Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

AnsemTheWise

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

AnsemTheWise's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Dodam może tylko, że przez okres związku wielokrotnie wycofywałem się z pewnych elementów mojego życia - byłem bardzo zdeterminowany w wykazywaniu inicjatywy, momentami grałem va banqe tak by moja partnerka miała świadomość, że jest dla mnie naprawdę najważniejsza. Jednak nie mogłem zmienić tego kim jestem w środku, co myślę, co czuję bo przecież nie byłbym więcej sobą. Szczerze czuję się po tym wszystkim głęboko wypalony
  2. Szanowni Państwo, zwracam się do Was, gdyż oglądając kolejne odcinki "Ocal siebie" na youtube nabrałem przekonania, że będziecie w stanie dać mi pewne wskazówki jak poradzić sobie w kwestiach, które dogłębnie wbiły się w mój umysł i serce i nie pozwalają "iść do przodu". Kilka słów o mnie: W tym roku kończę 30 lat. Jest to dla mnie wiek przełomowy, gdyż wiąże się z dawno ukształtowanymi aspiracjami i marzeniami na temat pewnych życiowych "milestone'ów" które chciałem w tym czasie zrealizować - małżeństwo, pierwsze dziecko, ustatkowanie... Jestem pracującym mężczyzną, który wiele elementów swojego życia obudował w okół pasji, która równocześnie stała się moim głównym źródłem utrzymania. Zawodowo zajmuję się produkcją gier komputerowych, przy czym zaznaczę, że jest to praca na stanowisku osoby kreatywnej, pasja do tego tematu jest więc rzeczą nie tylko pożądaną, ale wręcz warunkiem podstawowym. W swoim życiu posiadam również inne hobby,, jednak nie da się ukryć, że jestem osobą dość mocno wkręconą w tematykę mojej pracy. Równocześnie, wychowałem się w rodzinie o głęboko patriotycznych fundamentach, która zbudowała we mnie emocjonalne przywiązanie do tożsamości i korzeni. Interesuję się historią, nie stronię od tematów politycznych (książek, programów). Bez wątpienia jestem osobą bardzo emocjonalną, która traktuje związki BARDZO poważnie - jeżeli kocham, daję z siebie 200%. Pozwoliłem sobie wymienić akurat te elementy mojego opisu, gdyż są kluczowe dla problemu, z którym się do Państwa zwracam. Jakiś czas temu przeżyłem rozstanie, z którego skutkami borykam się już kilka miesięcy. Nie było to pierwsze rozstanie w moim życiu, jednak pierwsze przyniosło tak dewastujące skutki dla mojego postrzegania relacji damsko-męskich i w ogóle szansy na stworzenie szczęśliwego związku. Po raz pierwszy również zdecydowałem się na pomoc terapeuty, jednak nie jestem pewien, czy przynosi ona jakiekolwiek skutki. Było to bowiem zakończenie związku z osobą, z którą po raz pierwszy w życiu udało mi się zbudować pełną jedność i harmonię na poziomie emocjonalno-uczuciowym. Oboje mieliśmy podobne marzenia, chcieliśmy w przyszłości małżeństwa, dzieci, byliśmy zgraną, zaradną drużyną, która doskonale radziła sobie z trudami codzienności - każde z nas wiedziało, że może w pełni polegać na tej drugiej osobie i szczerze mówiąc dla mnie ta świadomość była czymś najważniejszym. Zadawałem sobie zawsze pytanie: czy można chcieć czegoś więcej niż kochającej osoby, która wesprze Cię w każdej trudnej sytuacji? Nie mieliśmy może wielu wspólnych zainteresowań, nigdy jednak nie brakowało nam tematów do rozmów, czy pomysłów na wspólne spędzanie czasu. Dla mojej partnerki bardzo istotną kwestią było jednak coś, czego niestety nie dało się między nami pogodzić. Jest to bardzo inteligentna osoba, która wychowała się w środowisku o zupełnie odmiennym postrzeganiu świata od mojego - światopoglądzie, który mógłbym określić mianem mocno postępowego. Nasze spojrzenie na wiele aspektów otaczającego nas świata było zupełnie odmienne i oboje przez to cierpieliśmy - Ona, bo bardzo potrzebowała być z kimś, kto podziela Jej przekonania w tych kwestiach - a ja, bo dla mnie wspólny światopogląd nie był wcale tak istotny dla udanego związku, jednak widziałem jak bardzo jest niezbędny dla Niej. Dodam, że nigdy nie narzucałem Jej swoich przekonań, często mówiłem, że widzę tą czy inną sprawę inaczej, ale rozumiem, że Ona ma swoje zdanie. Zawsze wierzyłem w zasadę, że możemy się "pięknie różnić", nie musimy na siłę zmierzać do "wspólnego stanowiska". Sytuacji nie poprawiał fakt, że moja życiowa pasja związana z pracą nie była dla Niej specjalnie atrakcyjnym tematem, jednak o ile ten element podlegał jakiejś negocjacji, że możemy jakoś to wyważyć, to odmienny światopogląd był elementem "nie do przeskoczenia". Mimo wzajemnej miłości, po wielu próbach porozumienia z obustronnym bólem podjęliśmy decyzję o rozstaniu. I to mnie najbardziej zdruzgotało, pozbawiło jakiejkolwiek równowagi. Świadomość konieczności tego rozstania w sytuacji "bez wyjścia", kiedy dwoje dorosłych ludzi darzy się mocnym uczuciem, ale z powodów światopoglądowych nie może być ze sobą. Na zdrowy rozum brzmi to niedorzecznie, bo przecież "jeżeli ludzie chcą to po prostu są ze sobą", a jednak w naszym wypadku mimo chęci nie dało się Zwracam się do Was z zapytaniem jak radzić sobie w takiej sytuacji, kiedy miłość nie umiera, a ludzie rozstają się "bo to nie ma sensu". W momencie, w którym uczucia i bliskość rozwijały się swoim torem, jednak musiały zostać stłamszone, gdyż praktyka życia, frustracja z niemożności pogodzenia się w kwestii ideowej coraz bardziej zamieniały nas w toksyczny związek? Czy potrzeba wspólnego światopoglądu naprawdę jest aż tak ważna? Jak poradzić sobie z rozstaniem, które wynika bardziej z rozsądku niż potrzeby serca? Przepraszam za chaotyczny charakter mojego posta, starałem się przedstawić sprawę najlepiej jak mogłem bez popadania w wielostronicowe eseje...
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.