Witam. Potrzebuje pomocy bo już nie wiem co mam robić. Mam straszny mętlik w głowie. Prawie dwa lata temu poszedłem do nowej pracy i tam poznałem swoją dziewczynę - teraz już narzeczoną. Niestety, jak się okazało ma nadopiekuńczą matkę. Nazywam to bardzo łagodnie. Ja mam 25 lat a moja narzeczona 29 lat. Od samego początku jej matce nie podobało się to że się ze mną spotyka. Nakazywała jej wracać do domu zaraz po pracy (pracujemy do 22) pod groźbą zamknięcia domu na klucz. Nawet po godzinie 14 dostawała telefon że ma być zaraz w domu. Przez kilka miesięcy naszego związku na tyle dała się nam we znaki jej matka i babcia (tak - jej też to się nie podoba) że postanowiliśmy wynająć mieszkanie. Przez kilka miesięcy siedzieliśmy u siebie ale musieliśmy zrezygnować z powodów ekonomicznych. Teraz prawie po półtora roku jest duży problem. Moja narzeczona ma awantury w domu że wogóle z niego wychodzi, naprawde jest w kiepskim stanie psychicznym. Nie wiem co mam robić z tym a nie mogę znieść jak cierpi. Gdy jesteśmy razem, ona ciągle myśli co tym razem będzie słychać, jaka jest niedobra. Matka za wszystko ją obwinia, musi wiedzieć dokłanie kiedy wróci do domu. Nakazuje jej wracać do domu pod nakazem zamykania drzwi a moja narzeczona jest przerażona, boi się matki.. Nie widziałem czegoś takiego jeszcze. Ona nie ma własnego życia, kobieta która ma 29 lat. Nie może się cieszyć życiem bo się cały czas boi co będzie jak wróci do domu... Pomóżcie..