Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Bezufka

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Bezufka

  1. Właściwie przychodzę tu z problemem nie swoim lecz przyjaciółki. Ona chyba nie zdaje sobie sprawy z problemu, a może to ja wyolbrzymiam. Jedno jest pewne. Chciałabym ustalić, czy to z czym boryka się na codzień rzeczywiście jest problemem, który wymagałby ingerencji osób trzecich. A mianowicie: Luiza (Tak będę nazywała osobę, której sytuację pragnę opisać) ma 33 lata. Jest piękną brunetką, właściwie nie ma problemu w kontaktach międzyludzkich. Szybko nawiązuje kontakty. Jest sympatyczna, zawsze uśmiechnięta, pozytywnie nastawiona na świat, zaraża optymizmem. Luiza jest najmłodsza z trójki rodzeństwa. Ma dwóch starszych braci. Z wykształcenia jest filologiem angielskim. Pracuje w prężnie rozwijającej się firmie. Luiza aktualnie nie ma partnera, nie ma dzieci, mieszka z rodzicami. I tu zaczynają się schody. Matka Luizy 60cio letnia Krystyna ma jest właścicielką sklepu, w którym pracuje jako ekspedientka. Krystyna to typowa nadgorliwa mamusia. Swoją córkę Luizę (33 lata) traktuje jak nastolatkę. Wypytuje gdzie wychodzi, kiedy, z kim, kiedy wróci. Mało tego. Potrafi dzwonić w środku nocy z zapytaniem gdzie jest i kiedy będzie, za spóźnienie obwiniając osoby z którymi Luiza aktualnie przebywa. Krystyna to histeryczka. Luiza lubi spotykać się ze znajomymi. Niestety już wie, że każdy powrót to także awantura z którą w oknie czeka na nią Krystyna, bez względu na porę. Luiza to moja najlepsza przyjaciółka. Przyjaźnimy się około 15tu lat. Byłyśmy nastolatkami kiedy zaczęłyśmy spędzać ze sobą czas. Wtedy już zaobserwowałam zachowanie matki, jednak byłyśmy na tyle jeszcze młode, że tlumaczylam sobie jej zachowanie troskä o córkę. Krystyna jest bezobciacjowa. Potrafiła w mojej obecności mówić córce, po co Ci te koleżanki, idź się uczyć. Tutaj nadmienię, że Luiza była wzorowym uczniem. Miała świetne wyniki w nauce. Niestety z biegiem lat nic się nie zmieniało. Mam wrażenie, że oskarżenia przeciwko córce jeszcze się nasiliły. Często słyszałam z ust matki wypowiadane w mojej obecności słowa np. "Luiza jaka Ty jesteś głupia" komentujące jej wesołe usposobienie, radość, entuzjazm. Wiem, że podobnych sytuacji było więcej. Krystyna ma męża, Władka. Władek jest ojcem Luizy i jej dwóch starszych braci. Mogłoby się wydawać, że to normalna kochającą się rodzina. Ojca Luizy widziałam w ciągu tych kilkunastu lat dosłownie kilka razy jak spoglądał na mnie z pogardą kiedy przechodzilam korytarzem. Odniosłam jednak wrażenie, że w tym domu rządzi Władek, a Krystyna wykonuje jego polecenia. Krystyna ciągle jest roztrzęsiona. Wszystko dookoła jej przeszkadza. Kubek leży nie w tym miejscu co trzeba. Pantofle są porozrzucane. Ciągle biega po domu, coś podnosi, poprawia. Z moich kilkuletnich obserwacji (od momentu kiedy zaczęłam już kojarzyć fakty) wynika, że Władek nie kocha córki Luizy. Nie wiem jakie są tego przyczyny. Być może nie spełniła jego oczekiwań jeśli chodzi o wybór studiów (synowie i ich żony są wuefistkami). To są już tylko moje gdybania. Władek omija Luizę. Jeśli z nią w ogóle rozmawia to tonem oskarżycielskim. Wydaje mi się, że Luizie bardzo brak ojca. Jego miłości. Luiza ma problem ze zbudowaniem trwałego związku. Miała kilku mężczyzn. Każdy z tych związków rozpadał się po kilku latach. Myślę, że Luiza zbyt wiele oczekiwała od swoich partnerów. Mam na myśli bezgraniczną miłość, oddanie itp. Luiza bardzo szybko się angażuje. Mężczyźni to wykorzystują. Luizę można dosłownie "owinąć sobie wokół palca". Nie ma swojego zdania, ciężko jej się przeciwstawić. Robi to co narzuca jej partner. Winą za to obarczyłabym brak zainteresowania ze strony ojca. Luiza za wszelką cenę próbuje zwrócić na siebie uwagę mężczyzny, co szybko kończy się związkiem, niestety partnerzy nie wytrzymują jej uległości. To są tylko moje wyobrażenia całej tej sytuacji. Obserwuję i wyciagam wnioski. Być moze błędne. Chciałabym aby ktoś podpowiedział mi jak naprawić relacje córki z rodzicami. Czy to wogole jest możliwe? Jak wyciągnąć ją z tego błędnego koła w którym tkwi? Chciałabym żeby spotkała kogoś z kim będzie szczęśliwa, ale czy jej "popapranie" wszystkiego nie zepsuje? Ma coraz mniej czasu na założenie rodziny. Ale może to ja wyolbrzymiam? Kocham ją i żal mi jej. Chciałabym dla niej jak najlepiej. Kilka razy nosiłam się z zamiarem uświadomienia Krystynie jak wielką krzywdę wyrządza swojemu dziecku swoją nadopiekunczoscią. Ojcu - brakiem zainteresowania. Ostatecznie brakło mi odwagi aby się z nimi zmierzyć. A może to nie do mnie należy? Wiem, że Luiza powinna sama zawalczyć o siebie, ale widzę jak bardzo jest zagubiona. Wiem, że sama nie da rady. Ma raczej tendencje do uciekania od jakichkolwiek rozmów. Ucieka w takie głupie związki, które kończą się tak szybko jak się zaczęły. Bardzo proszę o pomoc. O jakąś podpowiedź. Jak pomóc Luizie? Co ja mogę zrobić?
  2. Właściwie przychodzę tu z problemem nie swoim lecz przyjaciółki. Ona chyba nie zdaje sobie sprawy z problemu, a może to ja wyolbrzymiam. Jedno jest pewne. Chciałabym ustalić, czy to z czym boryka się na codzień rzeczywiście jest problemem, który wymagałby ingerencji osób trzecich. A mianowicie: Luiza (Tak będę nazywała osobę, której sytuację pragnę opisać) ma 33 lata. Jest piękną brunetką, właściwie nie ma problemu w kontaktach międzyludzkich. Szybko nawiązuje kontakty. Jest sympatyczna, zawsze uśmiechnięta, pozytywnie nastawiona na świat, zaraża optymizmem. Luiza jest najmłodsza z trójki rodzeństwa. Ma dwóch starszych braci. Z wykształcenia jest filologiem angielskim. Pracuje w prężnie rozwijającej się firmie. Luiza aktualnie nie ma partnera, nie ma dzieci, mieszka z rodzicami. I tu zaczynają się schody. Matka Luizy 60cio letnia Krystyna ma jest właścicielką sklepu, w którym pracuje jako ekspedientka. Krystyna to typowa nadgorliwa mamusia. Swoją córkę Luizę (33 lata) traktuje jak nastolatkę. Wypytuje gdzie wychodzi, kiedy, z kim, kiedy wróci. Mało tego. Potrafi dzwonić w środku nocy z zapytaniem gdzie jest i kiedy będzie, za spóźnienie obwiniając osoby z którymi Luiza aktualnie przebywa. Krystyna to histeryczka. Luiza lubi spotykać się ze znajomymi. Niestety już wie, że każdy powrót to także awantura z którą w oknie czeka na nią Krystyna, bez względu na porę. Luiza to moja najlepsza przyjaciółka. Przyjaźnimy się około 15tu lat. Byłyśmy nastolatkami kiedy zaczęłyśmy spędzać ze sobą czas. Wtedy już zaobserwowałam zachowanie matki, jednak byłyśmy na tyle jeszcze młode, że tlumaczylam sobie jej zachowanie troskä o córkę. Krystyna jest bezobciacjowa. Potrafiła w mojej obecności mówić córce, po co Ci te koleżanki, idź się uczyć. Tutaj nadmienię, że Luiza była wzorowym uczniem. Miała świetne wyniki w nauce. Niestety z biegiem lat nic się nie zmieniało. Mam wrażenie, że oskarżenia przeciwko córce jeszcze się nasiliły. Często słyszałam z ust matki wypowiadane w mojej obecności słowa np. "Luiza jaka Ty jesteś głupia" komentujące jej wesołe usposobienie, radość, entuzjazm. Wiem, że podobnych sytuacji było więcej. Krystyna ma męża, Władka. Władek jest ojcem Luizy i jej dwóch starszych braci. Mogłoby się wydawać, że to normalna kochającą się rodzina. Ojca Luizy widziałam w ciągu tych kilkunastu lat dosłownie kilka razy jak spoglądał na mnie z pogardą kiedy przechodzilam korytarzem. Odniosłam jednak wrażenie, że w tym domu rządzi Władek, a Krystyna wykonuje jego polecenia. Krystyna ciągle jest roztrzęsiona. Wszystko dookoła jej przeszkadza. Kubek leży nie w tym miejscu co trzeba. Pantofle są porozrzucane. Ciągle biega po domu, coś podnosi, poprawia. Z moich kilkuletnich obserwacji (od momentu kiedy zaczęłam już kojarzyć fakty) wynika, że Władek nie kocha córki Luizy. Nie wiem jakie są tego przyczyny. Być może nie spełniła jego oczekiwań jeśli chodzi o wybór studiów (synowie i ich żony są wuefistkami). To są już tylko moje gdybania. Władek omija Luizę. Jeśli z nią w ogóle rozmawia to tonem oskarżycielskim. Wydaje mi się, że Luizie bardzo brak ojca. Jego miłości. Luiza ma problem ze zbudowaniem trwałego związku. Miała kilku mężczyzn. Każdy z tych związków rozpadał się po kilku latach. Myślę, że Luiza zbyt wiele oczekiwała od swoich partnerów. Mam na myśli bezgraniczną miłość, oddanie itp. Luiza bardzo szybko się angażuje. Mężczyźni to wykorzystują. Luizę można dosłownie "owinąć sobie wokół palca". Nie ma swojego zdania, ciężko jej się przeciwstawić. Robi to co narzuca jej partner. Winą za to obarczyłabym brak zainteresowania ze strony ojca. Luiza za wszelką cenę próbuje zwrócić na siebie uwagę mężczyzny, co szybko kończy się związkiem, niestety partnerzy nie wytrzymują jej uległości. To są tylko moje wyobrażenia całej tej sytuacji. Obserwuję i wyciagam wnioski. Być moze błędne. Chciałabym aby ktoś podpowiedział mi jak naprawić relacje córki z rodzicami. Czy to wogole jest możliwe? Jak wyciągnąć ją z tego błędnego koła w którym tkwi? Chciałabym żeby spotkała kogoś z kim będzie szczęśliwa, ale czy jej "popapranie" wszystkiego nie zepsuje? Ma coraz mniej czasu na założenie rodziny. Ale może to ja wyolbrzymiam? Kocham ją i żal mi jej. Chciałabym dla niej jak najlepiej. Kilka razy nosiłam się z zamiarem uświadomienia Krystynie jak wielką krzywdę wyrządza swojemu dziecku swoją nadopiekunczoscią. Ojcu - brakiem zainteresowania. Ostatecznie brakło mi odwagi aby się z nimi zmierzyć. A może to nie do mnie należy? Wiem, że Luiza powinna sama zawalczyć o siebie, ale widzę jak bardzo jest zagubiona. Wiem, że sama nie da rady. Ma raczej tendencje do uciekania od jakichkolwiek rozmów. Ucieka w takie głupie związki, które kończą się tak szybko jak się zaczęły. Bardzo proszę o pomoc. O jakąś podpowiedź. Jak pomóc Luizie? Co ja mogę zrobić?
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.