Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Magalie

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Magalie

  1. Hej, zastanawiam się czy mogę już mieć depresję czy to jeszcze nie to? Od zawsze miałam problemy natury psychologicznej; śmierć rodzica gdy byłam bardzo mała, nieodpowiednie zachowanie, lęki, nerwice natręctw. Gdy miałam 14 lat zdiagnozowali u mnie nastroje depresyjne. Od kilku lat cierpię na bardzo silną cancerofobię i jatrofobię. Pomimo świrowania na wieść, że komuś z bliskich się coś dzieje (a nawet i nie dzieje, ale idzie do lekarza) obawiałam się, że może mieć raka. Niespełna rok temu, najbliższa mi osoba usłyszała tę diagnozę (zresztą nie pierwsza w rodzinie, ale pierwsza tak młoda). Były to tygodnie horroru dla mnie, dla naszych bliskich i nawet nie jestem w stanie wyobrazić, jakie były dla tej osoby. Okazało się, że był to dość wczesny etap choroby, co lekarze potwierdzali, że to świetna wiadomość i teraz będzie trzeba być tylko pod opieką lekarza. I choć była to wspaniała wiadomość, że zdiagnozowano to wcześnie, każdy mój dzień to zmartwienia. Moje fobie tylko się nasiliły, stają się nie do wytrzymania dla bliskich. Nie ma dnia bym o tym nie myślała i nie ma dnia, bym się nie bała. Nie ma dnia, kiedy nie pojawiają mi się w głowie myśli "a co, jeśli to nie koniec? Co jeśli coś przeoczono? Co, jeśli to gdzieś się ukryło?". I nie jestem w stanie przekonać sama siebie, że wyniki zaprzeczyły temu. Dla mnie każde badanie ( w tym kierunku lub jakimkolwiek innym, to dodatkowy stres). Niedawno odkryłam, że już mnie nic nie cieszy. Uśmiecham się, potrafię żartować i się śmiać, ale rzeczy które tak lubiłam, które tak kocham po prostu są tymi rzeczami, które lubię. Nie mam na nic ochoty. Niedawno skończyłam studia, myślałam że tytuł do którego tak dążyłam, dla którego tak wiele poświęciłam i ulga, że jednak się udało, mnie ucieszy - tak się nie stało. Poczułam ulgę, że to koniec stresów związanych z nauką, ale nie poczułam radości. Rok temu straciłam trójkę przyjaciół i choć pozostali bardzo mnie wspierają i lubię spędzać z nimi czas, to nie jest już jak kiedyś. Nie cieszę się na te spotkania, nie odliczam czasu do tego czasu by się spotkać. I szczerze to jest mi obojętne czy spędzę ten czas sama czy nie. Nigdy nie miałam problemu ze spędzaniem czasu sama (lubiłam to zawsze, a zresztą - mój charakter jest trudny do zniesienia). Nie potrafię też się relaksować, nie potrafię nie myśleć o problemach lub uwalniać się od stresu w inny sposób. Ciągnę to tak długo, dopóki się nie uporam z problemem. A jaka jestem ja? Jestem podręcznikową osobowością typu D, jestem nieustanną pesymistką i jak wspomniałam na początku - moje lęki się pogłębiają. Jedyne sny jakie mam - to koszmary lub w jakiś sposób niepokojące. Od dziecka zdarza mi się lunatykować. Sporadycznie, ale zawsze. Nie lubię ludzi i choć nie cierpię na fobię społeczną to nie znoszę przebywać w tłumach i w miejscach, gdzie tych ludzi jest sporo. Nie mam cierpliwości i sympatii do obcych. Naprawdę chciałabym wiedzieć czy mam depresję czy cierpię na jakieś inne choroby psychiczne.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.