Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Solski

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Solski's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Cześć Miłosz, Czytając Twojego posta widziałem w nim trochę siebie w wieku, w którym Ty jesteś teraz (ja zaraz kończę 27 lat). Historię ze studiami mamy identyczną Ja najpierw studiowałem budownictwo, ale na drugim roku stwierdziłem, że nie chcę iść w tę stronę. Następnie rok przerwy w rodzinny mieście, praca w fabryce na 3 zmiany (niestety nie miałem żadnego zawodu w odróżnieniu od Ciebie ;)). Po roku czas na kolejną próbę ze studiami i historia się powtarza. Na drugim roku próbowałem potajemnie przed rodzicami załatwić sobię urlop dziekański, jednak panie z dziekanatu postanowiły i tak wysłać decyzję na adres mojego domu rodzinnego. Krzyki, kłótnie, bieganie po ścianach. Zmarnowałem szansę na to, żeby cokolwiek w życiu osiągnąć. Już nic ze mnie nie będzie. Koniec świata. Oczywiście to były projekcje mojej matki, która była zafiksowana na przekonaniu, że studia są niezbędne do tego, żeby dobrze żyć. Z perspektywy czasu żałuję, że w ogóle zdecydowałem się na jakiekolwiek studia zaraz po maturze. Gdybym te 4 lata (bo tyle w zasadzie zabrały mi te "przygody" z uczelniami) wykorzystał na prawdziwą naukę, która da mi prawdziwe umiejętności, uważam, że byłbym teraz w dużo lepszym miejscu w życiu. Ale głowa do góry! Nie wszystko stracone! Ja teraz zarabiam więcej niż ktokolwiek w mojej rodzinie, i wiem, że mam potencjał zarabiać jeszcze o wiele wiele więcej Brak studiów w niczym nie przeszkadza, wg. mnie nawt pomaga. Studia w dzisiejszych czasach to przepustka do przeciętności i harówki przez resztę życia, bo przecież szkoda zmarnować 5-letnią edukację i rzucić pracę zgodną z zawodem (Paradoksalnie ludziom nie szkoda zmarnować całego życia w pracy, której nie lubią). Patrząc na swoich znajomych z okresu studiów cieszę się, że podjąłem takie a nie inne decyzje. Co do dziewczyn...wiem, że to zabrzmi prosto i mało odkrywczo, ale skup się na sobie. Na zbudowaniu pomysłu na siebie. Na sprawdzaniu co lubisz, a czego nie. Na pomysłach, które mogłyby Ci przynieść sukces. Bieganie za laskami i przejmowanie się nimi to strata czasu, odciąga Cię to od tego, co naprawdę ma w życiu wartość. Dobre relacje przyjdą z czasem, jak naprawisz samego siebie P.S. W kwestii tych studiów i podobnych przekonań - jeżeli masz ochotę poczytać, to gorąco polecam Ci książkę MJ DeMarco - Fastlane milionera. Wiem, że tytuł brzmi jak poradnik jakiegoś guru od prawa przyciągania, ale mogę się założyć, że rozwali ona Twoje przeświadczenia o wartości studiów i pokażę bezsensowność sposobu myślenia mas Powodzenia! Marcin
  2. Cześć Miłosz, Czytając Twojego posta widziałem w nim trochę siebie w wieku, w którym Ty jesteś teraz (ja zaraz kończę 27 lat). Historię ze studiami mamy identyczną Ja najpierw studiowałem budownictwo, ale na drugim roku stwierdziłem, że nie chcę iść w tę stronę. Następnie rok przerwy w rodzinny mieście, praca w fabryce na 3 zmiany (niestety nie miałem żadnego zawodu w odróżnieniu od Ciebie ;)). Po roku czas na kolejną próbę ze studiami i historia się powtarza. Na drugim roku próbowałem potajemnie przed rodzicami załatwić sobię urlop dziekański, jednak panie z dziekanatu postanowiły i tak wysłać decyzję na adres mojego domu rodzinnego. Krzyki, kłótnie, bieganie po ścianach. Zmarnowałem szansę na to, żeby cokolwiek w życiu osiągnąć. Już nic ze mnie nie będzie. Koniec świata. Oczywiście to były projekcje mojej matki, która była zafiksowana na przekonaniu, że studia są niezbędne do tego, żeby dobrze żyć. Z perspektywy czasu żałuję, że w ogóle zdecydowałem się na jakiekolwiek studia zaraz po maturze. Gdybym te 4 lata (bo tyle w zasadzie zabrały mi te "przygody" z uczelniami) wykorzystał na prawdziwą naukę, która da mi prawdziwe umiejętności, uważam, że byłbym teraz w dużo lepszym miejscu w życiu. Ale głowa do góry! Nie wszystko stracone! Ja teraz zarabiam więcej niż ktokolwiek w mojej rodzinie, i wiem, że mam potencjał zarabiać jeszcze o wiele wiele więcej Brak studiów w niczym nie przeszkadza, wg. mnie nawt pomaga. Studia w dzisiejszych czasach to przepustka do przeciętności i harówki przez resztę życia, bo przecież szkoda zmarnować 5-letnią edukację i rzucić pracę zgodną z zawodem (Paradoksalnie ludziom nie szkoda zmarnować całego życia w pracy, której nie lubią). Patrząc na swoich znajomych z okresu studiów cieszę się, że podjąłem takie a nie inne decyzje. Co do dziewczyn...wiem, że to zabrzmi prosto i mało odkrywczo, ale skup się na sobie. Na zbudowaniu pomysłu na siebie. Na sprawdzaniu co lubisz, a czego nie. Na pomysłach, które mogłyby Ci przynieść sukces. Bieganie za laskami i przejmowanie się nimi to strata czasu, odciąga Cię to od tego, co naprawdę ma w życiu wartość. Dobre relacje przyjdą z czasem, jak naprawisz samego siebie P.S. W kwestii tych studiów i podobnych przekonań - jeżeli masz ochotę poczytać, to gorąco polecam Ci książkę MJ DeMarco - Fastlane milionera. Wiem, że tytuł brzmi jak poradnik jakiegoś guru od prawa przyciągania, ale mogę się założyć, że rozwali ona Twoje przeświadczenia o wartości studiów i pokażę bezsensowność sposobu myślenia mas Powodzenia! Marcin
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.