Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Kobieta 0307

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Kobieta 0307's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Witam, jesteśmy z moim narzeczonym w związku od 6 lat, mamy dwoje dzieci, jedno moje z pierwszego związku , drugie malutkie nasze wspólne . Do momentu ciąży byłam aktywna zawodowo, tak samo jak mój partner, teraz wspólnie ustaliliśmy ze zostanę na części urlopu wychowawczego a on będzie pracował. Pracuje bardzo dużo bo codziennie od 7 do 22 , zdążą się ze wraca po północy , jest wśród ludzi poważanym lekarzem, wszyscy go bardzo cenią i szanują. On sam ma pewne problemy ze zdrowiem z którymi nie do końca sobie radzi. Ja na codzień ogarniam dzieci, dom, zakupy, szkole , do tego znajduje czas żeby o siebie zadbać i nie straszyć ludzi. Jestem tez osoba wykształcona , spotykam się z ludźmi i nie mam problemów z nawiązywaniem kontaktów. Problem jest w tym ze mam często pretensje o prace partnera, ze przedkłada ja nas rodzine. Nie mamy tak naprawdę wspólnego życia rodzinnego bo jak partner jest w domu to zazwyczaj już wszyscy śpią. Nie przemawia do niego nic z tego co mu tłumacze , uważa ze się czepiam bez powodu , a w trakcie kłótni potrafi wpaść w szał, demoluje mieszkanie, szarpie mnie, wyzywa , niszczy przedmioty a na końcu trzaska drzwiami i wychodzi. Często dzieci widza wszystko, ja już nie mam siły ukrywać ze nic się nie dzieje, naprawiać zniszczeń, sprzątać ten bałagan . Mieszkanie jest jego, ja nie mam do niego praw, boje się z niego wynieść , boje się ze stracę wszystkie swoje i dzieci rzeczy. Ale z drugiej strony żyć w ciągłym strachu, ze znowu czymś rzuci, ze będzie wrzeszczał . Wszystko co powiem przeinacza w taki sposób jakbym go ciagle o coś oskarżała lub krytykowała , co oczywiście nie jest prawda . Przykład , ja nowie” trzeba Będzie umyć jeszcze raz kubek córki bo jest na nim osad „ a on wrzeszczy „ tak bo ja to nawet kubka nie umiem umyć , ciagle się przypierda.....asz. Chociaż ja bić takiego nie powiedziałam bo nawet nie pamietam kto ten kubek mył. Doszło do tego ze w trakcie któregoś z jego napadów szału gdzie wrzeszczał na pol osiedla , wywracał meble, rzucał krzesłami i zabawkami dzieci , podeszłam i uderzyłam go w twarz i powiedziałam ze robi nam z życia piekło . spakowal się tylko i wyszedł . Nie wiem co mam dalej robić , jestem w szoku bo nie przywykłam do takich zachowań . Proszę o jakieś rady. Do psychologa tez chodziłam , nawet raz udało mi się go zabrać na terapie dla par , ale na druga wizytę już nie przyszedł, świeciła oczami przed terapeuta .
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.