Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

naati

Użytkownik
  • Zawartość

    18
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez naati

  1. Chodziło mi o ogolną ocene z doswiadczenia psychologa czy ludzie potrafią się zmienić. Chociaz moim zdaniem, z tego co do tej pory było wynika ze on sie nie potrafi zmienić. Jednak ciężko mi bardzo przestać mi myslec ze będzie juz inny, mimo ze wiem jak jest. Sama siebie chyba oszukuje. Dziekuje bardzo za pomoc, na pewno to wszystko przemysle. Na dzień dzisiejszy nie wiem co zrobie, nie wiem nawet jak on sie zachowa bo póki co nie rozmawiamy ze sobą. Narazie mysle ze dobrze będzie jak pojde do psychologa na własną rękę a terapie małżeńska zakończe. Dziekuje jeszcze raz
  2. @psycholog Katarzyna Tuszyńska Tak siegal po narkotyki ale w czasie gdy bylismy w separacji. Czyli ogolnie dac sobie spokoj i zakonczyc to malzenstwo? Bo on juz zawsze będzie sie tak zachowywal? Leków nalykał sie przy mnie w trakcie awantury zeby rzekomo sie zabić. Byly to jakies moje leki uspokajace, przeciw bolowe itp.
  3. W ogole czasmi wydaje mi sie ze to może jednak moja wina. Co prawda on nie pochodzi z normalnej rodziny. Ma matke ktora cale zycie go gnebila wyzywala, urwalismu z nia kontakt swiezo po slubie bo nawet na ten slub nie przyszła. Takze wiem ze mogl to wynieść z domi bo tam wyzwiska wzajemne z matką były na porzadku dziennym. Jednak mam poczucie winy bo ja bylam przez dlugi czas nie mila, czepialam sie, w jakis sposob gnebilam bo wyzywalam a on zawsze byl mily, zapatrzony we mnie az po kilku latach to sie zmienilo. Czy może tak byc ze to ja w nim obudzilam takie zachowanie? Mam ogromne wyrzuty sumienia ze gdyby nie moj charakter to moglo bu tego wszystkiego nie byc... Sama juz nie wiem co myslec.
  4. @psycholog Katarzyna Tuszyńska Dziękuje bardzo za odpowiedź. Aktualnie mąż z tego co mi wiadomo nie sięgał po narkotyki. I tak jak Pani napisala, nie raz bylo dobrze, obiecywalismy sobie ze juz nie bedziemy sie klocic, ale to sie powtarzalo po jakims czasie... Jeszcze mam pytanie, czy taka osoba może sie zmienic? Z jaką kolwiek pomocą, nawet psychologa czy psychiatry. Wiem ze to naiwnne, ja wiem ze on zachowuje sie jak potwór a jakos mimo wszystko ciężko mi tak wszystko zostawić za sobą. Bardzo bym chciała żeby sie zmienil. Jednak czy jest to możliwe?
  5. Hej Nie wiem od czego zacząć bo w sumie sporo tego i troche jest mi ciężko, a sądzę ze nie dostane pomocy ale spróbuje. Jestem młodą mamą i mężatką od 4 lat. Mam obecnie 23 lata. Tak wiem, wczesnie ale tak wyszło Zeby nie bylo, wszystko z milosci. Slowem wstępu : Ja sama z dzieckiem calymi dniami, on do późna w pracy i tak tworzyły sie klotnie. Dzieckiem na początku nie zajmował sie w ogóle, stąd moze ta mi oja wrogość do niego, przez co on uciekal w prace albo po prostu siedzial przed domem i pil piwo a ja nawet nie wiedziałam ze wrocil. Klocilismy sie co raz częściej, i mielismy hustawke w malzenstwie bo dwa dni bylo dobrze pozniek dwa dni klotni i tak dalej. Jednak wierzylam ze co by sie nie dzialo on mnie kocha i damy sobie rade. Jednak ten rok wszystko zmienił. Na początku roku odkrylam ze ma romans. Niby nic nie znaczące smsy ze ją kocha itp ale nic do jiej rzekomo nie czuł, seksu tez nie bylo, tylko jedno spotkanie i jeden pocałunek. Niby mial to zakończyć, bo sie przestraszył jak sie pocałowali ale tego dnia jeszcze z nią pisał. Niedobrze mi na samą mysl jak o tym pisze więc daruje sobie szczegóły... Oczywiście po tym swiat mi sie zawalił, przeciez planowalismy drugie dziecko, bylismy w trakcie szukania mieszkania a on to tak wszystko zaprzepascil.... Mieszkalismy osobno pol roku, w miedzy czasie rozpoczelismy terapie na którą chldzimy do dzisiaj, co prawda nie regularnie ale jednak. W między czasie wzielismy kredyt i kupilismy mieszkanie. To byla wielka niewiadoma z mojej strony tak naprawde, bo ja chcialam wybaczyć, chcialam zaufac ale bylo mi bardzo ciężko jednak wierzylam ze mi jakos w tym pomoże. Oczywiście pierwsze klotnie juz byly na początku, bo ja sie balam ze oklamuje a on tego nie wytrzymywał. Ogolnie w miedzy czasie były dwie takie awantury ze naprawde sie o siebie bałam. On oczywiscie obiecywał ze sie zmieni. Ma tez problemy z pracą, sam ustala sobie co danego dnia bedzie robil i potrafil pracowac po 18 godz, rekord to cala doba bo na dwie godziny juz mu sie nie chcialo wracac do domu przespac. Ogolnie zeby nie bylo, praca slabo platna jak na to ile i jak ciezko pracuje, nie warta oczywiście tez tego zeby zaniedbywac rodzine. Oczywiście obiecywał mi ze zacznie oracowac jak normalny czlowiek po 10h ale zawsze cos wypadnie ze i tak sie spozni. Tak więc z tym jest problem do tej pory i częste klotnie ze cale zycie poświęca pracy. W między czasie wyszlo ze jara trawe, myslalam ze dal sobie z tym spokoj tym bardziej ze jak pytalam, zarzekal sie ze tego nie robi, nawet jak nie mieszkalismy razem. Wyszlo ze przez te pol roku kopcil prawie caly czas na zmiane z piciem. Tak więc moje zaufanie ktore usilnie probowalam odbudowac znowu leglo w gruzach ( wiem ze chaotycznie, po prostu chce w miare naswietlic problem i ile tego jest). Finansowo tez jest kiepsko, ale bardziej chodzi o podejscie. Starcza nam na wszystko ale na glowie jest rata, rachunki i utrzymanie. Czasami wpadnie mu dodatkowa premia, co zaczal ukrywac i np ostatnio kupil sobie pistolet za 500 zl. Byla o to nieziemska awantura bo mnie oklamal ze w tym sklepie kupil gaz pieprzowy. Pozniej sprawdzilam ze to pistolet, jeszcze zamowiony na adres kolegi zebym nie wiedziala. Oczywiscie to ja mialam awanture ze zobaczylam w jego telefonie fakture za ten zakup, zresztą tak samo bylo jak znalazlam u niego trawe. Tez byla moja wina ze znalazlam. Zawsze mi sie dostaje za takie coś. Ale wracając do tematu, po tej akcji z pistoletem obiecal ze nie będzie wydawal bezmyslnie pieniedzy, tym bardziej ze ich bardzo potrzebujemy. Po miesiacu przyszedl z konsola do gier bo byla okazja a pomyslal ze ja sie moze nudze w domu i bede grala. Kilka dni temu za ostatnie pieniadze kupil oczywiście w okazyjnej cenie kilkanascie gier od kogos. ( konsola stoi nie uzywana odkad ją kuoil Nie oszukujmy sie, za te ponad 100 zl mialabym obiad na caly weekend dla calej rodziny. To takie ogolne podejscie do pieniedzy, oczywiście zakupy bez sensu są rytulalem co sobote. Przez te wszystkie zachowania co moje zaufanie podrosnie, tak znowu opada i tak w kółko. Ale glownym problemem jest to ze takie akcje kończą sie awanturami. Awantury to oczywiscie wszelkiego rodzaju wyzwiska, no i poniekad przemoc fizyczna w dwie strony. Padaly okropne słowa, i działy sie przykre rzeczy. Np rozbil mi telefon bo powiedzialam ze go nagrywam, na drugi dzien czekal na mnie telefon za prawie całą jego wyplate... No jest to chore. Oczywiście popychalismy sie, szarpalismy. Od jakiegoś czasu juz bałam sie go uderzyć bo wiedzialam ze dostane kilka razy mocniej. Po ostatniej awanturze powiedzielismy ze juz konczymy takie akcje bo to do niczego nie prowadzi. Tym bardziej ze wyglada to tak ze on znika na kilka dni nie odzywa sie do mnie a ja zostaje sama z dzieckiem. Przez to wszystko ledwo zyje, nie mam siły wstać z łóżka i czego kolwiek robic. W sumie doszlam do wniosku ze przy życiu trzyma mnie juz tylko dziecko. Na terapi malzenskiej Pani psycholog poradzila mi wizyte u psychiatry, chociazby po leki. W sumie nie potrzebnie mowila, bo on tylko to wykorzystuje ze powinnam sie leczyć. Mimo obietnic ze juz będzie inaczej, ten weekend był tragiczny. Tylko w sumie pierwszy raz było tak ze ja bylam ofiarą, zawsze sie bronilam i powiedzmy klocilismy sie we dwojke. Tym razem Bylam gnębiona cały dzień, rzekomo za to ze go obudziłam. Ale tak naprawde to nie powód zeby sie tak zachowywac. Bylam wyzywana jak zwykle od kurew, smieci, szmat, grubasow, nierobow itp ale dodatkowo nie moglam sie odezwać, tak bylo pol dnia. Prosilam go zeby dal mi spokoj ale gnebil mnie caly czas. Probowal mi wmowic ze to wszystko moja wina, ze jestem chora ze niszcze to malzenstwo. Naprawde przez chwile pomyslalm ze to moze cos ze mną jest nie tak. Tyle ze ja nic nie zrobilam, a on sie nigdy wcześniej az tak nie zachowywal. W moedzy czasie na mnie naplul, a to mnie poddusil jak cos odpowiedzialm nie tak, a to za wlosy mnie szarpał. W sumie skonczylo sie tym, ze sprowadzil mnie do podlogi, dostalam kilka razu w glowe. Pierwszy raz chyba z całej siły, bo az mnie zamroczyło. Grozil mi ze mnie zabije, darł sie ze to moja wina zs zniszczylam malzenstwo, ze jestem kurwą ( dla jasnosci nie ma podstaw zeby tak mbie nazywac, byl moim jedynym mezczyzna w zyciu) padly nawet slowa ze mógł byc z tamtą dziewczyna z ktora mial romans. Chciał mnie nawet nagrac i mialam powiedziec ze zniszczylam malzenstwo, ze wszystko to moja wina. Na koniec kazal mi wypierdalac, i zaczął uderzac głową w szafke. W rezultacie głową rozwalil drzwi, w pokoju obok piszczace dziecko ze strachu... Naprawde bylo to dla mnie straszne przezycie. Ogolnie wybieglam z domu, ale nie wzielam ze soba nic a dziecko bylo w pziamie, więc musialam wrocic po rzeczy. I przyznam szczerze ze pierwszy raz balam sie ze jak wejde do domu to on mnie moze zabić. Ale nie czepil sie mnie, tym razem zaczal lykac tabletki i mowic ze sie zabije przeze mnie. To wszystko oczywiscie na oczach kilkulatka. Ogolnie spakowalam sie i ucieklam. Dostalam kilka smsow ze mnie kocha i takie tam ale ja juz naprawde nie wiem co mam robic. Jestem juz tak pogubiona, psychicznie nie mam od dawna siły. W sumie od sytuacji koedy znalazlam te smsy z inną nie jestem juz taką samą osobą. I mam zal, ogromny żal. Ze po ttm wszystkim co przeszłam przez niego nie zrobil nic by bylo lepiej. Zrobil sie jeszcze gorszy, obietnic nie dotrzymywal. Nawet nie widzialam zeby za bardzo sie staral... A ja liczylam na cos więcej po tym co przeszłam. Ze chociaz teraz będziemy szczesliwą kochająca sie rodziną a jest patologia. Ja sie naprawde staram, staram sie zmienic, chodze na terapie, wyciągam wnioski a on nie robi nic. Do tego wszyatkiego doszła ta przemoc... Nie wiem co mam robic, czy mam wybaczyć kolejny raz i sprobowac po raz nie wiadomo ktory naprawic to, czy odpuscic. Moim zdaniem ja zrobilam wszystko co moglam, ale na więcej nie mam sily. Z drugiej strony jednak go kocham i nie wyobrazam sobie życia bez niego. I naprawde, nie jestem glupia i zaslepiona. Ja wiem co on robi, tym bardziej ze staralam sie napisac w skrócie a wymieniać moglabym jeszcze długą liste. Po prostu jakos żal mi tego wszystkiego. Choć zaczynam myśleć ze juz nie jest wazne co ja czuje, ale ze wzgledu na dziecko powinnam odejść. Nie wiem naprawde co mam robic. Tym bardziej ze zostaje bez niczego, mieszkanie jest na niego, i nie zdazylismy jeszcze mnie dopisac. Mimo ze utopilam tam duze pieniadze to nie bede miala nic. Zostały mi tylko nagrania z poprzedniej i z tej awantury jak wpada w szał ale z tym jedyne co moge zrobic to wyslac mu zeby posluchal na spokojnie jak on sie zachowuje. Jestem pewna ze bedzie w szoku Wiem ze chaotycznie napisalam, i duzo tego czytania. Ale prosze kogo kolwiek calym sercem, o jakąś porade, wskazówkę. Jest mi tak ciężko i nie mam pojęcia co robic, w jakim isc kierunku. Tym bardziej ze teraz naprawde czuje sie jak śmieć, to jego zachowanie mnie wpedzilo w depresyjny stan, a on mi tylko potrafi na to powiedziec zebym sie zabila.... To naprawde boli, a z drugiej strony jak jest wszystko ok miedzy nami to naprawde jest kochany. Nie wiem co robic, nie wiem nawet czy jestem juz ofiara przemocy domowej czy sama sie o to prosze. Ja tez święta nie jestem, jak to zona chodze i sie czepiam. Ale ostatnio naprawde sie staralam, poza tym oczekiwalam po tym wszystkim innego zachowania.... Bardzo prosze o pomoc, i jezeli kto kolwiek to przeczyta to dziekuje i przepraszam ze az tyle na raz.
  6. Bardzo sie ciesze z takiego obrotu spraw ♥️ Uzaleznienie od gier nie jest dobre, ale skoro Ty spędzasz czas poza domem gdy on jest w domu to pozwól mu najwyżej wtedy grać. Wilk syty i owca cała, tylko wtedy już weekendy bym spędzała bez gier. Niech nie oszukuje, bo to do niczego dobrego nie prowadzi. Powiedz mu ze jak chce marnować czas niech gra jak Ciebie nie ma w domu, jak jesteś to spędzacie czas razem. Myśle że to w porządku rozwiązanie o ile Tobie odpowiada Nie oszukujmy sie ale jeżeli on to tak lubi to będzie na pewno pod Twoją nieobecność grał w gry a nie uprawiał sport, tak więc lepiej dla Twojego samopoczucia jeżeli sie zgodzisz, tylko oczywiście jezeli naprawde Ci takie rozwiązanie odpowiada. Tak czy siak, dalej trzymaj sie swojej decyzji. Mozesz mu powiedzieć ze to juz nie jest bezpieczne granie i że sie po prostu martwisz o niego, wolałabys zeby nie grał godzinami pod Twoją nieobecność, nie wiem jaki czas Cie nie ma w domu jak on jest, ale np powiedz mu zeby zajął sie tez czyms innym, albo sama mu daj jakies zadania. "Ok graj te 2 godz jak jestem w pracy, ale przed moim powrotem idź zrobic zakupy" , zawsze to jakis ruch Jeżeli potrzebujesz konkretniejszych rad, napisz jakich a postaram sie pomóc
  7. Hej Po pierwsze to może przestań przywiązywać tak dużą wage do pracy, masz super wyniki, gratuluje ale praca to nie wszystko. Prędzej czy później sie znajdzie, ale nie możesz sie tak zamartwiać tym i odbierać sobie radości z życia. Narazie daj sobie czas, stań na nogi i troche sie "ogarnij", jeżeli bedziesz pozytwyniej myślał to przyciągniesz do siebie te pozytywne rzeczy Poza tym, nikogo nie słuchaj. To Twoje życie, jeżeli masz ambitne plany, jeżeli masz pieniądze i chcesz otworzyć własną firme to otwieraj. Rodzice za Ciebie życia nie przezyją, Twoje zycie i Twoje decyzje. Zrob to na co masz ochite, co podpowiada Ci intuicja, jezeli nie wyjdzie, trudno. Ale przynajmniej spróbujesz, staniesz na nogi. Jeżeli masz ochotę zmień kierunek, nie obawiaj sie niczego i idz za glosem serca. Poza tym nie samą pracą człowiek żyje. Może wyjdz do ludzi, poznaj kogoś. To ze mieszkasz z rodzicami nie stoi na przeszkodzie żeby poznać jakąś kobiete
  8. Wydaje mi sie że wszystko z Tobą w porządku 😊
  9. Szczerze trudno co kolwiek doradzić. Nie jest fair wobec Ciebie, wydaje a to na kasyno a to na siostre i matke wiedząc ze potrzebujecie pieniędzy. Troche jest to nie odppwiedzialne, a skoro na wieść o tym ze sie wyprowadzisz nawet nie zareagował to juz naprawde słabo. Jezeli jest taka możliwość to faktycznie powiedz mu ze masz dosyc i sie wyprowadzasz, przyjedz np do rodziny na urlop i zobaczysz co on z tym zrobi. Jeżeli nic, bedziesz miala odpowiedz Powodzenia
  10. Ok wszystko wszystkim, nadmierna kontrola nie jest ok i doprowadza do szału, wiem bo robie tak ze swoim mężem tylko u mnie to calkiem inna kwestia i mam podstawy. W każdym bądź razie nie zgadzam sie z przedmówcą w reszcie. Przeciez on sam jest sobie winien, jak można komus ufać jak kłamie, jak robi niespodzianki dla jakiejś kolezanki w tajemnicy, jak pisze do innej że zostawi obecną kobiete. Kurde nic w nadmiarze nie jest dobre, ale tacy juz jesteśmy. Jest zagrożenie, więc zaczynamy sie przed tym bronić, moze troche irracjonalnie myslimy ale to "zapobieganie" czemuś co nie chcielibyśmy żeby nas spotkało. Koleżance moge jedynie doradzić przede wszystkim szczerą rozmowe, i przystopowanie z tym sprawdzaniem. Powiedz mu jak to widzisz, ze bpisz sie ze Cie oklamuje czy tam zdradza, powiedz ze chcialabys sie czuć pewnie a on Ci tego nie zapewnia. Swoją drogą przestan myśleć ze wszystko jest złe, bo to taka troche samospełniająca przepowiednia. Nie swiadomie, ciagle o tym mowiąc, ciągle o tym myśląc, i powtarzając partnerowi ze cos robi wbrew Tobie, sprowadzisz to na siebie Więcej od siebie nie dodam bo ja mam inny światopogląd, dla mnie nie ma czegos takiego w związku jak kolezanki faceta, czy koledzy kobiety. Ale nie chce zaszkodzic wiec polecam to co wyzej napisalam. Powodzenia
  11. Hej Nadmierne granie w gry jest już problemem. Po pierwsze nie jest dzieciakiem, po drugie w dorosłym życiu są też obowiązki a po trzecie jesteś przecież Ty. Jako partnerka, potrzebujesz przecież uwagi. Co do psychologa, jezeli bardzo sobie nie radzisz z emocjami, zawsze to Ci troche pomoże. Wydaje mi sie jednak ze to nie w Tobie tkwi problem a emocje które przeżywasz są spowodowane przez Twojego faceta. Nawet po stylu wypowiedzi wydaje mi sie ze jestes opanowaną osobą, jednak wiem jak zachowanie drugiej osoby może odbijać sie na drugim człowieku. Co do jego terapi, uważam ze to całkiem dobry pomysł, choć nie jestem przekonana czy sie zgodzi. Zacznij najpierw od rozmowy, na pewno próbowałaś nie raz, ale spróbuj kolejny. Możesz spróbować delilatnie, ale z psychologicznego punktu widzenia lepiej mówić JA niż TY, obwinianie od razu źle działa na drugą osobe. Dlatego nie zaczynaj "Ty znowu grasz w gry, nie rozumiesz mnie bla bla bla" spróbuj powiedziec mu co Ty czujesz, np " Jest mi przykro że poswiecasz mi mało uwagi" " Czuje sie nie ważna" "Boli mnie to że moje potrzeby i uczucia są nie zauważalne, chciałabym żebyś przestał grać w gry, uważam ze to zagraża naszemu związkowi" itp. Powiedz że na dzień dzisiejszy nie widzisz przyszlosci w tym związku, że planujecie kupić mieszkanie ale Ty boisz sie ze to bedzie tak wyglądać i nie wyobrażasz sobie takiego życia. Jeżeli nic nie poskutkuje, mozesz po prostu postawić mu ultimatum. Masz tego dosyć i nie chcesz takiego życia, dlatego albo Ty albo gry. Ostatecznie możesz sie wyprowadzić, tylko pamiętaj że jeżeli wybierze gry, moze rozwalić wam sie związek. Pomysl co będzie najlepszym razwiazaniem, porozmawiaj z nim i zobacz jakie ma podejście. Rozstanie od razu nie jest dobrym pomysłem, dlatego zobacz jak sie zachowa jak z nim porozmawiasz, ewentualnie jak dasz mu ultimatum. Jeżeli nic sie nie zmieni to przykro mi, ale skoro przeszkadza Ci to, jest Ci przykro, i nie widzisz dalej takiego życia to jeżeli on sie w pore niee ogarnie to później wcale nie będzie lepiej. Wspolne mieszkanie, obowiązki, może dzieci i co? Ty ogarniająca wszystko od rana do wieczora a on w wolnych chwilach zamiast z Tobą spędzić czas czy z dzieckiem będzie grał w gry? Tak nie moze byc. Pomysl narazie na spokojnie jakbyś chciała żeby to wszystko wyglądało a pozniej działaj. Moze zgodzisz sie na kompromis że np nie zabraniasz mu całkiem ale zgodzisz sie zeby np w weekend pograł godzine czy dwie a Ty w tym czasie porobisz coś dla Ciebie, albo razem pogracie, o ile to wchodzi w gre Powodzenia, i daj znać jak tam 😘
  12. Niestety chyba nic innego nie pozostaje jak uwierzyć obecnemu partnerowi. Mając w głowie słowa byłego męża a nie obecnego partnera krzywdzisz nie tylko siebie ale i jego. Przeciez kochasz jego i powinnas sie liczyć tylko z jego zdaniem, a nie jakiegoś buca ktorego nie ma juz w Twoim życiu. Wiem ze łatwo powiedzieć a gorzej zrobić, ale uważam że to jedyna rada. No chyba ze chcesz sie poddać operacji, ale moim zdanie skoro i Tobie i partnerowi jest dobrze to po co ingerować w swoje cialo, tym bardziej ze to nie małe pieniądze i zawsze istnieje ryzyko komplikacji. Z byłym mężem nie układało Ci się, zapewno były ciągłe kłótnie. Po pierwsze, w kłótniach człowiek mówi przeróżne rzeczy i mimo ze tak nie uważa mowi tak by zrobić jak największą przykrosc drugiej osobue, taka już nasza natura. Poza tym zazwyczaj uderza sie w czuły punkt, u większości kobiet jest to wygląd. Bo ktora kobieta chce usłyszeć od faceta że jest brzydka, gruba czy co kolwiek skoro przez tyle czasu myslimy ze jestesmy dla nich najpiękniejsze. No właśnie, żadna. Na pocieszenie powiem, że jak kłóce sie ostro z mężem padają różne słowa, nawet takie ze nikt jego czy mnie nie zechce. Mowimy to na złość, dobrze o tym oboje wiemy. Poza tym, myślisz ze Twoj byly mąż chciał zebys kogos znalazla? Żebyś ułożyła sobie zycie na nowo bo tym jak sie rozejdziecie? Na pewno nie, więc dobrze wiedział co robi. Bo jak Ci tak nagadał to miał nadzieje ze tak sie będziesz wstydziła ze nawet nie będziesz próbowała sobie kogoś szukać. Uwierz swojemu obecnemu partnerowi, on Cie kocha, on jest ważny. Niech Cie nie obchodzi co tamten mówił dlatego ze robił to specjalnie a to nie jest prawdą. Na pocieszenie mogę dodać że nie ma czegoś takiego se kobieta robi sie "luźna". Często sie mówi np o kobietach które lubią ten sport że są rozjechane, ale to nie prawda. Bo z drugiej strony mozna byc z jednym facetem kilkadziesiąt lat i uprawiac seks, to co, po tych np 20 latach jestesmy w srodku jak wiadro? Nie wydaje mi się. Ok, 5 porodów masz za sobą, jeżeli jakos bardzo popękałaś to przeciez zaszyli słyszałam ze po zaszyciu jest jeszcze lepiej niż przed. Nie ma czegoś takiego, można stać sie ciut luzniejszą ale tylko CIUT. Swoją drogą to miejsca intymne też nie są dziełem sztuki, każdy wygląda inaczej ale wydaje mi się ze nie można określić czy sie jest ładnym czy brzydkim tam na dole. Takze kochana, głowa do góry i niczym sie nie martw. Wbij sobie w głowe słowa obecnego partnera i sie wyluzuj. Bo jeżeli często będziecie uprawiali seks i przed każdym stosunkiem wypijesz lampke wina to w końcu bedziesz miala problemy z alkoholem a chyba tego nie chcesz... Nie martw się. Wiem ze to trudne sie wyluzowac i myśleć inaczej, ale pomysl tez o swoim partnerze bo krzywdzisz i jego tym ze mu nie wierzysz, ze nie chcesz zbliżen itp. Mam nadzieje ze chociaz troche pomogłam, powodzenia 😘
  13. Jakbym czytała o sobie. Co prawda nie mam lęków, jednak jestem caly czas przytoczona. Chce bardzo coś robic ale nie moge, jakby jakas sila przygniatala mnie do łóżka. Przez to ze nic nie robie tylko płacze, bo tak bardzo bym chciala sie ruszyc a nie moge. Pomysl co na to wpływa, bo na pewno to ma drugie dno. U mnie to nie jest bezpodstawne, rozne przykre sytuacje ktory mialy miejsce na przestrzeni kilku miesięcy odbijają sie na mnie teraz. Nie doradze co można w tej kwesti zrobic, bo sama nie wiem. Ale wydaje mi sie ze potrzebna jest pomoc psychologa. Sama widze po sobie ze moge nie dac sobie rady i nie wrócą mi same z siebie chęci do życia. Ewentualnie mozna sie zmusic do czegos, ale mi sie tak nie chce i nie moge sie zmusić Trzymam kciuki, i polecam wizyte u psychologa.
  14. Problem leży w psychice, a może zachorować całe cialo. Idź do psycholiga, nie ma w tym nic strasznego ani wstydliwego a dużo moze dać. Przerabiałam psychologa, teraz terapia małżeńska takze wiem co mówię. Jezeli trafisz na dobrego psychologa to na pewno Ci pomoże. Powodzenia!
  15. Albo niespodziewanie za bardzo zacząłeś lubic przyjaciela, i po prostu stał sie dla Ciebie kimś wyjatkowo bliskim albo jestes może biseksualny? Wydaje mi sie ze bardziej prawdopodobne jest to że to biseksualizm, no bo rzadko przyjacielska relacja przeradza sie w gejowski seks jeżeli pociagają mężczyznę kobiety. A jeżeli pociagają Cie kobiety ale też kolega to jesteś bi.
  16. Przede wszystkim, nie możesz obwiniać sie o całe zło tego świata. To ze rodzice sie kłócą to jest problem w ich relacji i to nie jest Twoja wina nawet jeżeli to Twój problem, sądzę ze nie masz 5 lat i masz swój rozum więc to nie jest wina Twoich rodziców ze nie chcesz jeść. Co do jedzenia, też zależy w czym tkwi problem, nie jesz z jakiegoś konkretnego powodu czy po prostu nie jesteś głodny? Tutaj juz i tak chodzisz po cienkim lodzie bo nie dość ze blisko do bulimi/anoreksji to jeszcze możesz nabawic sie anemi przez niedobory np żelaza a anemia nie prowadzi do niczego dobrego. Poza tym jesteś dosyć przygnębiony całą sytuacją, wszystkim siebie obarczasz co nie pomaga w jedzeniu. Bo nawet jak już sie chce coś zjeść to człowiekowi przybitemu sie odechciewa. Najlepszym rozwiązaniem będzie wizyta u psychologa, pomyśl o tym bo naprawde może zrobic sie niebezpiecznie bo jak pisalam wyżej, cienka granica do tych chorób, poza tym takie przygnębienie i uważnie ze lepiej by było wszystkim jakby Ciebie nie było nie swiadczy o niczym dobrym. Jednorazowa porada od psychologa na forum to za mało. I pamiętaj, to nie Twoja wina to raz, dwa jedyną i najwiekszą krzywde zrobił byś innym jakby Cie zabrakło, nikomu nie będzie lepiej, uwierz mi. Trzymam za Ciebie kciuki 🥰
  17. Hej. Na wstępie mocno tule, i z całego serca życzę Ci szczęścia i stanięcia na nogi 🥰 Wiem co przechodzisz, nie doradze Ci psychologicznie, ale moge powiedzieć jak to wygląda z punktu widzenia zdradzonej żony. Ja mam 23 lata, żoną jestem od 4 lat. Mam jedno dziecko. Historia podobna, ja też odkryłam romans przez wiadomości w marcu... Co za ironia losu, ale w sumie nigdzie nie mogłam znaleźć porady na taką zdrade, wszędzie tylko zdrada jako seks. Tutaj seksu nie było, bylo za to wyznawanie miłości, mimo ze mówi iż nigdy do niej nic nie czuł,pisanie do niej jakby to ona była jego żoną, zdjęć nie było za to był jeden pocałunek, seksu niby też nie było i powiedzmy ze taką wersje przyjęłam bo bym chyba umarła z bólu. Przede wszystkim dobrze było by wiedzieć dlaczego ta zdrada mogła mieć miejsce, wydaje mi sie ze po opadnięciu tych pierwszych emocji to jest najważniejsze. U mnie to był mega kryzys, stalismy sie ibcymi ludzmi, chcial sie poczuc ważny. Od razu jak sie dowiedziałam, (a było to w środku nocy) wywalilam go z domu. Mieszkaliśmy osobno pół roku. Niestety jego wyskok był w najgorszym momecie bo planowalismy zakup mieszkania, drugie dziecko... Przez to bolało jeszcze bardziej, bo takie plany i tak zaryzykować... W między czasie, jak nie mieszkaliśmy jeszcze razem poszlismy na terapie małżeńską i chodzimy do tej pory. Daje to wiele rzeczy do zrozumienia, można na pewne kwestie inaczej spojrzeć, zobaczyć co mąż myśli. Myśle ze w Waszym przypadku byłoby to dobre. Co do wspólnej pracy. Nie znam dobrze histori wiec nie wiem czy jest taka możliwość ale nie pozwoliłabym dla chociazby wlasnego dobra na jakiekolwiek kontakty z tą kobietą. Nie zniesiesz kochana tego psychicznie, nie da sie. Poza tym orzez ten cały czas tyle w sobie pomiesciłas, nie dokladaj sobie więcej... 😔 Jest szansa żeby mąż zmienił prace? Poproś go o to, jeżeli jest szansa. Jeżeli chodzi o zazdrość, wpadanie w panike. Minęło tyle czasu a ja mam to samo... W rezultacie kupilismy mieszkanie, mieszkamy spowrotem od 3 miesięcy razem. Bywa różnie tak naprawde. Ja niby staram sie nie pamiętać, jak przychodzą te myśli ze np o czym jeszcze do niej pisal, jak to sie stalo ze sie pocalowali i takie tam, od razu zaczynam myśleć o czym innym. Nawet mówię sama sobie: stop, nie myśl o tym i zaczynam myśleć o czym kolwiek. Ale są takie dni jak dzisiaj, że po 8 miesiącach od zdrady, ja siedze, mysle i płacze bo sie boje. Nie boje sie o nią bo wiem ze chociażby ona ze strachu juz nie odnowi kontaktu Ale boje sie że ogólnie kiedyś znowu przyjdzie kryzys i on sie będzie chciał pocieszyć. Na początku jak zamieszkalismy razem myslalam ze bedzie dobrze a bylo tragicznie, ciągle podejrzewalam, sprawdzalam, klocilismy sie o to duzo bo mimo że on dużo znosi przez to co zrobil, tez ma swoje granice. Przy kazdej kłótni wypominanie. Naprawde było i jest ciezko. Myślę ze dużo czasu potrzeba żeby zaufac, bardzo dużo... Ja sie staram ale tak mnie to bolało że strasznie sie boje. Jedyne co mi chyba pomaga to spychanie tych myśli na sile gdzies w bok, życie jak gdyby tego nie było. Ale na dłuższą mete całkiem zapomnieć sie nie da. Mam dni kiedy czuje sie szczęśliwa, ze zaczyny juz planowac spowrotem drugie dziecku a pozniej mam tak że boje sie ze to sie powtorzy nawet i za 10 lat. Wybaczyłam, bo kocham ale nie zapomne. Szansa chyba jest, sama sie zastanawiam. Jeżeli wybaczylas mężowi, nie patrzysz na niego z obrzydzeniem i dajesz rade z nim dobrze żyć to szansa na pewno jest. Tak jak i u nas.... Tyle ze to tak boli, jest tak ciężkie i trudne.... Przede wszystkim pomysl o terapi i zmianie pracy. I co by sie nie działo, nie zwalaj winy na siebie ze byłas np nie wystarczająca. To mogla byc wina np kryzysu ale nie Twoja. Mam nadzieje ze chociaz troche dodałam otuchy, bo wiem jakie to jest potrzebne. Trzymam kciuki 🥰😊
  18. Hej Rozumiem że jest to przykre, ale naprawde to nie koniec świata. Tylko próbowali, do niczego nie doszło. Nie ma co sie zamartwiać i stresować Wiem co czujesz, miałam podobnie ale popatrz na to z innej strony. Wtedy Cie nawet nie znał, poza tym to było dawno temu, z tego co piszesz wynika że chłopak Cie bardzo mocno kocha, więc na pewno nawet nie pamięta o tamtej i jesteś tą jedyną, nie myśl o tym bo narobisz sobie tylko zbędnych problemów. Żyj tym co tu i teraz, o jego wcześniejszym zyciu nie myśl bo oszalejesz. Wiem co mowie, też nie miałam nikogo przed swoim pierwszym chłopakiem, zakochałam sie w chłopaku który miał kilka partnerek przede mną, i też mi było ciężko. Ale po co rozpamietywać coś co było przed naszym poznaniem, to nie jest dobre dla związku. I docen to że tylko probowali, zawsze mógł zmieniać kobiety jak rękawiczki. Przede wszystkim staraj sie o tym bie myśleć, a jak już przyjdą te myśli do głowy, szybko a nawet na siłe zaczynaj myśleć o czymś innym, byle czym ale nie o tym. Mi to pomaga żeby nie rozdrapywac starych bardzo bolących ran. Powodzenia 😏
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.