Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

kasia8510

Użytkownik
  • Zawartość

    3
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez kasia8510

  1. Taka jestem, staram się zadowolić wszystkich kosztem siebie... Dziękuję za słuszne uwagi, postawię na siebie!!! Przecież też jestem ważna...
  2. Bardzo dziękuję za odpowiedź. Doceniam. W głębi serca czuję, że przeprowadzka "na swoje" jest nieunikniona. Rodzice zwykle się nie wtrącali, dawali nam swoją przestrzeń, ale jak widać trzeba będzie to rozwiązać w taki sposób.
  3. Krótko i na temat: wspólne mieszkanie z moimi rodzicami, osobne piętra domu. Pretensje męża do rodziców: rodzice podczas kłótni wtrącili się, że nie będą tolerować braku szacunku do swojej córki; mąż uważa także, że rodzice za bardzo wykorzystują swoją córkę, a jego żonę, nie licząc się z tym, że ma swoje życie. Pretensje rodziców do męża: brak zaangażowania w sprawy porządkowania domu i działki, krzyczenie na ich córkę, zarzuty braku szacunku. Moja wersja? Było kilka głośnych kłótni, podczas których rodzice słyszeli za dużo i się wtrącili poprzez uciszenie mojego męża. My z mężem sobie wszystko wyjaśniliśmy, bo przecież się kochamy... A oni się do siebie nie odzywają i żadna strona nie chce odpuścić. Mąż wychowywał się bez taty, ja z kolei jestem mocno związana z rodzicami. Zaczynam myśleć, że może za mocno? Albo to kwestia wpływu męża, który jest zły na rodziców... Jestem nerwowa, ale raczej duszę w sobie, bo staram się nie być konfliktowa i często drugą osobę stawiam ponad sobą, pragnąc wszystkich zadowolić. Mąż jest nerwowy i wybuchowy, jak jest zły o coś to krzyczy, chce postawić na swoim, często obwinia mnie o to, że się kłócimy, bo "czepiam się" o nic nieznaczące drobnostki. Jednak ma dobre serce, wiem, że mnie kocha. Mam wrażenie, że upór i duma czasem nie pozwala mu inaczej. W wielu kwestiach na pewno ma rację, też mam swoje wady. Moje oczekiwania? Chyba gdzieś w głębi serca liczę na to, że mąż się zmieni, będzie bardziej rodzinny. Z drugiej strony wiem, że nikt go tego nie nauczył i czasem po prostu nie ma takich potrzeb spotkania się z kimś przy kawie... Częściej wybiera komputer jako formę spędzania wolnego czasu. Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach to nic złego. Nie wychodzi z kolegami na piwo co tydzień, alkoholu nie nadużywa, pije sporadycznie. Wolny czas spędza w domu, gdzie mimo swoich odrębnych zajęć jesteśmy razem. Podsumowując... Czy czas działa na moją korzyść? Mam wrażenie, że im dłużej będzie trwał ten konflikt mąż vs rodzice, tym gorzej to wszystko się zakończy... Proszę o poradę.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.