Witam wszystkich! Jestem 31letnim facetem. To tak z formalnych rzeczy.
Moje problemy z kobietami, a dokładniej z tym, że mnie olewały, doprowadziły do tego że zaczałem sie interesować rozwojem osobistym. I tak po nitce do kłębka wyszło mi, że spełniam wiele cech z tzw. Nice Guy'a. Czyli jestem miły dla ludzi, boję się konfrontacji i za wszelką cenę staram się nikogo nie urazić. Jak wiadomo kobiety nie przepadają za miłymi chłopcami, którzy nie są dominujący. Wiem że uogólniam, ale tak zazwyczaj jest. Zasadniczo domyślam sie skąd to u mnie się wzięło - wychowany głównie przez mamę i babcię, bo ojciec jakoś specjalnie nie ingerował w to. Taki typ niestety...
I teraz próbuję sobie poradzić z tym i jakoś obudzić w sobie samca "alfa". To nie jest łatwe, dużo blokad zauważam i odczuć które nie są mi potrzebne. Na przykład mam obsesyjny lęk przed "rozczarowaniem" i "urażeniem" mojej matki. Zawsze byłem grzecznym dzieckiem, takim potulnym barankiem. Ona jest swoją drogą nadopiekuńcza. Mieszkam sam od kilku lat, ale nadal to odczuwam. Rozmawialiśmy juz o tym, ale to chyba silniejsze od niej... Zasadniczo to przekłada się na moje nieliczne relacje z kobietami, bo boję się je urazić, a jak to nastąpi to jak piesek przepraszam i kajam się. Mimo że sprawa ogólnie była błaha. Po prostu strasznie źle się czuję, jak ktoś się poczuje gorzej przezez mnie.
Może pan Rafał zrobiłby film na temat Nice Guy'ów?? Myślę że wielu ich w naszym społeczeństwie i nawet nie zdają sobie sami z tego sprawy.