Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

TerminatorBe150

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

TerminatorBe150's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Twórca Konwersacji

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Dzień dobry, Chciałbym pokrótce opowiedzieć sytuację w moim młodym małżeństwie. Jestem mężczyzną wiek 26 lat. Ostatnimi czasy mam wrażenie, że nasze małżeństwo się sypie. Tak jak kiedyś często słyszałem od małżonki, że jestem dla niej wsparciem i ją buduje, że robi postępy w sobie tak ostatnio jestem praktycznie obwiniany za wszystko. Małżonka po porodzie. Przerwana terapia psychologiczna, leczenie na Hashimoto, autoagresja w przeszłości, prawdopodobnie gwałt w przeszłości. Wiele prób samobójczych. Rzadko płacze, zwykle bez wyrazu emocji albo bardzo agresywne wręcz krzyk i szarpanie. Również uszczeszczlalem na terapię, która została zakończona przez Panią psycholog ze względu na określenie całkiem sprawnego i umiejetnego radzenia sobie z problemami. Stwierdzona nadwrażliwości i syndrom nieodcietej pępowiny (od tego momentu cały czas trwa walka z odcięciem i widzę poprawy) zdaje sobie sprawę, że jest to proces czasochłonny, ale nie niemożliwy. Tak jak i zdaje sobie sprawę, że w przypadku przerastania i braku próby zrozumienia ze strony rodziców należy odciąć się od nich całkowicie. (Tak jak kiedyś nie byłem na to gotowy, tak teraz myślę, że byłbym to w skrajnej sytuacji dokonać). Sytuacja w związku, przeprowadziliśmy się bliżej miejsca mojej pracy. Zarówno moi jak i znajomi partnerki nie są przyjaciółmi do rany przyłóż więc prawdziwych i szczerych znajomości nie mamy. Są to typowe znajomości do poplotkowania, ale brak przyjaźni. Partnerka w domu z dzieckiem z rana popołudniu nie chce siedzieć w domu bo ma dość 4 ścian. Ja wracam po pracy zmeczony, ale godzę się staram się robić wszystko na co ma ochotę i jestem w stanie to robić. Moje propozycje nigdy praktycznie nie wchodzą w grę bo zawsze się coś nie podoba. Gdy nie przebywamy w domu to najczęściej albo jeździmy na wycieczki (lubię jeździć tak jak i żona) ale no w samochodzie ciężko być fizycznie bardzo blisko siebie. Do tego dochodzi opieka nad dzieckiem. Praktycznie prawie cały czas gdy wracam z pracy dzieckiem zajmuje się ją, aby żona mogła odpocząć. Mimo poświęcenia często słyszę, że nie wspieram jej wcale, że jej nie kocham, że myślę tylko o sobie i o tym żeby się dobrze czuć. Do tego dochodzi strach małżonki spowodowany sytuacją na Ukrainie. Co powoduje, że boi się, że mnie straci. W ostatnim czasie doszło leczenie Hashimoto i wahania hormonalne spowodowane dobieraniem dawki, nie wiem czy to może mieć wpływ. Ale odnoszę, wrażenie jej nerwowość i oskarżenia w ostatnim czasie wywodzą się właśnie z tego (wcześniej tego nie dostrzegałem) próbowałem rozmawiać na ten temat. Zostałem zbyty słowami, że nie akceptuje jej takiej jaka jest i kolejny raz, awantura, że myślę tylko o osobie i nie chce jej pomóc tylko robię wszystko żeby samemu czuć się dobrze. Ostatnio nie wytrzymałem i wyszedłem ze znajomymi (mimo, że kilka godzin wcześniej umówiliśmy sie, że idziemy razem nagle stwierdziła, że Ci moi znajomi to jej totalnie nie akceptują i zrobiła mi awanturę o to, że nie będzie jej akceptować. Nie wiem po czym to wywnioskowała. Poszedłem, gdy wróciłem było na mnie wielkie oburzenie, że jak mogłem ją zostawić (w sumie był to pierwszy raz w którym stwierdziłem naprawdę, że mam to wszystko gdzieś i pomyślałem tylko i wyłącznie o sobie) po czym gdy próbowałem spać zaczęła się do mnie przytulać i mówić, że mnie kocha i nie chce stracić. Mówi różne rzeczy od wychwalania mnie po równania z ziemią. Powiedziałem, że nie wiem w co mam wierzyć i jak reagować, że się gubię. " Zaakceptuj mnie i wspieraj". Zdaję sobie z chaosu, ale ciężko mi zebrać myśli w sensowną wypowiedź, jest to dla mnie bardzo emocjonalna sytuacja. W razie pytań chętnie odpowiem bardziej szczegółowo jak się da.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.