Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Krzysztof777

Użytkownik
  • Zawartość

    4
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Krzysztof777

  1. Nie, jeżeli nie chcą rozmawiać to nie będę się odzywał to może tylko pogorszyć sytuację, że się im narzucam po tylu latach itd. Trudno wyszło jak wyszło, nauczka na całe życie, nikogo w końcu nie zabiłem ani jakiejś ogromnej krzywdy nie zrobiłem także trzeba żyć dalej i już ... ja swój błąd zrozumiałem, a co one z tym zrobią to już ich sprawa.
  2. Niestety ale jest już za późno na przeprosiny ... rozmawiałem ze znajomym i poprosiłem go o to aby dowiedział się czy dziewczyny chciałyby porozmawiać i powiedziały, że nie ma o czym i nie chcą mnie znać i żebym zapomniał, że w ogóle się znaliśmy bo nawet na ulicy nie zamierzają mi mówić cześć, mimo tego, że powiedział im, że chcę je przeprosić i, że żałuję tego wszystkiego to powiedziały, że i tak w to nie wierzą ... trudno będę musiał jakoś z tym żyć najważniejsze, że zrozumiałem swój błąd i na pewno nigdy już tak nikogo nie skrzywdzę, a co ma być to będzie takie jest moje zdanie ...
  3. Spróbuję jakoś nawiązać z nimi kontakt chociaż wiem, że nie będzie to łatwe. Ale spróbuję bo mam ogromny żal do siebie, z nikim mnie się tak dobrze nie rozmawiało jak z nimi, a zwłaszcza z tą w której się zakochałem, o wielu sprawach mi mówiła o których nikomu nie mówiła, a ja tak podle się wobec jej zachowałem to jest masakra... czemu tak jest, że człowiek jest mądry po szkodzie ;/ no ale zobaczymy co z tego wyjdzie.
  4. Witam wszystkich. Słuchajcie postaram się napisać krótko ale treściwie o mojej specyficznej sytuacji który utkwiła mnie mocno w pamięci i dziś ciężko mi się po tym pozbierać. Dokładnie 13 lat temu ( miałem wtedy 17 lat) zakochałem się w pewnej dziewczynie i nie potrafiąc wyznać jej miłości ponieważ byłem wtedy jeszcze za młody na takie rzeczy bardzo mocno się z nią pokłóciłem, obrażałem ją oraz wymyślałem na jej temat fałszywe informacje. Te wyzwiska trwały ponad 2 lata ... na początku to ja byłem tym który wyzywał potem ona po prostu zaczęła się bronić i wyzywała mnie.. ogólnie patrząc dzisiaj z perspektywy czasu to była zwykła patologia po której nie mogę się pozbierać, że coś takiego zrobiłem. Patologia którą ja zacząłem i z mojej winy. Po tych 2 latach kiedy straciłem z nią kontakt, unikała mnie na każdym kroku dalej pod wpływem alkoholu zacząłem się z nią kłócić i ją wyzywać. Pisałem jej wtedy smsy lub na fb albo gg wyzywałem od najgorszych, że jest złą kobietą, oczywiście szły wyzwiska typu kur.. szmata itd.. ona natychmiast mnie blokowała i ignorowała zwyczajnie nie chciała tego słuchac i oczywiście miała rację bo to było chore co robiłem...Na pewnej dyskotece jej koleżanka podeszła do mnie i mnie uderzyła za to co zrobiłem,a ja .... oddałem jej;/ uderzyłem ją 2 krotnie ona odeszła i rozpłakała się. Po tej sytuacji nie miałem z nią żadnego kontaktu jej koleżankę przeprosiłem, dałem kwiaty ale powiedziała, że mi nie wybaczy co zrobiłem, bo ja to wszystko zacząłem i zachowałem się tragicznie, ja również tak uważam. Tak w skrócie to wyglądało, w między czasie było jeszcze szereg innych rzeczy, wyzwiska itd ogólnie patologia. I problem polega na tym, że dziś kiedy jestem już dorosłym człowiekiem który zrozumiał co zrobiłem tym dziewczynom chciałbym się z nimi pogodzić. Nie utrzymywać kontaktu bo wiem, że tego nie zechcą ale po prostu przeprosić za to co im zrobiłem ponieważ nigdy nie powinny tego usłyszeć. Mam ogromne wyrzuty sumienia w stosunku do nich, męczy mnie to tragicznie od środka... Nie mogę zrozumieć jak mogłem być tak głupi, żeby w taki sposób potraktować kobiety, dodam, że bardzo porządne kobiety które nie zasłużyły na takie traktowanie. Miały problemy w rodzinie, obydwie nie mają ojca, mamy są daleko za granicą, a ja przez swoją chorą miłość wyrządziłem im taką krzywdę ...Wiem, że bardzo je to bolało i chyba teraz czuję to co one czuły wtedy kiedy były ignorowane przeze mnie i to jest straszny ból, że coś takiego zrobiłem. Chciałbym żeby wiedziały, że bardzo żałuję tego co zrobiłem i że już nigdy taka sytuacja się nie powtórzy. Czy jest sens po tylu latach zaczynać z powrotem to wszystko? Dodam, że mamy bardzo dużo wspólnych znajomych i na szczęście Ci ludzie stawali w jej obronie, nie raz mi mówili abym się uspokoił itd ale do mnie to nie docierało.. byłem w niej ślepo zakochany, po prostu chora miłość i dziś czuję się jak śmieć po tym co zrobiłem. Radzę sobie w życiu w miarę ok one również mają fajną pracę, mieszkają w Polsce w innych miastach niż z tych których pochodzimy, rodziny nie mają, obie mają chłopaków już od kilku lat i nie wiem czy jest sens w ogóle zaczynać temat?? Chodzi mi o to, że różnie w życiu bywa są różne sytuacje, czasami może będzie tak, że będą miały jakiś problem w którym np. ja mógłbym im pomóc, a będą bały się odezwać do mnie bo będą myślały,że ich nie lubie itd.. a tak nie jest bardzo je szanuje i chciałbym zakończyć tą patologię. Widuję je czasami na ulicy jak przyjeżdzją na święta do miasta w którym mieszkamy, nie podchodza do mnie ale patrzą się na mnie przez chwilę po czym się obracają być może chciałby porozmawiać ale się boją.... a ja już sie zmieniłem, zrozumiał ogromny błąd, jaką krzywdę im wyrządziłem jak myślicie co zrobić w tej sytuacji?
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.