Witam, w zeszlą sobotę zmarł tragicznie mój narzeczony... Za 3 tygodnie mieliśmy mieć ślub a dziś był pogrzeb, miał 26 lat. Byliśmy bardzo szczęśliwi i nierozłączni. Boję się, że bez niego sobię nie poradzę, myślę że nie będę w stanie osiągnąć już takiego szczęścia na ziemii. Poki co sie trzymam, ale myślę że to jeszcze szok... Boję się jak w codziennym życiu wyczuję brak narzeczonego i sobie z tym nie poradzę. Mam mase rzeczy które mi go przypominają, czy mam sie ich wszystkich pozbyć? Poki co nie potrafię... Czy po takiej stracie będę w stanie normalnie żyć? Czy miał ktoś podobną sytuację? Jak sobie najlepiej z tym poradzić? Nie potrafię sobie wyobrazić swojej przyszłości, mam pustkę w głowie. Ile tak naprawdę powinnam dać sobie czasu?