Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

morino

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez morino

  1. Witam Wszystkich Mam ciężki do zgryzienia etap w życiu, myslę że do uratowania jednak nie radzę sobie. Już w domu rodzinnym od małego czułem się nie śmiało, każda porażka i zawstydzenie wgniatało mnie w ziemię. Rodzice nie byli źli, ojca prawie nie widywałem bo sam utrzymywał finansowo rodzinę przez całe moje dzieciństwo, w Polsce i za granicą. Matka? Utrzymywała dom w - naprawdę - poukładanym i czystym porządku.Obiad zawsze na czas, czysta łazienka, kuchnia, przedpokój. Starsze rodzeństwo utrzymywało za nas młodszych porządek w pokojach - choć nie zawsze na czas i tak jak to powinno wyglądać według matki. Nie pamiętam z dzieciństwa jakiegoś zrozumienia moich domowych problemów czy wsparcia, może dlatego - czego nie pamiętam - że nie mówiłem o nich, zawsze starałem się realizować wskazówki ii oczekiwania innych domowników - do dzisiaj tak mam. Wiele sytuacji i przykładów wcale nie pamiętam, może dlatego że potrafię je wypaczyć z pamięci. Teraz przejdę do sedna, co przypominam sobię najlepiej i co jest połowă mojego życia. Moja żona, poznałem ją jeszcze w gimnazjum. Spotkaliśmy się za przyczyną mojego znajomego w mojej rodzinnej mieścinie. Jak to jeszcze dzieciak zauroczyła mnie swoją osobowością - chociaż makijaż miała zbyt mocny na oczach co przyciągało strasznie moje spojrzenie ponieważ wyglądało to tak jak by wychodziły jej z orbit😄. Nie mniej wyglądała uroczo. Jak nigdy chciałem pokazać się z jak najlepszej strony - jak pewny siebie, zabawny, potrafiący okazać szacunek do jej odwzajemnienia lub nie mężczyzna - nie próbując nic na siłę. Może trochę grałem ale już przy tym spotkaniu doszło między nami do pocałunku który mnie podbudował. Może nie czułem do niej miłości od pierwszego wejrzenia ale właśnie wtedy coś się we mnie przebudziło. Ta pewność siebie urosła i chciałem spróbować czy to się stało jednorazowo pod wpływem używek, bo nie pamiętam co wtedy było zielsko, browar - chyba. Spotkaliśmy się potem chyba raz z ekipą na osobności ale chyba już bez używek. Czułem się już swobodniej i nadal pewniejszy siebie niż z innymi - nawet zekipą. Po pewnym czasie zaprosiła mnie do swojego domu, poznałem jej rodzine i zobaczyłem wtedy co to znaczy swoboda słowa. Ok kłócili się, w domu był harmider, ale każdy wyrażał to czego u mnie w domu nie doświadczyłem nigdy. Największym zaskoczeniem dla mnie było to że razem nocowałem z nią w jednym łóżku (oczywiście bez zbliżeń intymnych), za co nasłucha ła się na drugi dzień od rodziców. U mnie w domu nie dopuścili by się tego już przed faktem. Gimnazjum się się skończyło więc wyruszyłem dalej do większego miasta. Jej został jesze rok gimnazjum ale się widywalismy dosyć często. Poznałem różne charaktery i znów zacząłem się wycofywać. Przetrwałem tak rok dopóki nie zdecydowała się przyjechać za mną - nie wiem albo nie pamiętam - chyba przez to że ją namówiłem. Mieszkaliśmy w jednym internacie - to były najpiękniejsze lata naszej intymności. Prawie co noc wymykałem się do jej pokoju i sypialiśmy razem do rana, tylko po to aby czuć jej ciało blisko siebie. Po ukończeniu szkoły - a w zasadzie zrezygnowania z niej - zaproponowałem jej abyśmy spłodzili dziecko. Zgodziła się na to tak jak namówiłem ją na to aby rozpoczęła naukę tam gdzie ja. Nie wiem do dzisiaj czy te dwie decyzje podjęła dla nas czy dla mnie. Uważam się dzisiaj za egoistę, bo nie do końca jestem przekonany czy naprawdę chciała podjąć wtym momencie takie decyzje. Gdy urodziła się nam córeczka wzięliśmy ślub. Tutaj oboje byliśmy szczęśliwi z tej imprezy bo naprawdę była taka na jaką oczekiwaliśmy. Potem byłem sam na zarobku za granicą. Potem próbowałem ściągnąć rodzinę do siebie, a w rezultacie wylądowaliśmy spowrotem w Polsce w domu razem z jej rodziną. Mieliśmy zawsze od początku swój pokój do którego nikt się nie wtracał. Ale w reszcie gospodarstwa decyzje i styl życia nażucali jej rodzice. Dawałem z siebie naprawdę wszystko, bo sądziłem że moje pomysły są praktyczne, wygodne i oszczędzają czas, i tak było (dla mnie, bo wyniosłem z domu praktyczność, sumienność i porządek). Nie stety domownicy nie korzystali z tego i zaczęło mnie to męczyć - w końcu zacząłem celowo mieć podejście do gospodarstwa jak oni. Jedynie jej matka do dzisiaj próbuje jakoś utrzymać ten ład i porządek zaganiajac resztę domowników do pracy - a potem również i mnie. Wiele razy powtarzałem żonie abyśmy wynajęli coś mniejszego, będzie łatwiej nam opanować mniejsze mieszkanie niż taki o gromny dom z podwórkiem. Nie stety zawsze uważała że nie stać nas na to. Więc zostaliśmy. Przestałem w końcu się nażucać. W pewnym momencie i jej zaczęła już przeszkadzać ta sytuacja i ich podejście, ale ja już byłem tak przygaszony tym wszystkim, że całkowicie zacząłem unikać ludzi, domowników, kolegów, córkę zacząłem traktować samymi nakazami i pilnować tylko jej obowiązków - bez spędzania z nią czasu. Od żony całkowicie odsunąłem się i w relacjach i intymne już od roku. Pracuję już od roku po 12h/5dni, przez ten okres czasu piję codziennie. Z pracy kładę się pod wpływem przed telewizor i tak codziennie. Dzisiaj - żona powiedziała dość - nie rozmawiamy, nie kochamy się, nie chce już być ze mną. Mamy dzisiaj pokojowy kontakt, ale musiałem się wyprowadzić z domu aby mogła wrócić do domu do córki i ją wspierać. Ja córce nie potrafię tego dać, więc wolałem podjąć takie kroki. Ogranicczyłem alkohol, ale nie całkowicie bo mam mieszane uczucia i czasami - 2-3razy w tygodniu dopada mnie żal do siebie. Chciałbym wzbudzić w mojej rodzinie uczucie do mnie ale najpierw to muszę popracować nad sobą. Myślałem że to faktycznie chodzi o alkohol ale jednak przyczyną tkwi głębiej. Nie potrafie w relacji międzyludzkiej okazywać emocji jakoś specjalnie, ludzie mnie nudzą nawet ci których lubię i na których mi zależy. Nie wiem od czego zacząć.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.