Witam serdecznie. Mam 19 lat. 3 rodzeństwa. Mój problem polega na tym że w sumie od dawna nie dogaduje się z mama ( z ojcem nie mieszkam od ok 2 roku życia. Niestety mieszkamy w tym samym bloku, kontaktu nie utrzymujemy)... Najbardziej kiedy przestałam się porządnie dogadywać z mamą to ok rok ponad rok. Używamy mnóstwo przykrych słów do siebie. Niestety mam takie coś ze jeśli ktoś źle się do mnie odnosi ja robię to samo mimo że wiem że to błąd ale też nie mogę, nie chce? Pozwolić sobie by mnie wyzywano. Często słyszę no że mam "wypier***". I różne inne przykre słowa. Więc nie mogę po prostu stać i słuchać. Cholernie takie kłótnie mnie bolą ostatnio bardziej.. Mam ochotę uciec gdziekolwiek by chociaż przez chwilą zobaczyła jak jest beze mnie. Czasem nawet myślę że by jej przykro nie było bo przecież ma jeszcze 3 innych dzieci... Pomimo tego kocham ją najmocniej, jest dla mnie bardzo wazna, oddała bym życie ale jej słowa, zachowanie wobec mnie RANIĄ :(. Często jedyne na co mam ochotę to na przelezenie w swoim pokoju cały dzień. Każdego dnia czuje ze sobie nie radzę. Spotykam się ze znajomymi czasem, uśmiecham się ale to pozory. W środku Ból.
