Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

123456776

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

123456776's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Twórca Konwersacji

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Dzień dobry, jestem 24 letnim mężczyzną, który miał w życiu trochę pecha do ludzi. Mój ojciec nigdy się mną specjalnie nie interesował, a od kilku ładnych lat w ogóle nie mamy kontaktu, Matka natomiast jest ciężka, niedojrzałą emocjonalnie kobietą, z którą nikt z rodziny nie utrzymuje kontaktu, w tym od jakiegoś czasu też ja. Padłem również ofiarą kilku pomówień i plotek wśród znajomych jakiś czas temu, kilka razy z rzędu. Od czasu tych zdarzeń, czyli ok. Rok-dwa kiedy w czasie nałożyło się zerwanie kontaktów z Matką oraz problemy oceny wśród grupy licznych znajomych, teraz kiedy nawet jest już po wszystkim czyli pomówienia się wyjaśniły, Matka już mnie nie atakuje, bo nie ma jak- we mnie zostało uczucie nerwowego lęku przed odrzuceniem przez ludzi. Objawia się to czasem nawet lekkimi paranojami, typu "Czy ktoś naprawdę cieszy się na mój widok, czy się że mnie śmieje?". Lub ciągle zastanawiam się czy aby nie powiedziałem czegoś za dużo, za mało, analizowanie. Nigdy nie miałem takich problemów, zawsze byłem osoba odporna na opinie otoczenia, a od jakiegoś czasu mam takie "ataki" lęków. Głównie weekendami, przy wyjściach. Dochodzi do tego że z osoby, która zawsze była wstanie porozmawiać o wszystkim, wdać się w dyskusję, jestem osobą która czasem boi się odezwać bo analizuje za dużo czy może powiedzieć to o czym myśli, aż w końcu nie wie i nie mówi nic, albo jak powie to się jąka lub trzęsie się głos, z tego powodu zacząłem też pić dużo alkoholu bo wtedy wraca moja pewność siebie. Nie reaguje w ten sposób siedem dni w tygodniu, ale są takie momenty, szczególnie podczas stresujących sytuacji że właśnie tak się zachowuje. Moja matka starannie pracowała nad tym żeby ten lęk we mnie zaszczepić, mówiąc mi że nikt przy mnie nie zostanie, że ojciec mnie nie kocha lub że po prostu jestem złym człowiekiem. I choć uważam się za osobę inteligentną i dobrą racjonalnie potrafię wyjaśnić sobie, że to co podpowiada mi umysł nie jest prawdą, to działa to na poziomie nie do końca przeze mnie kontrolowanym i stąd moje pytanie: czy czas uleczy rany? Zająć się swoimi sprawami i po czasie zacznie być lepiej? A może są na to jakieś metody? Wolałbym uniknąć spotkania z terapeutą, bo nie stać mnie na niego.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.