Mam 25 lat 2.5 letniego syna i męża. Mieszkamy z moimi rodzicami bo oszczędzamy pieniądze na budowę ja siedzę z dzieckiem w domu a mąż zarabia na budowę. Jestem sprzątaczka i kucharką dla wszystkich do tego obrażaną często docinkami. Mąż nie potrafi nic nie chce mu się palić w piecu jak wraca kiedy mu każe to zrobić ma do mnie żal. Nie mam pieniędzy wszystko jest u niego na kupce. Teraz sie rozstaliśmy powiedzial ze mi da połowę z wesela a to co odkladalismy jest jego.( zylismy jak dziady teraz ja zostaje z niczym bo nie pracowalam tylko przez rok a on ma 50tys na kupce). On uwielbia synka i jak wraca zabiera go na cały dzien. Czy to fair że ja wychowuje nasze dziecko a on zabiera go jak wraca i odwozi mi go jak jedzie do pracy? Jak mam iść do pracy skoro jego nie ma w polsce jest tylko na weekendy nie mam komu zostawić dziecka?