Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Kornelia

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Kornelia's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Witam. Mam 27 lat, jestem żona oraz mamą dwójki małych dzieci. Moje małżeństwo przechodzi poważny kryzys od momentu jak byłam prawie w połowie ciąży, czyli jakieś pół roku temu. Nie mogę dogadać się z mężem. Czasem odnoszę wrażenie, że jesteśmy z dwóch różnych światów, w którym każde z nas chce lub oczekuje czegoś zupełnie innego. Obecnie of prawie 2 miesięcy nie mieszkamy razem. Mąż wyprowadził się do matki. Od czasu wyprowadzki nie był nawet odwiedzić dzieci, ale może od pczatku. Mąż jest dość specyficzną osoba, jest uparty, pyskaty, rozrzutny, lubi być w, centrum uwagi, zachowuje się jak narcyz oraz najpierw mówi oraz robi, później myśli. Nie liczy się z moim zdaniem, uważa że wszystko wie najlepiej i tylko On ma rację. Jednym słowem, ma być tak jak On chce. Mąż pracuje, ja zajmuję się dziećmi. Jestem uzależniona od niego finansowo. Mimo, że jesteśmy małżeństwem nie mam dostępu do Jego konta, bo uważa że skoro On pracuje to On zarabia i pieniądze są jego, a jeśli ja coś chce to mam mu powiedzieć wtedy da mi pieniądze. Często sam wydaje masę pieniędzy na bzdury. Jest uzależniony od wydawania pieniędzy na, nowe telefony, etui do telefonów itp. Ogólnie bardzo lubi wydawać pieniądze głównie na siebie. Jest zaopatrzony w siebie dużym dzieckiem. zadko kiedy zainteresuje się tym, czy dzieci mają pieluchy, mleko itp. Oboje jesteśmy winni sytuacji, która ma miejsce. Może myślę źle, ale zawsze uważałam, że małżeństwo to przede wszystkim rodzina, życie w zgodzie i miłości, szanowanie siebie na wzajem oraz wspólne podejmowanie decyzji i co najważniejsze, nie ma 'Moje, Twoje' a jest 'Nasze'. Oboje z mężem wiedzieliśmy, że żadne z nas nie chce mieszkać z teściami. Mieliśmy plany na coś swojego, które On cały czas odkładał, mając coraz to nowe wymówki, a przecież tu chodziło i nadal chodzi o dzieci. O to żeby zapewnić im poczucie bezpieczeństwa i własny dom, w którym maja kochających rodziców, wsparcie i pomoc. W ciągu 2 lat kilkakrotnie zmieniliśmy miejsce zamieszkania, gdzie żadne z nas nie czuło się komfortowo i bezpiecznie a co dopiero małe dzieci. Obecnie wycjowuje dzieci sama z pomocą bliskich. Mąż pisze i dzwoni żeby zapytać co u dzieci, ale nie ma zamiaru przyjechać. O całe zło obwinia wszystkich tylko nie siebie. W sobie nie widzi żadnej winy, żadnych wad. Wszyscy są winni tylko nie on. Posuwa się nawet do szantazowania mnie na różne sposoby. Raz chce rozwodu, a za chwilę otrzymuje wiadomość że 'kocha i teskni', obiecuję poprawę po czym znów to samo. I tak w kółko. Starałam się z nim rozmawiać na spokojnie i ustalać nasze nowe zasady, zwyczaje itp., ale na nic się to zdaje. Nie radzę sobie już z tą sytuacją. Nie spie, nie jem, mam złe myśli. Kocham męża i dzieci, chciałabym dać nam szansę, ale boję się, że znów mnie zawiedzie.. Nie wiem już co robić. Jak poradzić sobie z zaistniałą sytuacją?
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.