Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

razorbladeromance

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

razorbladeromance's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Cześć, Na wstępie napisze, że mam 27 lat i jestem gejem. Moje rozterki dotyczą relacji między dwoma mężczyznami, więc osobom, które nie są temu przychylne radzę skończyć czytać w tym miejscu. Jak w temacie, obsesyjnie kocham swojego przyjaciela. Jestem o niego chorobliwie zazdrosny, wściekam się gdy do mnie nie pisze i nie spędza ze mną czasu. Zacznę jednak od początku. Poznaliśmy się prawie trzy temu w internecie. Dzieli nas spora odległość (on mieszka w Berlinie, ja w południowej Polsce). Na początku tylko ze sobą pisaliśmy od czasu do czasu, łączyły nas jakieś drobnostki. Ta relacja jednak dosyć szybko się rozwijała, niecały rok po poznaniu i wielu przegadanych ze sobą godzinach poczuliśmy do siebie coś więcej. Z początku nie traktowałem tego poważnie. Ot, znajomość jakich wiele w internecie. On jednak wyznał mi miłość i prosił mnie długo abym go odwiedził w Berlinie. Bardzo tego chciałem, dlatego rok temu zdecydowałem się zaryzykować, wziąłem wolne w pracy i pojechałem do Berlina. Przyjechał po mnie na lotnisko, oboje należymy raczej do bardzo zamkniętych osób, więc pierwsze chwile były dla nas bardzo stresujące. Było już za późno na zwiedzanie, więc razem udaliśmy się do hotelu, gdzie miałem się zatrzymać. Naszej podróży towarzyszyła raczej cisza i niepewne spojrzenia oraz uśmiechy. W hotelu doszło do zbliżenia, spędziliśmy ze sobą upojne chwile. Wiem, strasznie to głupie, że na pierwszej randce poszliśmy na całość, ale oboje bardzo tego chcieliśmy. Na drugi dzień spotkaliśmy się rano, oprowadzał mnie po mieście, zwiedziliśmy kilka miejsc. Po południu powtórka z rozrywki, hotel i łóżko. Kolejnego dnia musiałem wracać do domu. Kilka dni po moim powrocie rozmawialiśmy. Powiedział mi wtedy, że nie jest pewien swoich uczuć po tym wszystkim co się wydarzyło, ale nadal chce ze mną być i mam dać mu trochę przestrzeni aby to wszystko sobie poukładał. Niestety, trochę mnie to zraniło, robiłem mu wyrzuty i sceny zazdrości. To doprowadziło do tego, że mój chłopak zniknął na miesiąc, nie pisał, nie dawał znaku życia. Byłem wściekły, czułem się oszukany i olany. W złości sam nie odzywałem się słowem. Dopiero po miesiącu nie wytrzymałem i zażądałem stanowczo wyjaśnień. Wówczas powiedział mi, że to co do mnie czuje nie jest niczym więcej jak tylko przyjacielską miłością. Oświadczył mi, że jestem dla niego ważny, że mnie kocha, ale nie w "romantyczny sposób". Zaproponował trzy rozwiązania: przyjaźń/rozstanie/ciągnięcie związku na siłę z nadzieją, że znowu coś poczuje. Wybrałem opcję nr 1 - zgodziłem się na przyjaźń i nic poza tym. Czułem się okropnie. Zacząłem obwiniać się o to, że jego uczucie wygasło. Obsesyjnie analizowałem co zrobiłem źle, co mogłem zmienić, w którym momencie popełniłem gafę. Trwało to miesiącami i trwa do dziś. On ciągle gdzieś jest w moim życiu. Na początku września coś drgnęło, miałem wrażenie, że coś ponownie zapłonęło między nami. Przyjaciel nadal stanowczo utrzymywał, że nie kocha mnie w ten sposób i nie mam robić sobie nadziei na ponowny związek. Jednakże, zaproponował mi "przyjaźń z korzyściami" (friendship with benefits). Spodobał mi się ten układ, myślałem, że to rozwiązuje problem. Jednakże, okazuje się, że nie do końca. Tydzień temu spotkałem się z nim ponownie. Scenariusz się powtórzył. Skończyliśmy w łóżku choć nie było już tak jak wcześniej. Nie przyjechał po mnie na lotnisko, nie było tak jak za pierwszym razem, brak błysku w oku, brak uśmiechu. Było tak, jakbyśmy po prostu wzajemnie wypełniali ustalony wcześniej plan. Na drugi dzień mojej wizyty oglądaliśmy razem film leżąc przytuleni. Ponownie trochę nas poniosło ale po chwili wróciliśmy do pierwotnej myśli o oglądaniu filmu. Resztę wieczoru spędziliśmy już osobno, po przeciwległych stronach łóżka. Dodam też, że przez cały mój pobyt kolega się spóźniał na umówione spotkania, nie zaproponował mi nawet kawy czy wspólnego obiadu. Dzisiaj powiedział mi, że to głupie, że nadal mam nadzieje, że coś między nami się zmieni. Podkreślił, że nie widzi naszej wspólnej przyszłości jako para i przyjaźń to jedyne co może mi zaoferować. A ja ledwo to znoszę. Nie mogę pogodzić się z myślą, że on nadal jest singlem, szuka miłości, ale nie chce jej ode mnie. Boje się, że pewnego dnia kogoś znajdzie, zakocha się i pójdę w odstawkę. To głupie, ale próbowałem się dla niego zmienić, udawać kogoś kim nie jestem, przez co zaniedbałem swoje hobby. On sam jest osobą niezwykle skrytą, wycofaną i zamkniętą w sobie. Często izoluje się od świata mówiąc, że wśród ludzi czuje się niekomfortowo. Twierdzi, że jestem dla niego ważny i nie wyobraża sobie życia beze mnie, ale nie potrafi tego wyrażać. Sam już nie wiem czy to wymówka, czy on rzeczywiście nie wie jak się zachować. Nie wiem jak mam dalej postąpić, nie chcę go stracić, nadal podoba mi się wizja bycia przyjaciółmi z dodatkiem romansu. Nie mogę jednak znieść myśli, że on kogoś znajdzie, że chce mieć innych partnerów seksualnych. Co mam zrobić? Być przy nim i nie wracać do tematu związku licząc, że gdy chłopak się wyszumi i sparzy (ma tylko 20 lat) to coś zrozumie i da mi szansę? Czy też uciec od niego jak najdalej i spróbować zapomnieć? Obecnie rozmawiamy rzadko, mało czasu spędza na komunikatorze. Ja już oczywiście mam w głowie myśl, że kogoś ma, pisze z kimś bez wytchnienia, lecz z zaufanych źródeł wiem, że on po prostu izoluje się od świata w swoim domu. Są po prostu takie etapy w naszej relacji, że kontakt się ożywia, rozmawiamy częściej, a są też takie jak ten gdy on nie pisze, nie pyta, nie interesuje się. Ja wtedy uciekam się do podstępów starając się pogrywać na jego uczuciach, straszę go samobójstwem itp aby tylko zwrócił na mnie uwagę... Ostatnio jednak i na to się uodpornił i boję się, że go tracę. Wiem, że coś jest ze mną nie tak... Wiem też, że ja również mogę kogoś znaleźć, ale czuję, że jeśli tak się stanie to będzie to tylko próba wywołania u niego zazdrości, co zrani dotkliwie drugą stronę. Dziękuję jeżeli przeczytałeś do końca, będę wdzięczny za wszelkie sugestie i porady. Pozdrawiam
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.