Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Czarnaowca1221

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Czarnaowca1221

  1. Nie radzę sobie z życiem. Wszystko psuje, wszystko niszcze, chce dobrze a nie wychodzi. Nie potrafię żyć, nie umiem poradzić sobie ze sobą, że swoimi emocjami. Jestem DDA. Mój tata bardzo dużo pije, po spożyciu alkoholu jest bardzo agresywny, więc za każdym razem musimy uciekać do babci u której jestem praktycznie cały czas, w moim rodzinnym domu jestem od wielkiego święta. W szkole też nie miałam łatwo, nie potrafiłem dogadać się z rówieśnikami. Byłam szyknowana i wysmiewana, byłam dla nich kimś,, gorszego sortu,,. Zeby sobie z tym poradzić uciekalam się do bardzo złych i destrukcyjnych zachowań. Cielam się, piłam dużo alkoholu, miałam zaburzenia odżywiania itd. Mam wahania nastroju. Co minutę jest inaczej. Raz jestem wściekła, za chwilę spokojna, wręcz apatyczna a chwilę potem ogarnia mnie tak wielki smutek i poczucie beznadziejnosci że jedyne o czym myślę to odebranie sobie życia. Nie potrafię cieszyć się życiem, boję się żyć, boję się cokolwiek robić, po prostu się wszystkiego boję,zwlaszcza kontaktów z ludźmi. Mam niekontrolowane wybuchy płaczu i złości nad którymi nie potrafię panować, to silniejsze ode mnie. Byłam z chłopakiem prawie dwa lata. Ostatnio bardzo źle się czułam i odmówiłam mu czułości. On teraz się do mnie nie odzywa, nie dzwoni...przeraszalam go już, tłumaczyłam że nie kontroluje swoich zachowań, że to nie do końca zależne ode mnie etc. Na co on powiedział że nie chce mu się tego słuchać i sobie poszedł. Nocowalam wtedy u niego bo miałam czwarty raz egzamin na prawo jazdy, który oczywiście oblałam. Jak mówiłam jestem beznadziejna. No i wracając do chłopaka. W ogóle się do mnie nie odzywał, zachowywał się tak jakby mnie nie było. Jak wychodził rano do pracy to nawet się że mną nie pożegnał. Wydaje mi się że to nie przez tą konkretną sytuację, tego się po prostu nazbierało i facet nie wytrzymał, też bym nie wytrzymała jakbym była na jego miejscu. I tak podziwiam go za to że tyle że mną wytrzymał, bo weź wytrzymaj z takim durniem jak ja. Byłam też zazdrosna, nawet na samo słowo,, kolezanka" czułam uklucie w sercu ale starałam się to w sobie tlumic.. Raz wychodzilo a raz niestety nie. Jestem malomowna, nie umiem rozmawiać o swoich uczuciach, tylko wszystko tłumie w sobie a potem te wszystkie emocje wybuchają, jak bomba. Jestem nieprzewidywalna, nigdy nie wiadomo co mi do głowy strzeli, ja sama tego nie wiem. Chłopak(w zasadzie już raczej były chłopak) wypominal mi że jestem ciagle smutna etc. Ja mu tłumaczyłam że to nie z jego powodu, że taka po prostu jestem. Mówiłam mu o swoich uczuciach ale on mnie nie rozumiał, zawsze tylko "nie wymyślaj" "nie gadaj durnot" "cicho bądź". Ale też w wielu momentach mogłam na niego liczyć. On jest naprawdę świetnym, wartościowym facetem i zasługuje na kogoś lepszego niż ja. Wcale mu się nie dziwię że tak postępuje, bo ma rację. Ja nie nadaje się do związków, do żadnych relacji, nie jestem osobą z którą warto cokolwiek budować. Pewnie znajdzie sobie inną dziewczynę a mnie wyrzuci ze swojego życia całkowicie.. W zasadzie już wyrzucił i nic dziwnego. Niby nie padło sformułowanie "zrywam z Tobą" ale ja czuję i widzę że to już koniec. Spierdolilam wszystko. Studia, prawko, a teraz jeszcze związek. Tego było dużo więcej ale za dużo by wymieniać. Przepraszam, że moja wypowiedź jest taka nieskladna i chaotyczna ale to właśnie cała ja... Impulsywna,emocjonalna i chaotyczna. W zasadzie sama nie wiem kim jestem, jaka, jestem, nie umiem znaleźć sobie miejsca w życiu, na tym świecie nie ma dla mnie miejsca, jestem nic nie wartym gownem zasmiecajacym nasza planetę. Nie zasługuje na nic, kompletnie na nic.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.