Witam, mam 50 lat i jestem babcia dwojga wnuczat, 2 latka i 4 latka. Starsze, dziewczynka, jest ze mną bardzo związane, od urodzenia poświęcałam jej bardzo dużo czasu i oczywiście dałam dużo miłości. Dałam synowej odpoczywać po porodzie i pierwsze dwa tygodnie zajmowałam się mala nawet w nocy, mama ściągała pokarm do butelki. Z drugim było inaczej,, karmiła już piersią. Od jakiegoś czasu stosunki z Synowa pogorszyły się. Dodam że Synowa miała ciężkie dzieciństwo,, bita i lekceważona przez rodziców, prawnie wychowywana później przez swoich dziadków. Powinna chodzić na terapię ale nie chodzi, ma osobowość borderline i problemy z tarczycą. Problem teraz jest taki że jeżeli powiem coś co jej nie pasuje- a jest dużo do powiedzenia, ponieważ WSZYSTKIM, zajmuje się mój syn, gotowaniem, sprzątaniem i opieka nad dziećmi po odebraniu że żłobka (Synowa nie pracuje) syn juz tez psychicznie nie daje rady.. Ja zostaję oddzielona od wnuczat.. starsza bardzo to przeżywa że nie moze mnie widzieć,, to jest jej karta przetargowa. Mała jest bardzo emocjonalna,, stres prawdopodobnie objawia się u niej agresja, bo powtarza się to drugi raz,, wtedy gryzła dzieci, w przedszkolu, teraz raniła drugie dziecko w przedszkolu nożyczkami, delikatnie ale jednak.. każde moje wyjście od wnuków wymagało długiego tłumaczenia że jutro też będę,, ona była w stresie że babcia juz nie przyjdzie. Teraz Synowa zrobiła to ponownie , a mój syn nie potrafi się jej postawić... boję się o dzieci, co mam robić.. dodam że Synowa zaczęła bawić się satanizm.