Witam
Jestem kobietą. Mam 20 lat. Jestem po szkole średniej. Mam ogromny problem z chorobliwą zazdrością od kiedy pamiętam. Jestem aktualnie w bardzo dobrym związku i nie chcę go zniszczyć. Nie potrafię zrozumieć moich zaburzeń. Potrafię myśleć w racjonalny sposób. Wiem, że mój partner mnie nie zdradzi i że bardzo mu na mnie zależy, jednak sprawy zaszły tak daleko, że czuję ogromną złość, kiedy ten spojrzy na atrakcyjną kobietę, więc ciężko tu także mówić o jakichkolwiek rozmowach z innymi. Schemat przy każdym z moich chłopaków był ten sam. Najpierw byłam pewna siebie i nie zwracałam uwagi na najmniejsze znaki. Z czasem, kiedy na przykład mowa ciała i radość przy rozmowie chłopaka z inną dziewczyną wskazywały na zainteresowanie, zaczynała się niepewność, później lekkie uwagi, następnie wybuchy złości a na końcu całkowita kontrola. Tylko w jednym związku nie okazałam żadnej zazdrości i kontroli, ponieważ chłopak nie wykazał żadnego zainteresowania innymi kobietami (nawet na nie nie spoglądał). Wzbudza się we mnie ogromna furia z nikąd, kiedy mój chłopak spojrzy na kobietę, która jest w jego guście, pomimo tego, iż wiem, że to o niczym nie świadczy. Bardzo mnie to boli bo wiem, że wyrządzam krzywdę nie tylko sobie, ale i mojemu chłopakowi. Odczuwam ogromny lęk, kiedy musi pojechać gdzieś dalej niż do sklepu, bo boję się że kogoś zobaczy. Dużo o tym rozmawiamy, ale to niczego nie rozwiązuje. Nie chcę go kontrolować, ograniczać. Starałam się walczyć z tym na wiele sposobów takich jak wmawianie sobie, że wszystko gra i przesadzam, ale emocji, które wydobywają się wtedy ze mnie nie da się wygłuszyć. Z tego samego powodu nie zadziałało wiele innych metod. Dobrze działa na mnie czas, ale nie chcę, żeby mój chłopak musiał przeżywać moje ataki agresji i czekać na moje uspokojenie i przeprosiny, wiem, że one nic nie dają i coraz bardziej psuje się relacja. Ostatnio próbowałam również metody, w której mój chłopak ma mi mówić kiedy kogoś zobaczy i szczerze wyznać, czy mu się wizualnie podobał. Jak na razie podziałało bardzo dobrze, bo w większości przypadków zwyczajnie to zaakceptowałam, ale wiem, że to także nie jest dobra droga, bo jak sam powiedział bardzo ciężko mu o tym do mnie mówić i rani go to. Bardzo proszę o jakąkolwiek radę, która mogłaby pomóc mi zniszczyć to uczucie albo chociaż poradzić sobie z nim, ponieważ czuję się fatalnie sama ze sobą i wiem, że mój chłopak jak i żaden mężczyzna nie zasługuje na takie traktowanie, poza tym utrudnia nam to życie praktycznie codziennie. Serdecznie dziękuję za jakikolwiek odzew.