Oczywiście rozmowy takie już były, tata mówi że ma stresy w pracy, dodatkowo wkurza go to, że mieszka w dwóch domach. Razem z siostrą studiujemy, a tata pracuje we Wrocławiu. Dom rodzinny mamy w innym mieście i tam mieszka i pracuje mama. Na weekendy we trójkę wracamy do domu rodzinnego i wtedy tacie zaczyna wszystko nie pasować. Bo nie może nic znaleźć, bo mama nazbierała rupieci w garażu i się ruszyć nie można, bo komputer mu się zawiesił itp. Prosiłyśmy już wiele razy żeby próbował się jakoś opanować bo wszystkim nam jego krzyki działają na nerwy i samopoczucie. Nie muszę chyba również wspominać, że rodzice widzą się tylko w weekend i zamiast się nacieszyć swoim towarzystwem to tata przyjeżdża tylko napsuć humoru mamie zanim znowu jest czas wracać do Wrocławia, co jest bardzo przykre.. Często też nie można z nim porozmawiać na normalne tematy bo tata widzi wszystko w czarnym świetle i psuje rozmowę. Czasami jest to wręcz niedorzeczne, np na Wielkanoc dostaliśmy ze sklepu bony na następne zakupy. Normalny człowiek by się cieszył że zaoszczędzi trochę pieniędzy a tata zaczął marudzić że chcą nas zmusić do zakupów u nich, że to jest chore co się wyrabia itp. Jak ostatnio się spieszyliśmy do Wrocławia tata wkurzał się że go plecy bolą i miał problem żeby się schylić i założyć skarpetki. Mama zaoferowała swoją pomoc, na co tata odparł że co z tego że ona mu teraz pomoże jak we Wrocławiu już będzie musiał sobie zakładać skarpetki sam. Ręce po prostu opadają...
Proponowałam tacie kiedyś żeby się wybrał do psychologa na terapię skoro nie chce brać leków uspokajających ale on stwierdził że nie ma ani pieniędzy ani czasu na takie rzeczy. Według mnie i czas i pieniądze by się znalazły jakby on tylko faktycznie chciał coś zmienić w swoim zachowaniu.. Ale jemu ewidentnie nie zależy, na pewno nie na tyle żeby się starać coś z tym zrobić.