Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Tilliemando

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Tilliemando's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Witam! Mam 20 lat i po krótce opiszę swój życiorys żeby łatwiej było mi przybliżyć moje obecne odczucia. Urodziłem się i wychowałem w małym miasteczku w tradycyjnej katolickiej rodzinie. Byłem wyjątkowo grzecznym dzieckiem, nigdy nie robiłem problemów i nie naciągałem rodziców na zabawki czy słodycze. W pewnym momencie życia zacząłem sobie uświadamiać że jest ze mną coś nie tak. Czułem że różnię się od reszty rówieśników, pod względem seksualności. Moja wiedza w tamtym okresie była znikoma i jedyne co wiedziałem o gejach to to że należy ich napierdalać i nienawidzić. Wydawało mi się że po prostu nie ma innej alternatywy. Bałem się sam sobie przyznać że jestem gejem i sam rzucałem na lewo i na prawo homofobiczne hasła. Pękłem na początku liceum. Strasznie się tego bałem ale powiedziałem przyjaciołom o tym. O dziwo przyjęli to normalnie. Wtedy postanowiłem ujawnić się rodzicom, bo w końcu wychowywali mnie tyle lat więc nie powinienem przed nimi ukrywać takich rzeczy. Wtedy wszystko się zjebało. Ojciec nie odzywał się do mnie przez tydzień, a matka chciała mnie wysłać na jakieś msze uzdrawiające i prosiła żebym odmawiał nowennę pompejańską. Po kilku tygodniach mama się "uspokoiła" a ojciec stwierdził że co by się nie działo i tak jestem jego synem (miłe prawda?). Mimo wszystkich tych słów cała ta sprawa stała się tabu. Pamiętam jak poszedłem na piwo z przyjacielem (hetero, który miał i ma nadal tą samą dziewczynę) a ojciec widział nas i stwierdził że "dziwnie się do niego uśmiechałeś" potem zaczął pierdolić o tym że jeśli ma mnie chronić to muszę się ogarnąć i inne pierdoły. Czułem się jakby każdy mój ruch był obserwowany przez pryzmat z mojego gejostwa. Czułem się jak dzikie zwierzę, które zadomowiło się w cywilizowanym świecie. I chyba przez to mam problem z otwarciem się na kogoś. Mam wrażenie że już nie potrafię kochać. Moje relacje rodzinne z dnia na dzień stawały się coraz gorsze. Miałem próbę samobójczą połączoną z ucieczką z domu (jakkolwiek mrocznie by to nie brzmiało, nie chciałem by znaleziono moje ciało). Skończyło się na wizycie u psychiatry, serii badań i psychotropach, które nie pomagały, a jedynie wywoływały potworny ból głowy. Zacząłem udawać że wszystko jest już dobrze i odstawiłem leki. Problemy zacząłem topić w alkoholu. W pewnym momencie zacząłem dostrzegać w tym problem. Ziarnkiem nadziei okazało się zioło. Gdy paliłem byłem pełnym energii nawet przez kilka dni od zapalenia. Jarałem okazjonalnie, towarzysko. Miałem w planach uciec za granicę (nie ważne gdzie, ważne żeby się odciąć i zacząć życie na nowo). Plany niestety lub stety nie wypaliły Tak czy siak postanowiłem że wyprowadzam się do Warszawy, między innymi po to by studiować. Na tą wiadomość relacje z rodzicami dziwnie się polepszyły i jest na prawdę spoko. Już przed wyjazdem zacząłem palić marihuanę czysto problematycznie. Po wyjeździe paliłem codziennie. Inaczej nie dawałem sobie rady z myślami, które dręczą mnie od kilku lat. W końcu doszedłem do wniosku że nie mogę tak robić w nieskończoność i że zioło to nie lekarstwo a zwykła używka jak każda inna. Wracając do studiów wybrałem informatykę, bo wydawała się najlogiczniejszym wyborem. Zwłaszcza finansowo. Ale w życiu nie chodzi tylko o pieniądze, prawda? Jedyne co tak na prawdę powstrzymuje mnie przed zabiciem się są przyjaciele. A w zasadzie przyjaciel, który został w moim miasteczku oraz przyjaciółka, która wyjechała na wyspy żeby zarobić jak najwięcej kasy. Czuję się jakby ktoś wyrwał część mnie. Czuję pustkę. Nie wiem czego chcę od życia i od samego siebie. Chcę porzucić studia, ale nie chcę ranić rodziców, którzy mają nadzieję że przyniosę im dumę. Od kilku lat zżera mnie ten przeklęty ból istnienia i miliony pytań i odpowiedzi w głowie. Mój system wartości ciągle wariuje i a to żyję ze świadomością że nie ważne jaki zastałem świat, ważne jakim go opuszczę, a to że świata nie da się zmienić i są pewne zależności, które sprawiają że chcąc nie chcąc nienawiść, wojny i wszelkie zło musi istnieć. Mam dość już tego. Pomocy
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.