Witam
Zanim opiszę swój problem, najpierw może trochę o sobie. Mam 31 lat, pracuję w dużej firmie finansowej, nieźle zarabiam, mam własne mieszkanie, dobre auto, stać mnie na realizowanie własnych hobby, podróżowanie, więc moja sytuacja materialna jest całkiem dobra. Podobno jestem przystojny, choć dość niski (ale też nie jakoś strasznie), nie jestem gruby, więc wygląd też raczej ok. Dużo czasu spędzam poza domem, uprawiam różne sporty, często spotykam się ze znajomymi (kino, koncerty, mecze, imprezy itp.), sporo też podróżuję, więc zdecydowanie nie jestem typem kogoś, kogo życie sprowadza się do nudnego schematu praca – dom – praca – dom, myślę, że prowadzę dość ciekawe życie. Patrząc z zewnątrz można by pomyśleć, że jestem całkiem atrakcyjnym facetem.
Niestety, jestem typem człowieka, któremu strasznie trudno przychodzi rozmawiać z ludźmi. Jeszcze w większej grupie to jakoś ujdzie, ale jak jestem z kimś sam na sam, to już tragedia, kompletnie nie potrafię prowadzić dłuższej rozmowy, wymyślać na poczekaniu tematów o których można by pogadać, ani jakoś zareagować na to co ktoś mówi, przeważnie sprowadza się to do jakiegoś mruknięcia albo odpowiedzi jednym słowem. Od dziecka byłem strasznie milczący, próbuję to jakoś zmienić, ale niestety efektów brak. Nie chodzi tu o problemy w rozmowach z kobietami, ale ogólnie z każdym. Wiem, że u niektórych stres bywa problemem, ale u mnie raczej tak nie jest, może jestem trochę nieśmiały, ale w zasadzie bez różnicy czy rozmawiam z jakąś atrakcyjną kobietą czy z najlepszym kumplem albo moimi rodzicami – zawsze to samo, pustka w głowie i jeśli ta druga osoba nie nawija prawie cały czas, to od razu zapada cisza.
Skutkiem tego wszystkiego jest totalny brak głębszych relacji z kobietami. Nigdy z żadną nie byłem w stanie nawiązać na tyle dobrego kontaktu, żeby myśleć o jakiejś relacji uczuciowej, podobnie nigdy z żadną nie spałem, całowałem się raz w życiu dawno temu z przypadkową dziewczyną na imprezie (oboje byliśmy pijani).
Jeszcze taki przykład – kiedyś przeszedłem się z ciekawości na szybkie randki – na luzie, bez nastawiania się, że koniecznie muszę tam kogoś znaleźć. Rozmawiało mi się o dziwo całkiem nieźle, przynajmniej takie miałem wrażenie i wyszedłem zadowolony. Niestety, z 6 kobiet które zaznaczyłem, żadna nie zaznaczyła mnie. Ani jedna z nich nie stwierdziła, że przynajmniej warto dać mi szansę.
Mając 31 lat przeraża mnie wizja samotnej starości, a w tym wieku coraz ciężej znaleźć partnerkę, tym bardziej jeśli nie ma się na tym polu żadnego doświadczenia. Czas leci, a ja nie chcę być wiecznie sam, chciałbym w końcu móc kogoś pokochać i mieć kogoś, kto mnie pokocha…
Wiem, że problem jest trudny, nie oczekuję tutaj jakichś cudownych rad, ale może chociaż jakieś pomysły co można zrobić, żeby pojawiły się jakieś szanse na zmianę?
Pozdrawiam,
Kamil