Witam..
Mam 29 lat. Od kilku miesięcy byłam w szczęśliwym związku. Poznałam jak mi się wydawało cudownego mężczyznę. Moja rodzina go polubiła. Jego rodzina mnie. Wszyscy wróżyli wspólną przyszłość. Aż mnie zdradził. Po alkoholu. Po pewnym czasie - dałam szansę. Wybaczyłam. Wszystko było ok. Przeprosił, razem nawet zamieszkaliśmy. Aż nagle.. stwierdził że potrzebuje czasu. Przerwy. Czułam że coś jest źle. Ale dałam mu ten czas. Po trzech tygodniach przerwy - zerwał. Wyrzuty sumienia po tym wszystkim zabiły uczucie. Przestał mnie kochać. Nie chce być z nimi , chce być sam. Jak to stwierdził... Uczucie wygasło. Przestał za mną tęsknić. A ja .. go kocham. Chciałabym z nim być. Powiedziałam mu to. Że uważam go za wartością osobę. On twierdzi że zasługuje na lepszego a nie na niego. Ale ja nie chcę innego. Jego wybrałam, jego pokochałam. Gdyby mi nie zależało na nim - nie wybaczyłabym tej zdrady.
Pomóżcie... Co robić? Co myśleć?
