Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Foksia

Użytkownik
  • Zawartość

    3
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez Foksia

  1. To znaczy szczerze bez namysłu 1. Biegnę z pomocą 2. Pozytywne. Jestem otwarta. Pod wrażeniem, czego?🤔
  2. Witajcie. Borykam się z pewnym problemem. Otóż... Z moja aktualną partnerką jestem w szczęśliwym związku od półtora roku. Jesteśmy szczęśliwe, dogadujemy się bardzo dobrze oraz żyje nam się doskonale, ale mam pewien z nią problem i nie mam pojęcia czym to może być spowodowane. Przy zbliżeniach w łóżku ona ode mnie ucieka, nie daje mi się albo nie chce. Seks jest natomiast zazwyczaj jednostronny. Niby nie miała żadnych przykrych wspomnień z seksem, ale nie rozumiem dlaczego aż tak? Jeżeli chcę ją dotknąć, popieścić zazwyczaj mówi że nie chce i nie ma ochoty, albo ma okres, albo jest przed okresem i po. Trochę mnie to męczy bo nie wiem co mam zrobić.
  3. Czy to pech, czy tak właśnie wygląda prawdziwe życie dorosłego człowieka? Witajcie. Pisze z takim pytaniem, a także z Waszymi odczuciami. Co o tym wszystkim mam myśleć? Czy to pech ? Mam 25 lat. Zacznę od tego, że od zawsze uważałem, że miałam w życiu delikatniej ciężej od pozostałych ludzi. Nie chodzi tu o biedę, ale samo życie. - Akurat mnie nauczycielka nie lubiła w klasie i nie chciała mnie dopuścić do kolejnej klasy, albo dawała mi uwagi za coś czego nie zrobiłam, -akurat mnie nie chcieli wywołać do konkursów, mimo że byłam świetnie przygotowana, -jestem dość dobrym, myślę fotografem, a jakoś dalej nic mi nie wychodzi, aby iść do przodu, -akurat mnie się coś psuje w dłoniach, rozpada. No i teraz praca. Dokoła mnie wszystkie znajome, znajomi mają dobrze prosperujące firmy ( miałam firmę dwa lata, zawiesiłam, bo sprzedaż drastycznie mi spadła), stałe dobrze płatne prace, też czasem narzekają, ale nie mają chyba takiej patologii jak ja. W wieku 18 lat wyprowadziłam się z rodzinnego domu (problemy z alkoholem, akceptacją, częste bardzo mocne kłótnie) ...za miłością mojego życia aż 600 km do stolicy Polski, Warszawa. Zaczęłam tam pracować jako pracownik budowlany - sprzątaczka. Na czarno dwa lata. Płaca jak na tamte lata była bardzo dobra. Niestety ma czarno. Chciałam coś zmienić w swoim życiu, zostać fotografem. Zaczęłam roznosić CV wraz z portfolio - nic. Pisałam do przeróżnych klubów nocnych z ofertą czy nie mogłabym być ich fotografem, chociaż na zlecenia. Zazwyczaj kończyło się to tak że nie chcieli zapłacić za zdjęcia, albo nie odzywali się po ich zrobieniu nawet ich nie widząc na oczy. Zaczęłam szukać bardziej legalnej pracy. Znalazłam pracę w popularnej sieciówce odzieżowej, ale niestety na 3 miesiące i pół etatu. Wróciłam do sprzątania. Trzy lata spędzone w stolicy postanowiłam sprowadzić swoją połówkę do rodzinnego miasta. Mieszkanie na szczęście jest rodziców (ojciec ma dobrze prosperują firmę. Sprzedaż internetowa - to co ja zawsze chciałam robić). Po przeprowadzeniu się do rodzinnego miasta trzeba było tam szukać pracy. Wysłałam łącznie ze 200 CV. Jedna firma się odezwała. Najniższa krajowa, ledwo koniec z końcem. Do tego praca nie była w żaden sposób interesującą. Oklejania alkotestów, praca przy chemii itp. mini produkcja. Postanowiłam wyjechać do Holandii za pracą wraz z ukochanym. Lęk, panika przed nieznanym. Dostałam pracę wraz z partnerem. Pracowaliśmy przy kwiatach. Wszystko pięknie, ładnie, ale po trzech dniach postanowili mnie oddelegować do Polski. Rzekomo nie pracowałam, obijałam się (co później okazało się że kobieta przełożona, po prostu za mną nie przepadała i postanowiła nakłamać mojej szefowej). Juz miałam wracać do Polski, ale zadzwoniła ta szefowa i poinformowała mnie że ma dla mnie pracę. Wszystkie dziewczyny były w jednej firmie do samego końca, a ja obleciałam praktycznie wszystkie jakie były dostępne w małej Holenderskiej miejscowość. Byłam skoczkiem. Raz tu raz tam. Normalne. To ja. Po powrocie do Polski postanowiłam otworzyć firmę. (jak wspominałam wcześniej, miałam firmę - robiłam co mój ojciec. To było zawsze moim marzeniem) Zastrzyk gotówki. Otworzyłam. Nie miałam praktycznie o niczym pojęcia. Poradziłam sobie na dwa lata. Bardzo dobrze mi szło przez rok. Już myślałam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi. Myliłam się. Rozstałam się z partnerem - gnębił mnie psychicznie. Nabawiłam się większym napadów paniki, leków. Na koncie miałam praktycznie 0 zł. Rachunki, kredyt. Postanowiłam szukać pracy - znowu. Jakieś dorywcze prace, chwilowe. Nawet dawałam sobie radę. Przez okres pół roku miałam 4 prace w różnych firmach. Chciałam coś stałego. Jest! Nareszcie znalazłam. Zostałam pakowaczem na produkcji. Owszem. Pakowacz kobieta zalewie 158 wzrostu przy wadze 45 kilogramów. Pakowałam napędy silnikowe. Po 300 km na sównice do kartonu i zapier* niesamowity. Kasa super, ale schudłam z 6 kg. Dwie zmiany. Rano 4:30 pobudka. Ledwo żyłam po pracy. Zasypiałam na stojąco. Normę trzeba było robić 100 % to tak 90 napędów do spakowana. Szukałam pracy lżejszej. Znowu. Coś podobnego do tematyki mojej byłej firmy. Obsługa klienta itp. Wysłałam CV na montera mebli. Okazało się że potrzebują doradcy klienta do sprzedaży internetowej. No kamień z serca! Czy nareszcie znalazłam swoje miejsce!? W poprzedniej firmie jako pakowacz wytrzymałam pół roku (rekord). Jako doradca miałam zarabiać 2500 netto 300 zł mniej jak w poprzedniej pracy, ale bez sobót i koniecznej premii. Szef obiecał z ręką na sercu. Bynajmniej coś mi tam ciągle śmierdziało. Pominąwszy fakt, że znajduje się tam obok obora. Podpisanie umowy. Okazało się że nie dostanę pełnej umowy. Hahah. Fajnie. Zaczęłam pracę. Dziewczyna z biura której miałam pomagać nie przyszła do pracy ze względu na chorobie. Chorobą nie wybiera. Zostałam rzucona na głęboka wodę. Przyszła po 3 dniach. Ludzie wyzywali przez telefon, że jestem oszusta. Nie miałam pojęcia o co chodzi. Heh. Okazało się że mają miesięczne opóźnienia z realizacją zamówień. Kłamstwa na dzień dobry. Rozmowy z klientami, odpisywanie na e-maile, wprowadzenie zamówień telefonicznych, e-mailowych i popularnej przeglądarki sprzedażowej, a także wystawianie aukcji na innych platformach. Zbyt pięknie myślałam. Pracuje tam miesiąc. W sumie pracy jest tam na 2 godziny a reszta to obieranie pojedynczych telefonów i kłamanie że zamówienie jest gotowe albo jak nie są idealne ich produkty. Niby proste ale nie do końca. Mam żyłkę handlowca. Nie byłam tam zbyt dobrze przyjęta. Ciągle czuję ich dziwny wzrok na sobie. No tak. Po dwóch tygodniach pracy dowiedziałam się że jestem u nich na chwilę do pomocy żeby wyjść z opóźnień. Pomyślałam sobie, że jakby mogło być inaczej ☺️😊. Praca, praca. Ogólnie oni mają stosunek że wolą pisać do siebie jak mówić mimo że dzieli ich 2 metry po schodach. Koleżanka z biura zabawia mężczyzn. Lubi to widać. Ma męża i dziecko, jedyne co robi to gada przez telefon z kierowcą, a raczej z nim flirtuje. Zamawia kosmetyki podczas godzin pracy, wystawia swoje prywatne aukcje, ciachy kupuje. Temat rzeka z nią. Ciągle jest tak bardzo zapracowana, że nie ma czasu na nic. Przy szefie tylko. Jeżeli szefa nie ma to ucieka na produkcję, bądź lata do tego z góry i siedzi z nim zazwyczaj około 2 godzin nim przyjedzie szefostwo. Ja w tym czasie robię swoje obowiązki. Niestety. Ostatnio kolega oddalony ode mnie dwa metry postanowił napisać do mnie wiadomość. Coś w deseń GG. Wiadomość tyczyła się tego, że nic nie robię, że rozmawiam ciągle przez swój prywatny telefon, że wychodzę palić co 10 minut (wychodzę raz na godzinę na 5 minut), że ogólnie po prostu jestem niczym tamta zapracowana królowa. Po wiadomościach postanowiłam przejść się te dwa metry i zapytać wprost czemu nie przyszedł mi tego oznajmić prosto w oczy. No mało się chłopak nie rozpłakał i odparł że wolał napisać. Nie mam nic na swoją obronę. Nic Są tak ograniczeni do siebie że nie przyjmują nikogo nowego. Dają wypowiedzenie do kopert z pieniądz zamiast powiedzieć wprost. Koleżanka z biura wszystkie moje zasługi sobie przypisuje, zamówienia zmienia na swoje nazwisko. Po co ja im tam byłam potrzebna? Ogólnie rzecz biorąc załamuje się już tymi pracami, tym wszystkim i swoim życiem. Czy ze mną jest coś nie tak czy jak!?🤔
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.