Witam mam na imię Ewa mam 26 lat. Jestem mamą dwójki dzieci i żoną.
Po śmierci chrzestnego zauważyłam u siebie lęki i wachania nastroju. Z biegiem lat zaczęło się nasilać. Zaczęłam się wycofywać z spotkań nie chciało mi się nic i tak przez 7 lat do teraz. Dodatkowo od dłuższego czasu brak motywacji do wszystkiego podchodzę pesymistyczne dzięki dzieciom wstaje ogarniam dom jedzenie ale wieczorem jestem do niczego. Płacz brak zrozumienia robiłam testy z bydgoskiej poradni psychologicznej wyszła ciężka depresja od 9 MSC problemy z odżywianiem. Pociesza mnie fakt że dzięki dzieciom nie mam myśli samobójczych.
Wiem że na to co się dzieje składa się też moje dzieciństwo. Zakazy , opieka nad siostra , śmierć taty, roczny terror z ojczymem.
Mąż choruje na hemofilię i martwię się o niego. Często jak dopada moje dzieci jakieś choróbsko zaczynam się trząść sztywność i jest mi zimno tak nadopiekuńczość też mnie dotyczy wiem że robię źle ale to silniejsze. Chce we wrześniu iść do psychologa ale ciągle brak mi motywacji jestem z tym sama mąż stara się zrozumieć ale nie jest łatwo. Zero koleżanek bo się odseparowałam. Potrzebuje pomocy potrzebuję być wysłuchana. Co dzień patrzę w lustro i nie jestem tą Ewą co kiedyś która wybiegała w deszcz i szalała. Chce dać synom mamę jaka powinni mieć. Ale samej mi ciężko. Dziękuję pozdrawiam.