Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Aurora

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Aurora wygrał w ostatnim dniu 30 Listopad 2020

Aurora ma najbardziej lubianą zawartość!

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

Aurora's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

1

Reputacja

  1. Cześć Temat obszerny i skomplikowany, ale spróbuję najkrócej jak się tylko da. Otóż, wyszłam za mąż za narcyza. Zajęło mi około roku zanim w ogóle odkryłam, co jest nie tak z naszym małżeństwem. Pomogła mi moja dziennikarska ciekawość i zamiłowanie do psychologii. Zaczęłam szukać w Internecie, czytać setki artykułów, słuchać dziesiątek audycji (gł. w j. angielskim) i przede wszystkim powróciłam do ufania własnej intuicji. Działy się rzeczy dziwne, niepokojące i bardzo mocno wykraczające poza to, co oczekiwałam w związku, w małżeństwie... Miałam pewność, że to nie jest "docieranie się". Po ok. 2,5 roku miałam tak serdecznie dosyć naszego toksycznego układu, w którym on był czcigodnym biorcą a ja miłosiernym dawcą, że postanowiłam to zakończyć. Powiedziałam mu, że albo idziemy na natychmiastową i długoterminową terapię albo bierzemy rozwód. Stwierdził, że chce rozwodu. Dałam mu 2 tygodnie na wyprowadzkę. Z wielkim wyrzutem wyprowadził się. Mieliśmy spotkać się po miesiącu by zdecydować jak widzimy sprawę rozwodu i czy faktycznie tego chcemy, W tym czasie czułam się tak dobrze psychicznie i fizycznie jak nigdy przez ostatnie 3 lata. Niemal z dnia na dzień wstąpił we mnie spokój, radość, energia... W tym czasie pogodziłam się z tym, że to koniec. I cieszyłam się. W okolicach Wielkanocy, czyli po ok 2 miesiącach od rozstania mąż zaprosił mnie do swojego nowego mieszkania. Stwierdził, że tęskni i że jednak chce powrotu. Uświadomił sobie kilka rzeczy i widzi, że musimy pracować nad związkiem. Dodam tylko, że stworzył całą listę, co jemu nie pasowało we mnie i co bym musiała zmienić. Ze swojej strony stwierdził, że musiał by w końcu pomagać mi choć trochę w domu (nie robił NAPRAWDĘ NIC). Jakoś pod wpływem chwili poszliśmy ze sobą do łóżka. Po tym zaczął jeszcze bardziej pisać do mnie w stylu: "kocham cię, wróćmy do siebie, chcę ratować małżeństwo". Kilka dni później odkryłam, że w tym czasie, gdy to wszystko mi mówił spotkał się z inną na seks. Przyznał się. Ale do teraz twierdzi, że ostatecznie do niczego nie doszło... Heh. Po tym wyznaniu po raz pierwszy usłyszałam od niego, że widzi, że ma zaburzenia psychiczne i chce się leczyć. Od tamtej pory jeszcze bardziej pisze do mnie błagając o kolejną szansę. Z obietnicą zapisania się na swoją i naszą wspólną terapię. Heh... Podoba mi się, że WRESZCIE sam przyznaje się do swojego zaburzenia. Że wreszcie jest szczery. I chce coś zmienić na poważnie. No właśnie - czy to jednak jest na poważnie? Czy dać mu tą szansę? Przyznam, że bardzo cholernie się boję. Mam swoje przeczucia. A jednak tak trudno jest mi być zimną suką, która facetowi nie da szansy. Czy ktoś ma doświadczenie bycia z narcyzem, który faktycznie się zmienił na dobre? Jak to wyglądało? Ile to trwało? Dzięki! Dobrego dnia.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.