Mam 35 lat jestem mężatką i od 3ech lat zajmuję się dzieckiem i domem. Mam problem z tym, że czuję się nijaka. Sama siebie definiuję jako matkę. Nie ma mnie. To co interesowało mnie kilka lat temu teraz mnie nie kręci. Mąż nas utrzymuje, bo wspólnie uznaliśmy, że lepiej będzie gdy ja będę z dzieckiem zamiast harować na żłobek (wylęgarnię chorób) i leki. Jestem znudzona i przemęczona "pracą" opiekunki. Nie jest to moje powołanie, mam słaby instynkt macierzyński. Nigdy nie miałam do czynienia z dziećmi, nigdy ich nie lubiłam. Dzieci to kosmici. Próbuję być wyluzowana spontaniczna, ale jak dziecko gada lub robi coś nielogicznego, bez sensownego dla mnie, to czuję bezradność, pustkę w głowie, nie wiem jak odpowiedzieć, jak się zachować, jest mi wtedy słabo, mam ochotę zniknąć. Bywają fajne dni, ale przeważnie robię wszystkie rzeczy dot dziecka na automacie, bo muszę i od rana tylko myślę o tym, kiedy dziecko zaśnie bym mogła pobyć sama. Nie mam hobby. Kiedyś miałam teraz nie mam. Jedynie tv oglądam, a przed ciążą w ogóle mnie telewizja mało ciekawiła. Jak próbuję coś zrobić, co myślę że sprawi mi przyjemność to szybko się rozczarowuje, bo zamiast się relaksować to się męczę. Nie chce mi się nic robić. Zmuszam się do pójścia do sklepu, na spacer. Czy to rozciągnięta w czasie depresja poporodowa? Albo po prostu taki czas i trzeba przeczekać aż dziecko dorośnie i wtedy poprawi mi się nastrój i na nowo odnajdę siebie?