Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

dayisgone

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

dayisgone's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Jestem 22-letnią kobietą i zupełnie nie rozumiem co mi się dzieje w głowie. Wydaje mi się, że potrzebuję pomocy, ale zupełnie nie wiem jak się za to zabrać. Dla pełnego obrazu sytuacji chciałam powiedzieć,że w mojej rodzinie od dawna był problem z alkoholem i zdradą. Ojciec jest alkoholikiem i nigdy nie miałam z nim zdrowych relacji, od wczesnego dzieciństwa bardzo zabiegałam o jego miłość, uwagę, ale zawsze to było za mało. Jestem drugim dzieckiem moich rodziców, chodzącą pomyłką i wpadką. Matka jest osobą bardzo rodzinną i wspierającą, ale chłodną. Wracając do ojca - w dzieciństwie często powtarzał mi, żebym pilnowała mamy, żeby go nie zdradzała; była też nieprzyjemna sytuacja z jego próbą samobójczą w domu, gdy miałam 13-14 lat (powiesił się na klamce, wcześniej odstawiając szopkę przede mną, siostrą i mamą), razem z mamą go resuscytowałyśmy, żyje. Niedługo po tej sytuacji mama odeszła od taty, ja zostałam, siostra już nie mieszkała z nami. Byłam z nim sama przed pół roku, w tym czasie właściwie utrzymywałam dom, gotowałam itd, mama zabrała mnie od taty, gdy zawaliłam półrocze w szkole. Później już było względnie dobrze... W tym momencie zauważyłam, że od prawie dwóch lat jestem coraz smutniejsza, coraz mniej rzeczy mnie obchodzi. Jestem w stałym związku od 5 lat, planujemy ślub w przyszłym roku. W kwietniu tamtego roku wyprowadziłam się z rodzinnego miasta, bo go bardzo nie lubię i się tam duszę. Chciałam wyjechać z chłopakiem, ale on jest bardzo z tym miastem związany, więc nie chciał. Pojechałam z "przyjacielem" (bo wydawało mi się, że się przyjaźnimy), mieszkaliśmy razem pół roku pracując razem i w sumie spędzając cały czas razem. Okazało się, że się zakochał i podobno doszło do jakiejś tam sytuacji po alkoholu (nie wiem, wydaje mi się, że nie, ale on twierdzi, że tak). Po tej sytuacji wrócilam na pół roku do miasta rodzinnego, bez pracy, bez znajomych, prawie rozstając się z chłopakiem. Pół roku nie potrafiłam się kompletnie odnaleźć, żyłam w łóżku wychodząc z niego właściwie tylko po jedzenie. Chłopak bardzo starał się mi pomóc, więc stanęło na wspólnej przeprowadzce do innego miasta (on zadowolony, bo niedaleko, ja, że wystarczająco daleko), więc wyjechaliśmy, znalazłam pracę, dajemy radę... Tylko coś mi się porobiło w głowie...Miałam kiedyś "stany depresyjne" (według psychiatry) i to nie to. I nie jest to nic, co kiedykolwiek bym przeżywała. Nie jestem smutna, nie jestem bardziej zmeczona niż zwykle, fizycznie mogłabym góry przenosić, roznosi mnie energia... Jestem wyłączona, nie potrafię się odnaleźć między ludźmi, pozrywałam kontakty z resztą świata, właściwie nawet z siostrą. To znaczy, rozmawiam, bo trzeba, bo wypada. Nauczyłam się grać, że jest okej i właściwie po mnie nie widać, że mam ochotę iść się bić z całym światem; albo biec tak długo, jak ustoję na nogach. Zaczęłam traktować stosunek seksualny jako rozładowanie napięcia (nigdy tak nie miałam, gdy czułam się psychicznie gorzej, bo nienawidziłam dotyku) i nawet nie chodzi o to, że mam na niego ochotę. Zrobiłam się zamknięta, gdzie akurat zawsze byłam bardzo, nawet za bardzo otwarta. Przestałam komukolwiek mówić co czuję. Właściwie nie wiem nawet co powiedzieć... Nie potrafię znaleźć jednej rzeczy, która by tę zmianę mojego zachowania (teoretycznie stopniową, ale teraz jakoś się to rozpędziło) spowodowało. Nie wiem co ten rozpęd spowodowało. Wiem, że jest niewiele rzeczy, na których mi teraz zależy. Zrobiłam się zimna. A nigdy taka nie byłam. I chyba na prawdę potrzebuję pomocy.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.