Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

AniaKowalska1701

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

AniaKowalska1701's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Twórca Konwersacji

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Witam, mam problem z moimi teściami, z którymi od narodzin mojej córeczki, czyli ok 2 lata temu, mieszkamy wraz z moim mężem ( dom rodzinny męża). Mamy oddzielne piętro, my mieszkamy na górze oni na dole. Mój mąz wyjezdza do pracy za granicę i przyjeżdza średnio co 2 tygodnie, jedynie na weekend, a więc cały ciężar wychowania i opieki nad małą spoczywa na moich barkach. Uważam, że mimo wszystko bardzo dobrze sobie radzę, córeczka jest wesołych, usmiechnętym dzieckiem, bardzo dobrze rozwiniętym, ponieważ dużo do niej mówię, śpiewam jej, uczę ją poprzez zabawę, jesteśmy bardzo zżyte. Problem w tym, że moi teściowa ciągle podważają moje macierzyństwo i to w jaki sposób mam siebie oceniać, jako matkę ( takie odnoszę wrażenie) , a także zupełnie nie respektuję moich próśb. Zanim podam przykłady, nadmienię tylko że kompletnie nie korzystam z pomocy teściów, bo uwazam że jeśli swiadomie zdecydowaliśmy się na dziecko to rodzice powinni się nim zajmować i je wychowywać. Z pomocy moich rodziców również nie korzystam na co dzień, żeby nie powiedzieć że jestem hipokrytką podrzucającą dziecko do swojej mamy ale do teściowej już nie. Jeśli chodzi o przykłady to już od samego początku teściowa często mowiła mi, że mam słaby pokarm, że moje mleko jest niewystarczające dla malutkiej, chociaż nigdy tak nie było, bo karmię do dzisiaj. Poza tym bardzo często zdarzało się tak, że gdy zostawiłam małą na chwilę z lozeczku, bo poszlam zrobić sobie do kuchni sniadanie itp. co trwalo nie więcej niż 5-10 min, a mala po jakiejs chwili zaczynala plakac za mną, to potrafili stać na schodach i mowic, tak żeby dziecko słyszało " ale biedne dziecko, ojejku co się tam stało, jak mi Ciebie szkoda", co wywolywalo u mnie za kazdym razem uczucie, ze oceniają mnie, że sobie nie radzę. Gdy mowilam im, ze tak sie czuje i ze proszę, aby tak nie mowili, po jakims czasie znowu było tak samo i tak w kółko. Moje dziecko zawsze mało płakało, a teściowe często mowili do malej " za mało płaczesz mamie, mogłabyś jej dać kiedyś szkołe", jakby samą szkołą nie było dla mnie to że zostałam sama z malutkim dzieckiem, a kiedy dziecko było np. chore, mialo wysoką temperaturę i plakalo przez pol nocy, a ja cudem polozylam je pozniej nad ranem spać, to moj tesc potrafil mi sie zapytac rano, gdy zeszlam do kuchni, co sie tam u Nas działo w nocy, że dziecko mi aż tak bardzo płakało. Kiedyś robiłam małej obiad i znowu zostałam ją w lóżeczku, płakała z jakiś 10 min, to zaczął podnosić na mnie głos, sugerować mi że źle zajmuje sie dzieckiem skoro płacze i ROZKAZAŁ, że jeśli jest na dole babcia, to ja za każdym razem mam znosić dziecko do babci, mimo iż wiele razy mowilam im, że nie bede znosić małej za każdym razem, ponieważ też musi się nauczyć że mama gdy pójdzie to zaraz wróci i że też czasem muszę coś zrobić. Nadmienię tylko, że mogłabym brać dziecko ze sobą do kuchni, jednak często zostawiałam ją na ten moment w łóżeczku, bo kuchnia jest kompletnie nieodpowiednia dla dziecka, gdyż znajduję się na połpiętrze i od razu wychodzi się z niej na schody, bez żadnego zabezpieczenia, więc wolałam ją zostawić po prostu na te 5-10 min w łozeczku, gdzie wiem, że jest bezpieczna. Dzisiaj też miala miejsce sytuacja, gdzie robiłam córce zupe, córeczka była przez chwile ze mną w kuchni ,do kuchni przyszła babcia i powiedziała na dzień dobry" noo, popyskuj trochę mamie, krzycz na mame", a pozniej zapytała mnie czy może wziąć ją na dol, odpowiedziałam że nie, bo zupa już jest gotowa i żeby mała była ze mną w kuchni, a ona wzięła ją i zniosła na dół. Mąz twierdzi, ze przesadzam, że nikt mi tutaj nic nie robi po złosci, a ja jestem wyczulona na takie teksty mowione do dziecka i na takie zachowania, gdzie ktoś na sile stara sie mi pokazać, ze jestem złą matką i dając mi do zrozumienia, że zle sie zajmuje dzieckiem, bo w ciągu dnia popłacze te 20 min ... Jego mama robi z siebie ofiarę, za każdym razem twierdzi, że nic takiego nie robiła/ nie powiedziała, a ja uwazam że jesli kogoś proszę o coś kilka razy, a ktoś nadal robi to samo, to po prostu jest to robione specjalnie i tyle. Jestem tutaj zupelnie sama, bez męża, bez znajomych, mamy i reszty rodziny i jest mi przykro, ze ktos po prostu nie szanuje moich granic i ciągle się wtrąca, starając się niby z troski i niby w żartach mi ubliżyć, bo przeciez to bylo takie smieszne, gdy powiedzialo się dziecku, że ma krzyczec na mame. Mąż w ogole mnie nie wspiera, gdy mowie ze coś jest nie tak i nie podoba mi sie zachowanie jego rodzicow, to od razu sie wścieka. Czy ja przesadzam ? Czy to jest w porządku, aby mowic do dziecka takie rzeczy, ze ma.pyskować mamie i na nią krzyczeć ? Czy na prawdę jestem wyrodną matką, bo w ciągu calego dnia dziecko poplacze lącznie 20-30 min, gdy pojde jej zrobic sniadanie, obiad czy kolacje? Dodam też, że brat moje męża i jego żona bardzo często.mowia cos takiego albo przy Nas albo przy calym stole podczas imprez rodzinnych " noo, ciocia Cię nauczy pokazywać języka, pluć, bić, pokazyć f*ck you, hahahhaha" i oczywiscie układa jej paluszki w ten gest. A gdy mowie męzowi, zeby zwrócił na to uwagę to od razu się wścieka i mowi, ze to tylko mi cos nie pasuje, ze jestem uciagnieta i ciągle mam jakieś ale ..jak mam nie miec kiedy słyszę takie rzeczy i krew mnie zalewa, bo to moje dziecko i chce, aby było dobrze wychowane ? Nie mam już sił, nie pasuje do tej rodziny, po prostu.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.