Cześć! Mam na imię Paulina. Mam 18 lat i moim wielkim problemem jest miłość, a w zasadzie jej brak. Mój problem zaczął się stosunkowo niedawno na tak dużą skalę, jednak już od początku liceum (to jest 3 lata temu) już o tym zaczynałam myśleć. Na codzień się na tym nie skupiam, ale przychodzą momenty załamania, których nie umiem znieść. Boli mnie to, że jeszcze nigdy nie miałam chłopaka, nikt jeszcze nigdy ze mną nie randkował. Często słyszę, że jestem ładną i miłą dziewczyną. Naprawdę się staram. Pomimo to nie umiem nikogo znaleźć. Wiem, że mam zbyt duże wymagania co do mojego przyszłego faceta - o ile go kiedykolwiek znajdę, ale chcę przeżyć jakąś dziewczęcą miłość. To zabrzmi głupio i niedojrzale ale straciłam nadzieję. Co mam zrobić aby wyrzucić z siebie chęć bycia w związku i pokochania kogoś? Chcę poczuć się wolna od tych smętnych myśli i w ogóle nie przekonuje mnie gdy ktoś mówi, że jeszcze sobie kogoś znajdę. Pozdrawiam i dziękuję za odpowiedź.