Chciałam zapytać, co mam zrobić, gdy mój mąż po wielu latach małżeństwa postanowił odejść do kochanki. Gdyby to była takie normalne odejście to wiem, że muszę się pogodzić z losem, ale problem polega na tym, że on tak do końca nie potrafi się zdecydować. Jak jest ze mną to chce do niej, myślami odpływa i tylko czeka, kiedy będzie się mógł wyrwać, ale gdy jest u niej, to cały czas pisze do mnie maile, wymyka się, by do mnie dzwonić, zapewnia, że i mnie i nasze dzieci kocha bardzo mocno. Po prostu najlepiej by chciał żyć z nami obiema i być u niej i u mnie jednocześnie. Czy to tylko niezdecydowanie, huśtawka emocjonalna, czy może jakieś rozdwojenie jaźni? A może to jakaś odmiany choroby psychicznej, czy coś podobnego. On bardzo wierzy w reinkarnację i to, że tamta kobieta jest jego żoną z jakiegoś poprzedniego wcielenia i musi być z nią. No ale ja jestem żoną z obecnego wcielenia i ze mną też chce być. Może ktoś wie, czy faceci w wieku średnim tak po prostu mają, czy coś jest z nim nie do końca w porządku. Jak myślicie, czy powinnam walczyć, zaciągnąć go jakoś do lekarza, czy postawić krzyżyk i niech spada na drzewo, bo sama już głupieję od tej huśtawki nastrojów. Z jednej strony kocham go bardzo i zrobię wszystko, by ratować związek i mu pomóc, ale z drugiej, jeśli mam żyć w trójkącie, to dziękuję bardzo. Wypisuję się z tego układu. proszę pomóżcie i napiszcie, jakie jest wasze zdanie na ten temat, bo mną targają przeróżne emocje i nie wiem sama,, co jest dobre a co złe?