Witajcie!
Mam 24 lata i nigdy nie byłem w stałym związku. Zazwyczaj każda relacja kończyła się po kilku spotkaniach. Dużo w tym było mojej winy, ponieważ miałem (mam) masę kompleksów. Nie czuję się w pełni wartościowym facetem przez co tylko na początku wszystko było dobrze, ale gdy relacja miała nabierać rozpędu. Ja po prostu się bałem i hamowałem trochę to wszystko. Do sedna sprawy. Z racji tego iż brak mi było drugiej osoby. Popadłem w częstą masturbację. Teraz mam problem z erekcją. Odłożyłem trochę pieniędzy i zacząłem chodzić do prostytutki i troszkę się poprawiło, Choć nadal jest słabo. Ale i tak czuję się bardzo samotny. Z jednej strony nie stać mnie na częste spotkania z prostytutką. A z drugiej strony czasami tak po prostu chciałbym się koło kogoś położyć, przytulić, porozmawiać. Nie mam jakiś potrzeb wyżalania się jakieś dziewczynie ze swoich problemów. Bardziej chodzi mi tutaj właśnie o fizyczny kontakt z drugą osobą. Interakcje z drugą osobą typu wspólne spanie, przytulanie, rozmowa bez pośpiechu itp. Pewnie to wygląda słabo, ponieważ jestem facetem. Aktualnie mam dużego doła i moja samoocena równa jest zeru. Chciałbym wykupić sobie chociaż jakąś relację z kobietą, ale pomimo tego iż często pracuję siedem dni w tygodniu nie stać mnie na opłacenie takiej relacji. Z tego co wiem, to niektórzy faceci są skłonni zapłacić dziewczynie za taką relację nawet 3-4 tysiące miesięcznie.
Jak przyzwyczaić się do ciągłej samotności aby nie popaść w obłęd?
Pozdrawiam!