Trzy lata temu przeżyłam rozstanie z osobą którą kochałam. W momencie w którym odeszła nie poczułam kompletnie niczego choć gdzieś we mnie te emocje były, ale nie mogłam ich wyrazić co tym bardziej pogrążalo mnie w melancholii, poczuciu winy. Od tamtej pory mam problem z emocjami. Rok po tym rozstaniu weszłam w swój pierwszy związek. Trwał on ponad rok i przez ten czas wmawiałam sobie pewne uczucia, wierzyłam ze to miłość choć tak naprawdę nie czułam za wiele (nie tylko do tej osoby, ogólnie). Od tego wydarzenia sprzed 3 lat moje możliwości odczuwania i przeżywania emocji jakby się ograniczyły. Często mam poczucie bycia w takiej emocjonalnej pustce. Od jakichś dwóch lat niej byłam prawdziwie przygnębiona choć przez ten czas zdarzały mi się przykre sytuacje. Mam wrażenie jakbym wciąż była emcojonalnie zablokowana, jakby te emocje które pokazuje na zewnątrz Nie były do końca szczere, ale wymuszone. W ostatnim czasie ten brak emocji zaczął obejmować nie tylko sferę towarzyska ale również naukową. Nie jestem w stanie myśleć o przyszłości z jakimiś emocjami. O przeszłości pdoobnie - żadne wspomnienia Nie wywołują juz we mnie silniejszych emocji. Jest jeszcze jedna sprawa która mnie nurtuje. Takie emocje i uczucia wobec rodziców zniknęły u mnie jeszcze gdy byłam w szkole podstawowej. Zaczęłam się od nich izolować, dystansować. Nie potrafię z nim rozmawiać na głębsze tematy dotyczącej mojej osoby i mojego życia gdyż czuje się wtedy skrępowana. Osoba którą kochałam zastąpiła mi w pewnym sensie również ta miłość rodzicielską. Po jej odejściu emocje zniknęly, a pojawiła się pustka. Nie potrafię nawiązać głębszy relacji uczuciowych. Mam ważne dla mnie osoby ale nie czuję do nich zbyt wiele. Te uczucia są płytkie, czasem wymuszone. W dzieciństwie i okresie dojrzewania byłam wrażliwa, bardzo emocjonalna osobą, która wręcz nie radziła sobie z kontrolowaniem tych emocji. Nie potrafilam wyrażać swojej złości wobec kogoś jeśli ten ktoś mnie zdenerwował. Swoją złość odreagowywałam na sobie bo zbyt bardzo bałam się odejscia kogoś dla mnie ważnego gdybym mu ta złość okazała. Często tłumilam w sobie negatywne emocje i nadal to robie jeśli już się w ogóle jakieś pojawia. Gdy byłam w gimnazjum przeżyłam 7miesięczny stan depresyjny po stracie przyjaciółki. Obecnie również czuje się nie do życia. Jednakże nie czuję jakiegos głębokiego smutku, jestem w stanie jakoś funkcjonować choć to wyciszenie emocji sprawia że do wielu spraw nie mogę się zmobilizować. Czuje obojętność na myśl o tym ze zawalam obowiązki lub nic nie robie. Czasem potrafię spędzic większość dnia na tzw nicnierobieniu bo kompletnie brakuje mi motywacji. Przez to nie robie wielu rzeczy na studia, opuszczam zajęcia i nic wobec tego nie czuję (żadnych wyrzutów sumienia). Zastanawiam czy to jest lenistwo czy może mi nie zależy. Borykam się z tym problemem związanym z emocjami tak naprawdę od wczesnego dzieciństwa tyle ze na różnych etapach mojego życia ten problem przybiera różne formy. Co może być powodem opisanego przeze mnie problemu i co można z tym zrobić?