Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

tutek

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez tutek

  1. Bardzo dziękuję, to naprawdę cenne uwagi. Z pewnością sytuacja zmieni się po maturze, bo faktycznie, chyba ten nowy element w życiu wzbudza taką postawę. Wczoraj córka przeprosiła nas za swoje zachowanie, ale muszę być ostrożny, bo może się to powtórzyć. A skoro przeprosiła, to chyba jednak nie jest tak źle...
  2. Dzień dobry, mam 45 lat, od 21 lat żonaty i od 19 lat jestem ojcem. Moja jedyna córka, obecnie uczennica 3 klasy liceum, przygotowuje się do matury. Uczy się niemal w każdej wolnej chwili. I właśnie przez tę naukę zupełnie zmieniła się relacja pomiędzy nią a rodzicami. Dochodzi do nieco przykrych stwierdzeń ze strony córki, typu: "nie mam czasu, a ty nie możesz tego zrobić, przecież się uczę, dajcie mi spokój", itp. Rozumiem, że bardzo przeżywa ten egzamin, tym bardziej, że chce dostać się na medycynę. Początkowo jej zachowanie nie stanowiło dla mnie większego problemu i, przyznam szczerze, starałem się jej w tym pomóc nieco jej dogadzając: dobre jedzonko, sprzątanie za nią, pomoc w odrabianiu lekcji przedmiotowych, itd. Jednak od kilku miesięcy traktowanie nas, jako rodziców, nabrało zupełnie innego wydźwięku. Ciągła krytyka, obrażanie się, używanie przykrych słów, stało się codziennością. Żona nie należy do osób szczupłych więc córka naśmiewa się twierdząc, że jeśli nie schudnie, skończy na wózku inwalidzkim i nie ma co liczyć na jej opiekę. Porównuje ją do matek swoich koleżanek, dając jako przykład do naśladowania pod względem wyglądu jak i gospodarowania domem - w szczególności kuchnią ( obiad nie taki, za późno, nie smacznie, itp. ). Nie ma dla niej czasu - nie pomoże przy sprzątaniu czy innych, drobnych pracach domowych, wykręcając się nauką, lub zmęczeniem. Ja, z natury jestem pogodny wiec lubię pożartować - niestety córka wręcz ze złością krytykuje moje zachowanie. Zamyka przede mną drzwi. Czara goryczy przelała się wczoraj, kiedy podszedłem zapytać, o co jej chodzi i co do nas czuje. W odpowiedzi usłyszałem, z resztą odwrócona do mnie tyłem: "nic". A kiedy zadałem jej pytanie, czy lubi tak się z nas naśmiewać i krytykować, odpowiedziała z ironicznym uśmiechem: "tak, lubię". Wyszedłem. Wieczór spędziłem na przemyśleniach, starając się znaleźć jakieś rozwiązanie i przyczynę jej zachowania. Sam jednak nie dam rady. I żeby jeszcze nie pogorszyć, proszę o pomoc na tym forum. Osobiście wychowywałem się bez rodziców, a nad moją osobowością pracowali prości, ale inteligentni dziadkowie. Wiem, co znaczy nie czuć ciepłych dłoni matki i ojcowskiego obcowania ze światem. Ale jej tego nigdy nie brakowało. Wciąż ulegli, staraliśmy się budować jej przyjemne dzieciństwo i młodość. Oczywiście w granicach zdrowego rozsądku. Nie rozpieszczaliśmy jej nigdy, bo i sytuacja finansowa na to nie pozwalała. Coś w którymś momencie poszło nie tak. Tylko nie wiem,co. Najgorsze jest to, że nie chce rozmawiać, a tylko wymaga. Jak rozwiązać, lub chociaż złagodzić powyższy problem ?
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.