Wczoraj w nocy po alkoholowej libacji wsiadł w samochód całkowicie pijany i pojechali z moimi braćmi na dyskotekę. Przed tym kopali w drzwi sypialni gdzie się zamknęłam i mnie wyzywali. Gdy zadzwoniłam do jego matki ta jak zawszę zaczęła na mnie wrzeszczeć, że to moja wina bo nie potrafię nad nim zapanować i pozwalam mu pić alkohol.
Nie mam w nikim wsparcia. Mieszkamy w domu moich rodziców. Patologicznym. Nawet moi rodzice stoją za nim. Nie widzą nic złego w tym że on pije i mnie wyzywa. Wiem też, że nie dadzą mi żyć jeśli się z nim rozwiodę bo "przyniosę wstyd rodzinie". Będzie kopanie w drzwi, wyzywanie, wyłączanie prądu, internetu itd. Będę się bała nawet wyjść coś zjeść czy się załatwić. Dlatego też bałam się reakcji ich gdybym nie zdecydowała się zerwać zaręczyny chwilę przed ślubem. Taka sama sytuacja była gdy kiedyś zerwałam ze swoim poprzednim chłopakiem. Matka potrafiła budzić mnie o 5 rano i kazać do niego wrócić. Zmuszała mnie do bycia z nim. Wtedy jednak poznałam swojego przyszłego męża i on mi pomógł. Uciekłam z domu i zaczęłam studiować i pracować wieczorami. Teraz jednak on jest całkiem inną osobą. I nie mam do kogo zwrócić się z pomocą. Nie mam pieniędzy, ponieważ wydaliśmy prawie wszystko na działkę budowlaną. Nie mam wystarczająco pieniędzy żeby uciec z domu i wynająć mieszkanie i zacząć szukać pracy. Nie wiem do kogo mogę zwrócić się z pomocą i gdzie mogą mi jej udzielić.
Spakowałam wszystkie jego rzeczy. Wiem jednak że jak wróci to rodzice i bracia staną w jego obronie i będą mi kazać wypier.....