Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Titanium

Użytkownik
  • Zawartość

    8
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez Titanium

  1. Dziękuję Ci bardzo, Tobie też życzę wszystkiego dobrego
  2. Mocne słowa, ale bardzo prawdziwe. Żałuję, że nie napisałaś mi tego wtedy, bo to byłby dla mnie grom z jasnego nieba, przebudzenie. Może nie musiałabym wtedy dochodzić do tego tyle czasu sama... Wierz mi, że ja teraz myślę dokładnie tak samo, jak Ty. Opierałam się mu przez dobry rok, aż moje małżeństwo zaczęło się sypać. Zawsze miałam go za psychicznego gówniarza, ale trafił na podatny grunt i dałam się omamić jego pięknym słówkom. Na męża nie mogłam w ogóle liczyć, wszyscy dookoła mnie przekonywali, że mam się z nim rozwieść, aż w końcu ja sama w to uwierzyłam. Nie zgodzę się, że młodszy facet nie zwiąże się ze starszą kobietą z dzieckiem. Mam wśród sąsiadów wspaniały przykład małżeństwa, w którym on jest o 10 lat młodszy, a ona wychodziła za niego mając dwie córki z poprzedniego małżeństwa. Doczekali się jeszcze wspólnego syna. I w sumie dopiero teraz, kiedy on jest po pięćdziesiątce, przestało być widać różnicę wieku pomiędzy nimi. Nie można generalizować. I to nie było tak, że to ja bardziej chciałam. Ja w ogóle nie wierzyłam w ten związek, traktowałam to jak zabawę. On mnie przekonywał, że zamieszkamy razem, że ślub mu niepotrzebny i że jego rodzina mnie zaakceptuje. Tłukł mi do głowy, że zasługuję na coś lepszego, niż mam teraz, ja i moje dziecko. Byłam głupia, w końcu mu zaufałam i uwierzyłam. Nie rób ofiary z mojego męża, bo on też ma swoje za uszami. On pierwszy wykazał się brakiem szacunku do mnie. Gdyby wszystko było w porządku między nami, nie zrobiłabym tego, co zrobiłam. Nie wiesz jak było, a ja nie będę się wdawać w szczegóły, żebyś zrozumiała. Nie oceniaj, proszę. Ja też potępiałam takie zachowanie, dopóki sama nie doświadczyłam tego na własnej skórze. Ja nie chcę, żeby on do mnie wrócił, bo jest chory psychicznie. Nie chcę go znać, wyparłam go z pamięci. Najbardziej bolało to, że potraktował mnie jak śmiecia, podkopał psychikę i doprowadził do takiego stanu. A wystarczyło zakończyć to normalnie, jak dorośli, dojrzali ludzie. Tylko, że ja teraz już wiem, że on tak nie potrafił, bo jest niedojrzałym tchórzem, który potrafi tylko pisać na messengerze. Rozmowa w cztery oczy dla niego nie istnieje. Cóż, chyba w takich czasach żyjemy... Najlepszym podsumowaniem całej tej historii jest to, że zrozumiałam, że to wszystko było po coś. Miało mi uświadomić, co dla mnie w życiu jest najważniejsze, bo chyba na moment się pogubiłam. Z mężem odbudowujemy małżeństwo, a ja czuję, że w końcu uwolniłam się od wszystkich toksycznych ludzi, którzy mieszali w moim życiu.
  3. Bardzo Ci dziękuję za te słowa :) Ja już ruszyłam dalej. Ten post pisałam w momencie, w którym myślałam tak, jak myślałam. Teraz się tego wstydzę... Znam kanał "Soul GPS", obejrzałam kilka filmików. Mnie bardzo pomogły książki Rafała Wicijowskiego i fanpage "Oczami mężczyzny". Wiem, że pisanie do niego nic nie zmienia, a tylko upokarza bardziej. Jedyne, co mi pomogło, to mail, w którym napisałam, co o nim myślę i wylałam z siebie wszystkie żale. To był ostatni mail. Teraz nie chcę tego człowieka znać, nawet słyszeć o nim nie chcę :) Relacja z narcyzem to jedno wielkie kłamstwo i manipulacja. Oni zrobią wszystko, żeby czuć się adorowanymi i żeby być w centrum uwagi. Pora sobie uświadomić, że to ludzie zaburzeni psychicznie i nieprzystosowani do życia, niezdolni do uczuć. Każdy związek z nimi skończyłby się tak samo, więc lepiej dla nas, że nastąpiło to wcześniej, niż później. Potem bolałoby bardziej...
  4. Oczywiście, że to było do przewidzenia, w moim przypadku również. To ja byłam osobą, która nie wierzyła, że nam się uda, a on mnie przekonywał, że pokonamy cały świat i przetrwamy... A teraz wychodzi na to, że to ja kochałam, a on się bawił... Mnie też jest trudno, bo jest tyle miejsc, w których byliśmy razem, tyle rzeczy mi o nim przypomina, nie wspomnę już o muzyce, którą słuchaliśmy razem. Wiesz co mi pomogło? Wyrzuciłam wszystkie prezenty i pamiątki po nim. Zrozumiałam, że ten człowiek zniszczył mnie i moją rodzinę. Doprowadził mnie do takiego stanu, że prawie ze sobą skończyłam. Mogłam osierocić dziecko dla takiego gnojka. Żałuję, że się w ogóle pojawił w moim życiu. Na koniec napisałam mu długiego maila, wyrzucając z siebie wszystkie pretensje, to też pomogło. Poza tym uświadomiłam sobie, że zwalniając się z pracy, uwolnilam się od toksycznych ludzi, toksycznych relacji i permanentnego stresu. Skupiam się teraz na sobie i na rodzinie, bo przez ten cały czas ją zaniedbywałam dla kogoś, kto nie był tego wart. Ja też nie potrafię tak po prostu wrócić do męża i żyć jak wcześniej. To też przez to, że mam do niego żal. Wpadłam w ramiona kochanka w momencie, kiedy mój mąż się ode mnie odwrócił i nie potrafił być wsparciem w trudnych chwilach. Próbuję małymi kroczkami odbudować to uczucie, ale jest ciężko, bo zżerają mnie wyrzuty sumienia. Wierz mi, że czas naprawdę leczy rany i pokazuje sens tego wszystkiego, co się stało. Zaczynasz rozumieć, że wszystko jest po coś. Oczywiście, że są gorsze dni, np. jak go gdzieś zobaczę, to odchorowuję to nieraz tydzień, ale jest mi już łatwiej wyrzucić te myśli z głowy. Będzie dobrze, musisz tylko przetrwać najgorszy moment i jak tylko on pojawia się w Twojej głowie, staraj się te myśli odrzucać. Po czasie będziesz już to robić automatycznie 😊
  5. Ja dalej dochodzę do siebie, każdego dnia, mimo, że chyba go sobie już obrzydziłam? Minęło już prawie 3 miesiące od pierwszego odwrócenia się ode mnie i prawie 2 od kolejnego. Nie mam z nim kontaktu, zablokowałam facebooka, numer telefonu i maila. Nie chcę się po raz kolejny w tym babrać... Mogłam stracić wszystko, co mam (przede wszystkim męża i dziecko). Chyba po to to było, żebym zrozumiała jak wiele mam na tym świecie i szczęście jest obok nas, nawet jeśli tego nie widzimy. Nasz romans też zaczął się w pracy, ale szczerze nie obchodzi mnie już, co ktoś o mnie gada. Wyparłam to wszystko z pamięci, spaliłam mosty, chociaż one i tak wracają... Chemia była między nami od pierwszego dnia, gdy się spotkaliśmy. Opierałam się temu ponad rok, ale w końcu uległam i co z tego mam dziś? Kupę wyrzutów sumienia, zaniżone poczucie własnej wartości, czuję się, jak pierwsza lepsza dz.... Szukam w tym wszystkim sensu i mimo, że jest mi ciężko go znaleźć, to próbuję. Też pisałam z nim codziennie od rana do nocy i to było chyba uzależnienie. Teraz, z perspektywy tych kilku miesięcy, nie żałuję, że telefon mi nie dzwoni co chwilę, bo marnowalam na to kupę czasu. Potrzebuję spokoju, by zajrzeć wgłąb siebie. Człowiek, którego pokochałam, oddałam mu wszystko, okłamał mnie, oszukał, zmanipulował, a nawet okradł. Wbił nóż w plecy ot tak, po prostu, bez wyjaśnienia dlaczego. Wyrzucił z życia jak śmiecia, czułam się nikim. Teraz towarzyszy mi tylko jedno uczucie... Wiesz jakie? Żałuję, że nie zobaczę, jak płaci za moją krzywdę. A karma wraca zawsze... Od miłości do nienawiści jest tylko jeden krok. Chciałabym być na tym etapie, że jest mi obojętny, ale to wymaga dłuższego czasu. Dla Ciebie on też nadejdzie, zobaczysz.
  6. Słuchaj, wiem, co czujesz. Potrzebujesz czasu, zrozumiesz po co to było i co robić dalej. Jeżeli dalej kochasz partnera, to walcz. Nadzieja umiera ostatnia. Jesteśmy ludźmi i popełniamy błędy. Ważne, żeby wyciągać z nich wnioski i iść dalej przez życie mądrzejszym i bogatszym o doświadczenia.
  7. Wierz mi, że gdyby Cię zostawił bez słowa z dnia na dzień, czułabyś się jeszcze gorzej. Ja to przeżyłam i przez długi okres czasu czułam się jak śmieć, z poczuciem własnej wartości poniżej zera. Tym bardziej, że nie dostałam żadnego wytłumaczenia dlaczego. Po prostu kontakt został urwany, a ja prawie ze sobą skończyłam... Zazdroszczę Ci, że to Ty byłaś na tyle silna i podjęłaś decyzję, a jemu wciąż na Tobie zależy. Mnie ktoś po prostu wyrzucił ze swojego życia bez słowa wyjaśnienia. Ja doszłam do tego samego wniosku, że relacja była toksyczna, zakłamana i była jedną wielką manipulacją... Dziś wiem, że nie zbuduje się szczęścia na nieszczęściu innych. Będzie Ci jeszcze przez jakiś czas ciężko, ale ja zrozumiałam, że wszystko w życiu jest po coś. Ty też to tak potraktuj i daj sobie czas, a wnioski i rozwiązanie przyjdą same.
  8. Witam serdecznie, Postaram się krótko opisać mój problem, chociaż w głowie mam milion myśli... Jestem kobietą, mam 33 lata, mężatką i matką. Mój problem zaczął się wraz z romansem w pracy, który trwał 8 miesięcy. Dlaczego romans? Jestem w trudnym związku, tkwie w nim tylko i wyłącznie ze względu na dziecko. Rok temu wzięliśmy ślub po 8 latach związku i od tego momentu wszystko się posypało... Szukałam miłości i wsparcia poza małżeństwem, na siłę chciałam się poczuć kochana... I znalazłam (przynajmniej tak mi się wtedy wydawało). Miałam romans z chłopakiem o 9 lat młodszym ode mnie. Planowaliśmy wspólną przyszłość, wspólne mieszkanie. To były najpiękniejsze chwile w moim życiu, bo czułam, że jest on moją bratnią duszą. Zwolniliśmy się z pracy, żeby nie wzbudzać już podejrzeń wszystkich dookoła. Mieliśmy rozpocząć nowy etap w życiu. Wszystko było ok aż do momentu, kiedy stwierdził, że z dnia na dzień przestał mnie kochać. Dla mnie był to cios prosto w plecy, bo nie spodziewałam się tego. Rozmawialiśmy o tym i postanowił, że spróbujemy jeszcze raz. Po czym po tygodniu zrobił dokładnie to samo i urwał kontakt. Zawalił mi się cały świat, poczułam się jak śmieć, który trzeba wyrzucić, wpadłam w depresję. Błagałam go, żeby nie odchodził, on był głuchy na moje prośby. Za jakiś czas okazało się, że mogę być w ciąży, więc napisałam do niego i spotkaliśmy się parę razy. Chciałam, żeby został w moim życiu jako przyjaciel, pomimo, że nie chciał wziąć odpowiedzialności za to dziecko. Kiedy okazało się, że to fałszywy alarm, odciął się ode mnie po raz drugi. I teraz już sobie z tym kompletnie nie radzę. Kocham go nadal, chociaż wiem, że jest narcyzem i był dla mnie dobry tak długo, jak długo byłam mu potrzebna. Straciłam sens życia, mam depresję, nie śpię, nie jem, nic mnie nie cieszy. Coraz częściej myślę, żeby ze sobą skończyć. Żyję z czlowiekiem, którego nie kocham, a ten, którego kocham, nie chce mnie znać. Mam podkopane poczucie własnej wartości, jestem nikim. Wierzę, że kiedyś do mnie wróci i tylko to trzyma mnie przy życiu, chociaż nie wiem, jak długo... Nie mam z kim o tym porozmawiać, bo nikt o tym nie wie i chcę, żeby tak zostało. Jak odnaleźć sens życia i przepracować to wszystko? Mam już swoje lata, dużo w życiu przeszłam, a nigdy niczego tak nie przeżywałam, jak teraz...
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.