Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Olko

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Olko's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Witam, z góry proszę o wyrozumiałość. (Składnia, interpunkcja itd.) Mam 18 lat, rodzice po rozwodzie kilka dobrych lat. Dobra to od początku. Nie pamiętam jak było w domu zanim się rozstali, jak przez mgłę pamiętam tylko parę ostatnich miesięcy - kłótnie, policja itd. Od momentu ich rozstania koczuje od domu do domu. Tutaj tydzień, tam weekend, potem na noc tu, obiad tu. No na łeb idzie dostać, zawsze chciałem traktować mamę i tatę równo, dlatego nie chciałem na stałe siedzieć w jednym miejscu. Mimo to po ostatecznej rozprawie sądowej musiałem wybrać. Wybrałem dom taty (dzieciństwo, całe życie - wiadomo), na weekend u mamy. Odkąd pamiętam zawsze byłem kontrolowany. I ogólnie na mało co mi pozwalali. Coś typu: Gdzie? Po co? Z kim? Dla czego? Jak? Kto to? Albo: Co to? Skąd to masz? Skąd miałeś pieniądze? Mam sprawdzić? A najlepsze były sytuacje jak musiałem się wytłumaczyć przez telefon, jednemu potem drugiemu, a weź tu jeszcze coś pomyl, albo zmień kolejność... Na noc do kolegi? Nie ma mowy, najpierw jego rodzice zadzwonią. (Po raz pierwszy na noc poszedłem jak miałem 17 lat - bez kontaktu z rodzicami znajomego.) "Podejrzany" przedmiot w spodniach? Wyciągamy wszystko. (1 gimnazjum) Nauczycielka twierdzi że zadaję się z kolegą który pali? No to trzepanko plecaka (1 gimnazjum - tata) Kurtka śmierdzi papierosami? Dmuchanie, wąchanie palców. (3 gimnazjum - mama) Wypiłeś piwo? No chyba kur*a przesadzasz ( 3 dni przed 18 urodzinami) Uciekłem z ostatniej lekcji, albo na pierwsza nie przyszedłem? P*ojebało ci się w głowie ty gówniarzu jeden (gimnazjum) Dodam że na pierwsze wagary poszedłem w 1 zawodówce (17 lat). Ale jeszcze wracając, gwoździem do trumny było to że nie zdałem w 2 gimnazjum. O Jezusie co się wtedy działo.... "Od września wy*ierdalasz do matki!!" Sprawdzanie co 3/4 dni zeszytów, telefony do nauczycielki, plan lekcji znali lepiej niż ja. Od 2 klasy (drugi raz) do teraz 2 zawodówka - kontrola Mimo wszytko to właśnie u taty mieszkało mi się lepiej, trochę luźniejsze relacje od mamy, za to z mamuśką zawsze pogadałem o wszystkim. Problem tylko tkwił w tym że ojciec nie ma cierpliwości do niczego. Komórkę, laptop, telewizor zniszczy bo złe oceny. Kazał znaleść coś co włożył do szuflady pół roku temu? Wróciłeś z pustymi rękami? Zwyzywał od debili, tępaków, idiotów itd. Bardzo lubił wiązanki z "diagnozą" zespołu Downa u mnie. Zazwyczaj wszystko po mnie spływało. Ale miesiąc temu, przesadził. Jak co niedzielę robiłem porządki w pokoju, dzielę szafę na pół z ojcem. Bo "kochana" partnerka ojca (w miarę da się pogadać, ale czasem sukowata) Zajęła wszystkie szafy u nich w pokoju (zasrany pantofel). Więc biorę się za wieszaki, zawsze było tam od cholery jego starych kurtek skórzanych, to mu mówię żeby zrobił selekcję, bo tak ze 2 potrzebuje na kurtki i bluzę. Co mu odwaliło to jest masakra. Wpadł w taki szal że wyrzucił wszystkie moje ubrania z półek drąc tego ryja że "Jest od ch*ja miejsca!!!". Wszystkie moje rzeczy z innych szafek, szuflad i biurka wyrzucił ma ziemię krzycząc że mam Downa, i jestem idiotą że tego nie ogarniam. Dodam że był to okres paru dni po mojej osiemnastce, wróciłem parę razy po 00:00. Więc przed wyjściem z pokoju powiedział ze jeszcze raz wrócę do domu o tej godzinie to mam wyprowadzać się do matki. I tak się stało. Jak trzasnął drzwiami odrazu się spakowałem do torby sportowej, na busa do mamy. Minął już miesiąc od tego wydarzenia, pierwsze 2/3 tygodnie u mamy minęły o dziwno bardzo dobrze (od tygodnia już z nim w miarę normalnie rozmawiam). Z mamą lubię pogadać o pierdołach, luźna babka się ostatnio zrobiła. Ale żeby nie było za kolorowo.... Nie wiem co się do cholery dzieje, czy oni się na mnie uwzięli czy co ja do cholery robię?! Mam przyrodnią siostrę, trochę łobuz ale fajny z niej dzieciak, czasami się nią zajmę. Wiadomo mam swoje życie, znajomych, jak tylko odmówię opieki bo już mam plany, zaczyna się... Wypominanie, szantaże, kary itd. Nie chcę mi się/nie mam czasu iść dla niej fajki? Zaczyna się do cholery. Nie odbieram telefonu na praktykach, albo się rozładuje? Zaczyna się zamiana ról.... Darcie ryja, awantura, kłótnie, wyzwiska - nie da się. Wychodzę z domu bez słowa na spacer, wracam po ok. 10 minutach a ta dalej swoje... Ale ostatnia, awantura przeszła wszystko... Dogadali się... Zaspałem do szkoły na 7:10, więc przyszedłem na 3 lekcje - W-F. U mnie w szkole wygląda to tak że nauczyciel z WF'u zapisuje sobie wszystkie oceny i obecności w notesie, niestety jestem mało lubiany w klasie. Więc nikt mu nie powiedział że jestem jak biegaliśmy truchtem. Wróciłem do domu, dochodzi 18. Telefon od nauczycielki, że nie byłem cały dzień w szkole.... O k*urwa... Co się nasłuchałem... I wtedy zrozumiałem że matka i ojciec to takie same osoby.... Żadne tłumaczenie - nic nie dało... I pół godziny później telefon od ojca. Wiadomo - debil, gówniarz itd... jeszcze na koniec pościł wiązankę, jak śmiałem sam z siebie (już mogę) się wypisać z religii bez ich konsultacji. Ojciec jutro do szkoły idzie i kazał mi to anulować. Matka mi dzwoniła o 19:30 o której będę. Odpowiedziałem że ok. 21:00. I znowu... że chyba ci się coś [...] w głowie, gówniarzu itd... że mam karę i o 20:00 mam być w domu, przyjechałem 20:50, łatwo się domyśleć co potem było. Od roku biorę amfetaminę, kiedyś paliłem marihuanę ale postanowiłem przestać bo za dużo pieniądzy wydawałem. Mimo to ciągle mnie do czegoś ciągnęło. Spróbowałem - polubiłem. Dalej sądzę że wolę polecieć na "futrze" weekend, niż palić po szkole czy na wieczór. Ale ostatnio jest coś nie tak... ciągle mi mało, w zeszłym roku sztuka (~1 gram) wystarczyła na 2 dni, teraz do szkoły na 6 lekcji to mało. Jeszcze rodzicie nie dają żyć. To nie jest smutek, czy tam jakieś przygnębienie. Jestem wściekły. Na prawdę mam ochotę wyjść i już do nich nie wrócić, tak po prostu zostawić stare życie w pizdu, zmienić nazwisko i uciec, nie musiał z nimi rozmawiać, wystarczy tylko "Cześć, cześć". Nie wiem czy czy jest to spowodowane tym że dalej chcą mieć 100% kontroli nad moim życiem? Czy jeszcze nie przywykli do tego że jestem pełnoletni? Albo może to jest jakich chory sposób okazania miłości? Może też być tak że to ja jestem walnięty? Ojciec niech się goni, niech zgniją razem z tą piczą - zawsze był walnięty. Ale o co chodzi z mamą? Walić to, za dużo
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.