Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Zołza

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

Zołza's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Witam. Mam 32 lata i od 13 lat jestem mężatką. Mój partner nie był wcześniej w żadnym związku, a ja miałam już jakieś doświadczenia. Po pół roku znajomości zaszłam w ciążę i zdecydowaliśmy się na ślub. Tuż przed ślubem jego mama została nakryta z innym mężczyzną i zachowanie mojego męża bardzo się zmieniło. Zaczął nadużywać alkoholu i robić mi wyrzuty typu: wszystkie kobiety są takie i ty pewnie też mnie zdradzisz. Chciałam mu udowadniać na każdym kroku, że nie jestem taka, bo w mojej rodzinie też był taki problem i bardzo się na mnie odbił. Mąż zabronił mi rozmawiać z kolegami, a tym bardziej z chłopakami, z którymi coś mnie wcześniej łączyło. Okazało się, że dziecko, które nosze pod sercem ma wadę i potrzebna będzie operacja po porodzie. Gdy syn już wrócił do domu po operacji, myślałam, że mąż będzie mi pomagał i dbał o nas. Okazało się jednak, że wolał towarzystwo kolegów. Był tylko gdy trzeba było iść z dzieckiem do lekarza. Na mnie spadły wszystkie obowiązki. Od sprzątania, po płacenie rachunków i załatwianie wszystkich spraw urzędowych. jego obowiązkiem było tylko chodzenie do pracy i podpisywanie wszystkich papierów. Gdy syn skończył 3 lata i poszedł do przedszkola wróciłam do szkoły zawodowej i po jej ukończeniu zrobiłam od razu uzupełniające liceum. Przez 9 lat małżeństwa mąż pił, palił marihuanę i wmawiał mi, że jestem nic nie warta. Nie pracowałam po ślubie, bo z jednej strony chciał żebym poszła do pracy, a jak już ją podjęłam to wypytywał kogo poznałam i czy go zdradziłam. Potrafił zadzwonić, że mam przyjść po dziecko, bo je zostawi samo i wyjdzie z domu. Przez alkohol prawie stracił pracę. Widziałam, że z czasem zaczyna pić coraz więcej dlatego po 9 latach zrozpaczona sytuacją powiedziałam mu, że jak nie przestanie pić, to popełnie samobójstwo jak mój ojciec. Mąż zaczął płakać i powiedział, że chce przestać pić. Poszliśmy do lekarza po skierowanie na odwyk, jednak mąż na niego nie poszedł. Od tamtego dnia nie pił. Przez rok wszystko układało się w miarę dobrze. Zaczął spędzać z nami więcej czasu i przymknęłam oko na dalsze palenie marihuany. Zdecydowałam, że chciałabym mieć drugie dziecko, bo nie chcę żeby syn został kiedyś sam i w głębi serca marzyłam o córeczce. Udało mi się zajść w ciążę i urodzić córkę. Na początku mąż był nią zafascynowany i dużo mi pomagał, bo byłam po drugiej cesarce. Jednak z czasem jego zapał opadał i zaczął wychodzić na ryby lub do kolegów. Poznał kolegę, który sprzedaje mu marihuanę i zaczął spędzać z nim więcej czasu, a nawet jeżdżą razem na ryby na weekendy. Nie potrafiąc go przekonać, żeby przestał palić i spotykac z tym człowiekiem i czując się bezsilna zaczęłam robić mu awantury i wyzywac go, że jest egoistą i nie zależy mu na nas. On z kolei wmawia mi, że jestem chora psychicznie, bo go ograniczam i chce mieć go tylko dla siebie. Jak przestałam karmić piersią, to zaczęłam wychodzić sama z domu choćby na zakupy, bo nasza córka jest wulkanem energii i czuję, że jak czasem nie wyjdę, to oszaleję. Zaczęłam też jeździć z bratem na koncerty jazzowe co jakiś czas, co mój mąż traktuje jak wypad na numerek i mówi, że jeżdżę tam tylko żeby się puszczać. Potrafił powiedzieć córce, że wychodzę, żeby wpadła w płacz i nie pozwoliła mi wyjść. Mam wrażenie, że przy nim stałam się złym człowiekiem i sama się sobie dziwię jak przykrych słów wobec niego potrafię użyć podczas kłótni. Ostatnio nawet powiedziałam, że mam nadzieję że się utopi na tych rybach. O problemach mąż nie chce w ogóle rozmawiać i przyznał, że jak się jakieś pojawią, to on je olewa i czeka aż ja załatwię sprawę. Kiedy mówię mu, że jak nie podoba mu się życie w rodzinie, to może się wyprowadzić, to słyszę argument, że to jego mieszkanie, bo on zrobił i zapłacił za remont. Ja mam iść z dziećmi na ulicę. A jak załatwię mu eksmisję, to prędzej spali to mieszkanie niż mi je odda. Są momenty, że jest dobrze i spędza z nami czas, a potem robi kłótnię o byle co, żeby tylko wyjść do kolegi. Zaczynam zastanawiać się, czy rzeczywiście coś jest ze mną nie tak i jestem chora psychicznie bo za bardzo ograniczam jego wolność robiąc mu wyrzuty, że wychodzi. Czasami przypadkiem dowiaduję się o jego sprawach, o miejscach w których był i coś robił i mam wrażenie, że ma swoje osobne życie, o którym nie mam prawa nic wiedzieć. Sama też zaczęłam zatrzymywać dla siebie pewne rzeczy, które robię, żeby nie wiedział o mnie wszystkiego. Pozdrawiam
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.