Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

kaprys

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

kaprys's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Witam. Mam na imię Kornelia i mam 23 lata. Czuje się bardzo bezradna ze względu na moje problemy z emocjami. Od półtora roku uczęszczam na psychoterapię, na której początkowo starałam się rozwiązać problemy z sytuacją traumatyczną, kiedy przeżyłam jako dziecko. Aktualnie problemy te są już rozwiązane, a wspólnie z moją psychoterapeutką zajęłyśmy się problemami wynikającymi z rodziny i dzieciństwa, akceptacji siebie, itp. Temat ten był także poruszany w gabinecie, ale czuję, że jestem bezradna, a następne spotkanie czeka mnie dopiero po nowym roku. Otóż mam wybuchowy charakter. Zauważyłam, że zbieram wszystko do siebie, zazwyczaj tego nie rozpoznawałam (od niedawna zaczęłam dopiero czuć swoje stany emocjonalne, rozpoznawać, że coś sprawiło, że poczułam się gorzej i co konkretnie), ale mimo tego, mam problemy z nazywaniem emocji i radzeniem sobie z nimi. Wygląda to mniej więcej tak: w ciągu dnia coś mnie zdenerwuje, wiem to, nazywam i zdaje sobie z tego sprawę, próbuje jakoś sobie z tym poradzić, ale chyba średnio mi to wychodzi (ostatnim razem np. zaczęłam czytać książkę i słuchać spokojnej muzyki - chyba nie pomogło), do tego czuje się zmęczona (pracuje i studiuje dziennie, czasem mam mało chwil tylko dla siebie), dodatkowo w rodzinie nie za bardzo mogę otwarcie mówić o swoich uczuciach, bo panują tu różne schematy i mity, zazwyczaj nikt na te moje uczucia nie zwraca uwagi, albo w różny sposób próbuje odwrócić od nich uwagę. Więc wczoraj na uczelni wystąpiła mała sprzeczka z kolegą, siedziałam tam od rana do wieczora, wróciłam do domu i chciałam poruszyć pewien temat ze starszą siostrą, ale nie do końca opowiedziałam o moich uczuciach, bo bałam się, że się zdenerwuje, albo mnie oleje, albo zrobi mi na złość... Cały tydzień w ogóle różne rzeczy się dzieją nie do końca przyjemne. I tak się zbiera, i zbiera, aż ... dojdzie do tego mój chłopak. Wylewam na niego wszystko jak pomyje, wystarczy jakiś czynnik zapalny i wszystko ze mnie w takich chwilach uchodzi - denerwuje się, wściekam, jestem odrażająca, oskarżycielska. Co prawda, on też ma swoje za uszami, ale jak już się uspokoję, jest mi cholernie wstyd i przykro, że znowu tak się stało, że znowu w porę się nie uspokoiłam, że się pokłóciliśmy, że wszystko psuję. Ponieważ wiem, że za tą samą sprawą, za którą tak drzemy koty stoją też (prawdopodobnie) inne, nierozwiązane konflikty z którymi nie mogę sobie poradzić. Nie chcę tego robić. Nie chcę tak się zachowywać. Po takim wybuchu złości mam do siebie pretensje. Chciałabym od początku ćwiczyć rozpoznawanie emocji i radzenie sobie z nimi. Próbuje wielu rzeczy, staram się, czuje się bezsilna, bo mam wrażenie, że to desperackie, że coś ze mną nie tak... że inni ludzie potrafią się pohamować. Potrzebuję wsparcia, mam wrażenie, że ta droga zaczyna mnie już trochę przytłaczać. Próbowałam masy rzeczy: - większej ilości odpoczynku, - ćwiczę jogę, dbam o siebie, dbam o szczegóły już nawet w wystroju mojego pokoju, żeby tylko jakoś być spokojną!, - pisałam dziennik, opisywałam tam jak się czuję, - próbowałam nazywać te uczucia, mówić o nich do siebie, - czytam w internecie informacje na ten temat, zdobywam je, próbuje wykonywać różne ćwiczenia, - płakać/ krzyczeć, żeby to ze mnie uszło. Nie mam pojęcia co robię źle, nie wiem gdzie szukać przyczyn. Błądzę po omacku, czy to musi tak wyglądać? Nie oczekuje, że nauczę się tego jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale nie mogę już chwilami ze sobą wytrzymać! Proszę o radę, czy co jeszcze mam robić, żeby na bieżąco aktualizować swój stan emocjonalny. Jak???? Czy mam prawo do myślenia, że jest coś ze mną nie w porządku? Wydaje mi się, że staram się o coś, co każdy potrafi.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.