Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

spalona

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez spalona

  1. Wczoraj w nocy po alkoholowej libacji wsiadł w samochód całkowicie pijany i pojechali z moimi braćmi na dyskotekę. Przed tym kopali w drzwi sypialni gdzie się zamknęłam i mnie wyzywali. Gdy zadzwoniłam do jego matki ta jak zawszę zaczęła na mnie wrzeszczeć, że to moja wina bo nie potrafię nad nim zapanować i pozwalam mu pić alkohol. Nie mam w nikim wsparcia. Mieszkamy w domu moich rodziców. Patologicznym. Nawet moi rodzice stoją za nim. Nie widzą nic złego w tym że on pije i mnie wyzywa. Wiem też, że nie dadzą mi żyć jeśli się z nim rozwiodę bo "przyniosę wstyd rodzinie". Będzie kopanie w drzwi, wyzywanie, wyłączanie prądu, internetu itd. Będę się bała nawet wyjść coś zjeść czy się załatwić. Dlatego też bałam się reakcji ich gdybym nie zdecydowała się zerwać zaręczyny chwilę przed ślubem. Taka sama sytuacja była gdy kiedyś zerwałam ze swoim poprzednim chłopakiem. Matka potrafiła budzić mnie o 5 rano i kazać do niego wrócić. Zmuszała mnie do bycia z nim. Wtedy jednak poznałam swojego przyszłego męża i on mi pomógł. Uciekłam z domu i zaczęłam studiować i pracować wieczorami. Teraz jednak on jest całkiem inną osobą. I nie mam do kogo zwrócić się z pomocą. Nie mam pieniędzy, ponieważ wydaliśmy prawie wszystko na działkę budowlaną. Nie mam wystarczająco pieniędzy żeby uciec z domu i wynająć mieszkanie i zacząć szukać pracy. Nie wiem do kogo mogę zwrócić się z pomocą i gdzie mogą mi jej udzielić. Spakowałam wszystkie jego rzeczy. Wiem jednak że jak wróci to rodzice i bracia staną w jego obronie i będą mi kazać wypier.....
  2. Witam. Od 6 miesięcy jestem w związku małżeńskim.Z mężem jesteśmy od 7 lat razem. Poznaliśmy się w czasie gdy ja byłam w ciężkiej depresji (19lat), a on nadużywał narkotyków i miał próby samobójcze. Razem wyszliśmy z tego. Jeszcze przed ślubem (2 lata przed) zaczęło się psuć między nami po tym jak narzeczony wyjechał pracować do Anglii. Początkowo nie chciał żebym do niego dojechała choć taki był plan od początku. Gdy jednak to zrobiłam on próbował odizolować mnie od wszystkich.Kontrolował. Jakby bał się że czegoś się dowiem. Tam też zaczął pić alkohol codziennie... Po raz pierwszy zaczął mnie szarpać i popychać w sklepie z powodu pomyłki w obsłudze kasy samoobsługowej( był wtedy trzeźwy). Początkowo zerwałam z nim bo nie mogłam znieść jego zachowania. Jednak wróciłam do niego przed powrotem do Polski w myślach że to było spowodowane tylko stresem w pracy i że w Polsce wszystko będzie ok. Po ślubie jednak wszystko zmieniło się na gorsze. Mąż uważa że jestem jego własnością. Mam sprzątać prać, gotować i wszystko przynosić mu przed telewizor. To samo w sprawie sexu- uważa że to mój obowiązek małżeński. Po 6 miesiącach razem zaczęłam mieć bóle w klatce piersiowej ( mimo że kiedyś nawet na ciężkich studiach i różnych sytuacjach moje nerwy nie objawiały się tak). W towarzystwie mówi o mnie złe rzeczy- np żeby nie nakładali mi obiadu bo nie powinnam tyle jeść. Przerywa mi kiedy coś mówię i zmienia temat. Prosiłam go aby poszedł do psychologa. Odpowiedział tylko że jestem "pop...." i sama mam sobie iść. Dziś jednak przesadził. Stwierdził że będzie pił wódkę i mimo moich protestów ( mieliśmy jechać na pogrzeb na drugi koniec Polski) tylko uśmiechnął się złośliwie. Postanowiłam że pójdę do kościoła, a po kościele spotkam się ze znajomymi ze studiów, żeby nie patrzyć na to jak mój mąż z kolegami piją wódkę. Wróciłam po 4 godzinach. Usłyszałam tylko wyzwiska że jestem dziwXX i spotkałam się na sex. Nie wiem co robić. Czy już nie ma sensu walczyć o ten związek? Dodam tylko że kiedyś to był całkiem inny człowiek. Zmienił się tak po pobytach w Anglii. Dodam tylko, że to wszystko znów wprowadza mnie w depresje i mam myśli samobójcze.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.