Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

taka_ja_

Użytkownik
  • Zawartość

    22
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

taka_ja_ wygrał w ostatnim dniu 24 Luty 2020

taka_ja_ ma najbardziej lubianą zawartość!

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

taka_ja_'s Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Twórca Konwersacji
  • Jest tu ponad tydzień
  • Jest tu ponad miesiąc
  • Jest tu ponad rok Rare

Recent Badges

1

Reputacja

  1. Hej, Po 8 latach mojego zwiazku.. kiedy jakikolwiek kolega napsze do mojego faceta, to tylko sie za nim kurzy, od razu leci, dla kolegow wszystko. A jak ja o cos prosze, czy potrzebuje pomocy to potem nawet pretensji nie moge miec, ze on tego nie zrobil.... Koledzy kolegami...ale kolezanki to juz calkiem inna sprawa. Jak bylam kiedys zazdrozna o jedna to wywiazala sie taka klotnia, ze wyzwal mnie od szmat i naplul mi w twarz. Bylismy wtedy ze soba 4 lata. On znal kolezanke raptem 2 tygodnie. (potem sie okazalo, ze mialam racje z ta zazdroscia ale o chodzilo o inna kolezanke ;].... o ktorej jeszcze wtedy istnieniu nie wiedzialam....) Po 8 latach chyba jednak juz nie potrafie tego zniesc. Takze brawo ja. Inteligentnie po 8 latach.... Radze dzialac szybko. Kiedy pali Ci sie czerwona lampka po prostu odchodzisz. Jak nie potrafisz, popros o pomoc znajomych albo rodzicow. Wierz mi. Lepiej szybciej niz pozniej. Potem bedziesz miala wieksze pretensje do samej siebie niz do niego. Lepiej nie wkraczac na wojenna sciezke ze sama soba.
  2. Witam, Mam 32 lata i jestesm w 8 letnim zwiazku. 3 lata temu zdradzilam partnera. Nie chcialam tego. To byla jedna, glupia przygoda, ktora totalnie zburzylam swoj filar wartosci. Z chlopakiem mielismy gorszy okres, bezsensowne klotnie...o to, ze nie robie prania, o to, ze go glodze i nie daje mu jesc, bo nie robie obiadow codziennie i nie podaje mu pod nos (wielokrotnie mowil, mi ze to MOJ OBOWIAZEK, zebi go karmic, takze sniadanko pod nos, obiadek nod nos, kolacja pod nos...) Ktos sie mna zainteresowal i sprzedalam sie bardzo szybko za pare komplementow, ktorych bardzo potrzebowalam w czasie kiedy czulam sie jak sluzaca.... Prawde ukrywalam przez 2 lata, ale on wiedzial, ze cos jest nietak od poczatku. Nie jestem osoba ktora potrafi klamac i niestety widac po mnie, ze cos jest nietak. Z jednej strony wielokrotnie cisnely mi sie slowa prawdy na usta, bo czulam ogromy ciezar. Ale wiedzialam, ze mowiac prawde tez ciezar splynie na niego i juz nic nigdy nie bedzie takie samo. Chlopak wlamal mi sie na konto fb i zmusil mnie zebym wyznala prawde. W najdrobniejszych szczegolach. Rozmow, bo nie byla to jedna, byly bardzo dla mnie upokarzajace. I tak, od tamtego czasu, kiedy on sie zdenerwuje, ja za kazdym razem slysze,jak to sie puscilam, ze on caluje usa, ktore trzymaly innego "kuta**"...itp itd. Wiem, ze on cierpi. Sama tak cierpialam, kiedy sam dopuscil sie zdrady , ale emocjonalnej jeszcze pare lat przed tym wszystkim. (spotykal sie z kolezanka z pracy, w ktorej sie zakochal przez pare miesiecy i dowiedzialam sie o wszystkim przez przypadek). Ale moja wina jest wieksza. Mialm duze problemy , nadal mam, zeby znow w siebie uwierzyc, zeby chciec sexu, zeby czerpac z niego przyjemnosc. Czuje sie zbrukana a on mi przypomina o tym przy kazdej okazji, nawet najmniejszej. I jeszcze oskarzenia, ze obiecywalam mu, ze wszystko naprawie...a teraz dostaje pretensje, ze nic nie zrobilam absulotnie nic od tamtego czasu. Ze nie sprawiam, ze on czuje sie wazniejszy.... Od 3 lat siedze w domu. Jest tylko praca-dom. Nie mam przyjaciol, ani znajomych co bym nawet na piwo mogla wyjsc. Czemu? Mialam kolezanke, ale byla zamieszana w cala sprawe ze zdrada i on kazal mi wybierac "albo ona-albo ja". Wybralam jego i od tamtego czasu nie zawieram zadnych znajomosci , bo boje sie, ze bede po jakims czasie musiala znow wybierac..... On nigdy nie lubil moich znajomych, ale tak naprawde nigdy ich nie znal, bo olewal mnie kiedy chcalam zeby poznal moich znajomych. I tak znajomosci moje sie powykruszaly wszystkie. Zreszta, zawsze spotykalismy sie z jego znajomymi... Nie wychodze nigdzie, tylko praca, sklep. On zawsze wie gdzie jestem, zreszta wiekszosc czasu spedzamy razem. prawie wszystko robimy razem. Dbam o dom, kupuje rzeczy do domu, w domu gotuje tylko ja ( no bo to moj obowiazek), zakupy tez robie ja. Zgadzam sie na wszystko co on tylko chce. Urzadzam urodziny, prezenty, nawet jak mi cos nie pasuje w jego zachowaniu to po prostu odpuszczam, zeby nie wywolac kolejnej awantury... Staram sie wspierac (przez pol roku nie mial pracy i wszystko bylo niemalze na moim utrzymaniu), jestem kiedy tylko mnie potrzebuje, nie raz zawalalam prace przez niego, on ma dostep do mojego komputera, telefonu ... nie mam absolutnie swojego zycia, zyje pod niego i jego zycie. I dalej slysze pretensje, ze nie robie nic. Nawet palcem nie kiwnelam. i pretensje, ze jestem zimna i nie chce sie z nim kochac, kiedy on poprzedniego dnia znow mi wypomnial jak to sie puscilam....i jak mu zycie zniszczylam. Ale jego nie obchodzi to, ze mnie rani tym co mowi, bo tylko wspomne , ze mnie to rani, to on od razu mi mowi, ze ja mysle tylko o sobie a kompletnie nie mam szacunku do jego uczuc. ze nie caly swiat sie kreci w okol mnie tylko. I to trwa juz ponad rok. Jedna wielka klotnia i wypominanie raz w miesiacu conajmniej-gwarantowane. Co mam wiecej robic? jak mam sie wiecej starac? Nie mam juz sil. Czuje sie wrakiem psychicznym
  3. Witaj Anna, Czytajac Twoja historie widze wielkie podobienstwo do swojej relacji. Przeprowadzka za granice, rzucenie wszystkiego i wpadniecie w wir nowego zycia z nowym facetem....wszystko obce...a nasze klotnie takie same odkad sie poznalismy. Czasami czuje jakbym nie mogla kompletnie powidziec partnerowi o swoich negatywnych uczuciach. Czy zle sie czuje-zle, bo przeciez zawsze zle sie czuje, jest mi smutno- niewazne z jakiego powodu, on traktuje to jakby to byla jego wina, i ze znowu jestem z nim nieszczesliwa. Wkurzyc sie i przeklnac tez nie moge (np. na prace), bo przeciez zaraz i jego zdenerwuje ... A potem jak mowie mu, ze chodzi mi o co innego....bo nie chodzi mi o pokazanie jak on mnie skrzywdzil tylko chce w formie twierdzacej opowiedziec o swoim stanie psychicznmy, o tym jak sie czuje.....To slysze, ze wczesniej mowilam zupelnie o czyms innym i teraz robie z niego debila...i zaczyna sie oskarzanie. I oczywiscie....jak zawsze nie mam racji. Nigdy nie mam racji. czasami czuje jakby on byl jedyna osoba uprzywilejowana do mienia racji. A ja ....ja czuje jakbym czasami wariowala i tracila kontakt z rzeczywistoscia. Po takich klotniach nie jem, jestem kompletnie zrezygnowana, trzese sie z nerwow, czesto sama robie sobie krzywde (nerwowe obgryzanie paznokci do krwi czy drapanie skory ), pale papierosy jak durna po ktorych czuje sie jeszcze gorzej. Po prostu czuje sie obdarta ze wszystkiego. Czuje ze rezgnuje z siebie, wszystkiego mi sie odechciewa. Oczywiscie na koniec wszystko jest moja wina i to ja musze sie zmienic (on lubi powtarzac w klotniach jak to czeka na ta moja zmiane ciagle). I uslyszalam tutaj , ze od faceta mam uciekac, bo sam jest toksyczny i mna manipuluje do tego stopnia, ze juz sama nie wiem czy jestem manipulowana czy nie. Wiec moze w Twoim przypadku tez nie chodzi o metode a samego czlowieka.
  4. Owszem, da sie "wyleczyc". Potrzeba czasu... To oczywiste, ze jeszcze za nim tesknisz i wszystko Ci go przypomina. Bedzie tak przez jakis czas... Trzeba to przebolec. Musisz teraz zadbac o siebie i swoja samoocene!
  5. To moze porozmawiaj szczerze ze swoja zona zamiast ukrywac, ze tracisz grunt pod nogami? Moze ona pomoze Ci "przejsc na ktorakolwiek ze stron"? Moze zmien prace, zeby Cie tamta nie kusila? Skoro wiesz, ze i tak nic z tego nie wyjdzie, a cierpisz na sam jej widok... Moze skorzystaj z pomocy psychologa? Nikt za Ciebie tutaj nie zdecyduje. Widze, ze logiczne argumenty od innych rowniez do Ciebie nie trafiaja. Pamietaj, ze dalej siedzac bezczynnie w tej sytuacji mozesz ja tylko pogorszyc. Potem bedzie ciezej i ciezej. Pamietaj, ze jestes odpowiedzialny nie tylko za siebie, ale jako maz, rowniez za swoja zone. Sytuacja jest bardzio ciezka, ale trzeba jej stawic czola. Na szali jest Twoje malzenstwo. Twoja przyszlosc i przyszlosc Twojej zony.
  6. Moim zdaniem musisz zpriorytezowac niektore rzeczy w swoim zyciu i w koncu stwierdzic czego naprawde chcesz. Bo zachowujesz sie bardzo nie fair wobec oddanej zony. Pare lat temu bylam w podobnej sytuacji, ale z perspektywy Twojej zony. Prawde odkrylam sama, po kilku miesiacach oklamywania mnie, ze wszystko jest ok, ze nic sie nie dzieje. Nie spodziewalam sie tego. Absolutnie. Caly swiat mi runal. I juz nigdy to nie wrocilo do stanu przed calym tym...sama nie wiem jak to nazwac. Chyba zdrada emocjonalna. A taka zdrada kobiety boli najbardziej. To jak policzek w twarz.
  7. Zastanawiam sie czy Twoj partner nie jest byc moze zalezny od Ciebie emocjonalnie, czy moze manipuluje Cie i swoje wystepki usprawiedliwia tym, ze sie źle czulas i on myslal ze to przez niego. To takie troche przenoszenie odpowiedzialnosci, bo gdybys byla usmiechnieta i czula sie dobrze to on by przeciez nie musial wtedy rozladowac tego napiecia. I teraz nie tylko on czuje sie winny ale i Ty czujesz sie winna bo czulas sie źle i on znow to zrobil. To zachowanie bardzo niedojrzale. Nie sadzilam, ze jest taka przypadlosc, bo zazwyczaj mowi sie, ze stres obniza libido oraz dziala wrecz anty na sex, jednak: https://kobieta.onet.pl/zdrowie/porady-ekspertow/czy-masturbacja-moze-byc-sposobem-rozladowywania-stresu/8f96k Wiec najlepiej bedzie poszukac rozwiazania u specjalisty. Sprobujcie! Trzymam kciuki!
  8. To wyglada tak jakby jego przymus ogladania porno nie stanowil problemu dla niego samego ale dla Ciebie. Teraz, jako, ze jestescie razem i widzi jak bardzo Tobie to zaczyna przeszkadzac, zaczyna być moze (choc ciezko powiedziec) mieć wyrzuty sumienia. Ale ma je tylko przez wzglad na Ciebie. Moze on po prostu nie chce sie zmienic? A moze po prostu on ma juz dosc mowienia o tym, bo czuje, ze widzisz tylko to, a TO stanowi jeden wielki problem dla Ciebie. On czuje sie przez to gorzej i czuje, ze musi sie bronic przed Toba- atakujac Ciebie. Mysle, ze Twoj partner nie jest zbyt dojrzaly emocjonalnie. Obawiam sie, ze on tak naprawde nie widzi problemu w swoim uzaleznieniu, a problemem zaczyna byc dla niego relacja z Toba. Jak myslisz, łatwiej będzie mu zmienic siebie czy łatwiej będzie mu poszukac osoby, ktora zaakceptuje go takim jaki jest? Moze zostawcie te drazliwe kwestie dla seksuologa? Moze przed nim sie otworzy w jakis sposob. Przykro mi rowniez, ze on stara sie obarczyc Ciebie wina i musisz slyszec od niego tyle niemilych slow. Napisalam kiedys tutaj post "czy slowa sa wazne?"...i sama otrzymalam odpowiedz , ze w normalnych zwiazkach takie slowa padac nie powinny. Trzymam kciuki!
  9. Mysle, ze przydalby Ci sie odpoczynek od zwiazkow, bo nawet jesli teraz tez zwiazek nie jest toksyczny, widac, przytlacza Cie, nie masz takiego oparcia w partnerze jakiego potrzebujesz, tudziez zadnego. Twoj obecny partner najwidoczniej nie rozumie w jakim jestes stanie i moze mu sie wydawac, ze wszystko wyolbrzymiasz. Slowa "wez sie w garsc" od partnera w tym wypadku moga wrecz pogorszyc sprawe i sprawic, ze jeszcze bardziej odczuwasz bezsilnosc. Z tego co piszczesz wynika rowniez, ze obecny Partner sam ma wobec Ciebie wielkie wymagania i w pewnym sensie wprawia Cie w jeszcze wieksze poczucie winy zaznaczajac jaka jestes zimna i oschla. Moze naprawde warto zrobic sobie przerwe i skupic sie wylacznie na sobie?
  10. Czesc Aga101 Bardzo dobrze, ze trafilas na to forum. To znaczy, że szukasz pomocy. Chcesz zeby bylo lepiej. Tutaj ta pomoc mozesz znaleźć. Mysle, ze powinnas skorzystac z pomocy psychologa. Choc wszystko wydaje sie teraz bez sensu i czujesz cala soba bezsilnosc i zrezygnowanie...pamietaj, ze sens jest w Tobie i Twoim zyciu i szczesciu. Ty jestes sensem. I Ty sama masz wlasnie w sobie powod, ba! Ty jesteś powodem do tego by codziennie wstawac z lozka. Walcz o siebie. Ocal siebie. Nie jestes tutaj sama. Pozdrawiam cieplo!
  11. Jezeli czujesz bezsilnosc, czujesz, ze nie jestes w stanie sama sobie pomoc, warto sprobowac i spotkac sie z psychologiem/ seksuologiem.
  12. Ile mozna siedziec w domu z dzieckiem i mezem, ktory nie kocha? 😮 To Pani uwaza, ze maz idac potanczyc po 9 latach bycia z Panią, tak Pania oszukal, ze moznaby stwierdzic iz wcale Pani nie kocha? Czlowiek w przeciagu lat ma prawo do zmiany zdania. 9 lat to wystarczajaco duzo, by zmienic podejscie do roznych rzeczy. Prosze pomyslec, ze moze wczesniej rowniez tak mowil, ze nie lubi imprez i tancow, bo nie chcial wyjsc na imprezowicza (co Pani zapewne rowniez by sie nie spodobalo). Moze bal sie, że Pani uzna go za imprezowicza? Przeciez pierwsza Pani poszla sie zabawic, mąż pozniej. Skad w ogole te pretensje? Pani moze, on juz nie? Nie rozumiem jak mozna miec do kogos pretensje, ze poszedl i sobie potanczyl. Przeciez ma do tego prawo! c Z Pani opisu moznaby bylo wywnioskowac, ze stoi Pani po drugiej stronie barykady. Prosze nie traktowac meza jak wroga. Ludzie maja prawo do zmian pogladow. Prosze porozmawiac z mezem, ale jako przyjaciolka, a nie oszukana, oklamana, nieszczesliwa zona. Prosze popracowac nad dialogiem a nie wysnuwac byc moze bardzo bledne zalozenia.
  13. Jako osoba z rozbitej, dysfunkcyjnej rodziny moge Panu poradzic tylko tyle, prosze zakonczyc jak najszybciej ta znajomosc dla dobra wlasnej corki, a moze z czasem zobaczy Pan ze i byl to akt milosierdzia dla samego Pana, bo widze, ze ma Pan zapedy autodestrukcyjne. Prosze znaleźć sile w sobie by byc silnym dla Pańskiej corki. Ona zasluguje by jej Tata byl silny, zdrowy, doceniony i kochany. Prosze ukrocic wszelkie kontakty, DOSLOWNIE WSZELKIE z tamta kobieta. Niech wybierze Pan swoja corke i siebie zamiast tamtej kobiety. Prosze zadbac o swoja RODZINE, bo tamta kobieta do niej nie nalezy. Tylko sam Pan moze sobie pomoc, podejmujac decyzje i konsekwentnie ja wprowadzic w zycie i sie jej trzymać! Prosze pokazac przyklad swojej corce, bo kontynuacja tej relacji moze rowniez sie odbic na jej zyciu ( a zakladam, ze cale zycie ma przed soba), a Pan jest za nia odpowiedzialny! Dzieci chlona nieswiadomie takie zachowania od rodzicow a potem nietsety okazuje sie, ze sami robia sobie to samo. Prosze sie zapytac czy chcialby aby Panska corka w przyszlosci sama znalazla sie na Pana miejscu? Jak bylam mala mimo, ze cierpialam, nie mialam swiadomosci, co robia moi rodzice, czemu tak robia, wiele widzialam, ale nie rozumialam. Czulam sie za wszystko winna. I mimo, ze obiecalam sobie, ze bede miala inne zycie niz oni, ze nigdy nie dopuszcze że ze mna stanie sie to samo... Teraz sama musze sobie radzic niemalze z tym samym. Dlatego blagam, jak nie potrafi Pan pomyslec o sobie i swoim dobru, prosze pomyslec o dobru wlasnej corki!
  14. Czesc, Chcialabym zasiegnac opini na temat slow. Przetarlo sie takie przeswiadczenie, ze to dopiero dzialania maja swoja prawdziwa wartosc...jednak jak to jest z tymi slowami? Jakie one maja znaczenie? Nie wiem juz sama czy jestem przewrazliwiona (wiem, ze jestem, mam wiele zlych schematow myslowych), stad chcialam zasiegnac opini normalnej osoby. Czy slowa wypowiedziane w gniewie, zlosci maja znaczenie? Wiem, emocje ponosza, czasem powie sie cos za duzo, czasem robimy to celowo, czasami nieswiadomie. Jednak .... Kloce sie z partnerem. Zbyt czesto, zdecydowanie. Wiem, ze mamy problemy, razem i osobno. Oboje pochodzimy z rodzin dysfunkcyjnych, nie dostalismy zadnych dobrych wzorcow jako dzieci. I teraz widze pewien schemat...bo od wielu lat jest ciagle tak samo. Czy jezeli w zlosci, partner powie mi, ze spierdolilam jego zycie, ze sama mam wypierdalac z jego zycia, ze nie chce mnie znac, ze zniszczy mnie, ze teraz bedziemy pociagac za wszystkie sznurki (grozenie) itp. itd., a potem, kiedy emocje opadna...znow wracamy do swego rodzaju normalnosci, to czy to jest normalne? Czy on, nawet jesli go zranilam i bardzo cierpi, w co wierze, , nawet jesli on boi sie, ze moze mnie stracic, to czy wolno mu mowic takie rzeczy? Ja je slyszalam juz tyle razy, ze w nie po prostu uwierzylam z czasem. Ale nie jestem w stanie sie do nich przyzwyczaic, to daje boli. A on tlumaczy sie tym, ze robi to w zlosci, ze to nieprawda, ze przeciez wiem, ze on mnie kocha. Czesto tlumaczy, ze ja sama go sprowokowalam do takich reakcji. Ale czy on nie wiedzi jaki metlik robi mi to w glowie? Czy ja musze byc odpowiedzialna nawet za slowa ktore do mnie kieruje? Wiem, ze potrafie doprowadzic go do szewskiej pasji, jak nikt inny, ale czy to znaczy ze on ma zielone swiatlo do takich zachowan? Jak mu w koncu to wytlumaczyc?
  15. Czesc! Strasznie mi przykro z powodu tego co musi Pani teraz przechodzic. Nie latwo czyta sie takie rzeczy. Ostatnio czesto natrafiam na artykuly o tym jakie sa kobiety. Od najmlodszych lat jestesmy wychowywane do tego zeby byc posluszne, nie robic problemow, zadowalac. poswiecac sie... Robimy wszystko zeby wszyscy w kolo byli zadowoleni, zwlaszcza jezeli chodzi o naszych partnerow, a potem jakos tak...stajemy sie nijakie, powoli tracimy nasze zainteresowania bo coraz mniej czasu starcza nam na zrobienie przeciez wszystkiego! Cale zycie to praca i dom , obowiazki w domu. Do tego mamy wygladac, pachniec i zawsze sie usmiechac. Nie nazekac. Nie ma nic gorszego od uslyszenia od malzonka, partnera, ze zniszylo mu sie lata...bedac z nim. To jest zlamanie przyciegi "na dobre i na zle, w chorobie i zdrowiu...." To jak cios w plecy. A przeciez Pani nie robila nic celowo! Pani sama nie chciala takiego zycia ! I to Pani jest tutaj glownie ofiara! Niestety wiekszosc mezczyzn jest kompletnie nieczula, jezeli chodzi o problemy zdrowotne kobiet. Dla nich jestesmy wsieklymi furiatkami, a w nas wiruja hormony. One nas kontroluja, ale dla wiekszosci mezczyzn jest to nie do pojecia. Tak samo z sexem. Jak moge szybko opisac swoj przypadek...mialam kiedys powazne zapalenie nerek, lekarz urolog, jasno wyrazil sie: zero sexu, absolutnie. Ale dalam sie namowic chlopakowi i to nie raz. Co z tego ze byl ode mnie starszy. Powinien byc bardziej dojrzaly, prawda? Przeciez chodzilo o moje zdrowie. Choroba sie rozniosla na caly uklad moczowy, trwala miesiacami. W pewnym momencie po prostu juz nie bylam nawet w stanie sie z nim kochac. I przestalam. Szybko znalaz inna dziewczyne, u ktorej mial to czego nie dostal u mnie-sexu. Czulam sie winna swojej choroby. Czulam sie jak, przepraszam za okreslenie, scierwo. Robilam wszystko by go zadowolic, narazajac siebie na powazniejsze komplikacje, a on w mgnieniu oka mnie zastapil inna. Skoro pisze Pani, ze maż niby kochal i wspieral...Niby potrafi bardzo duzo zmienic. Czy chce Pani dalej walczyc o to niby? Czy jest Pani w stanie byc szczesliwa dalej z kims, kto twierdzi, ze zniszczyla Pani mu 6 lat zycia? Zasluguje Pani na cos wiecej od zycia. Prosze postawic na siebie. Nikt oprocz Pani tego nie zrobi. A Pani syn rowniez zasluguje na szczesliwa Mame, ktorą ktoś bedzie naprawde kochal i wspieral. Przytulam mocno. Nie jest pani sama.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.