Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Max

Użytkownik
  • Zawartość

    3
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

Max's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Jest tu ponad tydzień
  • Jest tu ponad miesiąc
  • Pierwszy Wpis
  • Twórca Konwersacji

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Też tak sądzę jak przedmowca, choć to bardzo trudne w przypadku tak bliskiej osoby jak matka, trzeba zdystansować się do jej negatywnych opinii i uświadomić sobie ze jej źródło jest w niej samej a nie w Tobie. Z Twojej perspektywy wydaje Ci się że ona powinna docenić Twoje małe życiowe sukcesy ale prawda jest taka, że nawet bez tych sukcesów nie powinna Cie krytykować tylko wspierać. Być może czas się usamodzielnić, wynajac mieszkanie lub pokój, uniezależnić w jakiś sposób od opinii matki. Znam przypadki, że relacje się poprawiały kiedy dziecko stawało się samodzielne i przy niedzielnym obiedzie gdy odwiedzialo dom rodzinny nie było już się o co klocic. Być może to jedyne rozwiązanie tej sytuacji. Pozdrawiam
  2. Myślę że przede wszystkim powinnaś sama ułożyć sobie w głowie czyja opinia i kto jest dla Ciebie ważny. W tej sytuacji teksty, uwagi i komentarze koleżanki nie mają faktycznego wpływu na Twoje życie i na postrzeganie Ciebie przez kierownictwo, takich osób jak ona możesz w życiu spotkać jeszcze dziesiątki, będę pojawiać się i znikać w Twoim życiu więc nie warto tak się przejmowac. Dbaj tylko o jedno - szczerą rozmowę z kierowniczką czy ona jest zadowolona z Twojej pracy a jeśli jest zadowolona to reszta się nie przejmuj. Po wielu latach pracy na etacie myślę że wiem co mówię. To tylko jedna współpracownica robi Ci wyrzuty i gada za plecami, uwierz mi że czasem w dużej firmie trzeba się zmierzyć z tym że kilkanaście osób donosi na Ciebie przełożonym i rzuca Ci różne przykre uwagi. Koleżance, jeśli wiesz co myślą o Tobie przelozeni i znasz swoją wartość, nie musisz się tłumaczyć bo im bardziej będziesz to robić, tym ona na więcej uwag będzie sobie pozwalała. Nie planuj żadnych działań przeciwko koleżance, puszczaj jej uwagi mimo uszu a dbaj o kontakt z kierowniczka, zupełnie pomijając w rozmowie koleżankę. Pozdrawiam
  3. Witam! Mam 34 lata. Półtora roku temu rozstałem się z dziewczyną tuż po narodzinach naszego synka ze względu na jej bardzo złe traktowanie mnie. Nawet jej najbliższą rodzina radziła mi żebym od niej odszedł ponieważ nie zasługuje na taką krzywdę. Krotko potem związałem się z inną dziewczyną. Mając nadzieję na stworzenie pełnej rodziny, ufając jej obietnicom wspólnego szczęśliwego życia, mimo wyraźnych znaków ze nie jest to odpowiednia osoba, zdecydowałem się na dziecko z nią. Jednak krótko po tym jak zaszła w ciążę i poczuła że jestem od niej przez to uzależniony, jej negatywne cechy nasiliły się i pokazała swoje prawdziwe oblicze. Przez kilka miesięcy ciąży doświadczyłem niewiarygodnej wręcz przemocy psychicznej i fizycznej. Od absolutego braku akceptacji mojego pierwszego synka i mojej miłości do niego, co skutkowało zabranianiem mi widywania się z synkiem, przez wielokrotnie poniżanie i śmianie się z mojej sytuacji życiowej aż po obsesyjną zazdrość ograniczająca podstawową wolność osobista. Dla przykładu przemocy psychicznej: wmawianie mi że widywanie się z synkiem nie ma sensu, bo on i tak będzie miał nowego ojca a mnie nigdy nie będzie kochać, śmianie się że jak od niej odejdę to żadna mnie nie zeche bo będę miał dwójkę dzieci z różnymi kobietami, drwienie że nie mam dokąd od niej uciec bo nie mam domu i przyjaciół, mówienie że jej ojciec mnie rozjebie, że mnie na sznurku trzeba powiesić, że mi zostaję tylko samobosjtwo jak od niej odejdę. Ocean jej podłości gdy chciała mnie skrzywdzić nie znał granic. Przez jej zazdrość nie mogłem nigdzie wyjść z domu, ani z kolegami, ani na siłownię lub dla sportu, po prostu stawała na drzwiach i szarpiąc się i bijac że mną fizycznie uniemożliwiała mi wyjście tak długo aż się poddałem. Tzn około kilku godzin. Do tego regularne bicie, kopanie mnie kiedy leżałem na podłodze, wbijanie mi paznokci głęboko w skórę do krwi, podbicie oka, naderwanie ucha, siniaki na głowie. Pozwalałem sobie na to wszystko mając poczucie odpowiedzialności za to dziecko które nosiła w sobie, nie chciałem żeby kolejne dziecko moje nie miało ojca przy sobie. Miałem nadzieję że kiedy urodzi, wszystko się poprawi. Jednak po narodzinach jej agresja wzrosła. Ryzykując zdrowiem dziecka brała je na ręce w trakcie kłótni, stawała mi z nim na drodze by unielozliwic mi wyjście z domu lub powtarzała do dziecka które miało kilka dni że ma pojebanego ojca. Pewniej nocy, po kilku godzinach kłótni którą rozpętała w międzyczasie karmiąc dziecko piersią, podjąłem decyzję że dalej już tego nie wytrzymam. Prędzej czy później mogłoby to skończyć się tragedia. Ponieważ nie mogłem normalnie wyjść z domu bez ważnego powodu wykorzystałem moment i odszedłem tak jak stałem, zabierając że sobą tylko dokumenty i telefon. Ilość ograniczeń i cierpienia jakie wniosła w moje życie ta kobieta jest niezmierzona. Jej agresja jest nieobliczalna. Obsesyjna kontrola mojego choćby jednego spojrzenia na ulicy na inną kobiete, sprawdzanie telefonu, kontrola ciągłym dzwonieniem gdy byłem poza domem, wmawianie mi że ją zdradzam, oszukuje, milion zakazów i szantazy łącznie z tym że nigdy nie zobaczę dziecka które mam z nią bo wyjedzie z nim za granicę. Wywodzi się z bardzo patologicznej rozbitej rodziny, ojciec nadużywa alkoholu i jest agresywny, wyzwiska i brak elementarnego szacunku były dla niej zawsze codziennością. Ja natomiast jestem jej przeciwieństwem, bezkonfliktowy, nigdy nie widziałem przemocy i alkoholu w swojej rodzinie. Nie mam nałogów, rzadko unoszę głos, dbałem o nią na każdy możliwy sposób, od komplementów po pożyczanie samochodu itp, nie mieliśmy obiektywnie żadnych powodów do konfliktów poza jej chora zazdroscia i brakiem akceptacji mojego synka. Mój problem polega aktualnie na tym, że dźwigam na barkach ogromny błąd jakim było zdecydowanie się na dziecko z nią. Sam sobie nie mogę wybaczyć, choć wiem że chciałem dobrze (spełniałem jej wolę, dbałem o nią, o dziecko, pracowałem dużo na odłożenie na mieszkanie, nigdy jej nie oklamalem, chciałem mieć szczęśliwa rodzinę i dom), to jednak nie mogę tego przetrawić że nie starczyło mi mądrości życiowej by poczekać dłużej z decyzja o dziecku. Wiem że zawiodłem moich bliskich. Do tego gdy uwolniłem się z jednego koszmaru, źródła przemocy i wyzwisk, jestem teraz szantazowany i straszony przez jej ojca który jest osobą zdemoralizowaną i poprzez agresję wobec mnie chce rozwiązać problem. Wszelkie próby porozumienia się z dziewczyną spelzy na niczym, mimo mojej dluzszej nieobecności w domu ona wciąż atakuje mnie z pozycji siły, wyzywając strasząc i szantazujac byle tylko ściągnąć mnie do domu. Nie zamierzam jednak tam wracać bo moje gehenna zacznie się na nowo. Mój honor został całkowicie zdeptany. Byłem traktowany jak niewolnik, ktoś gorszy, jak śmieć nie majacy prawa do wlasnej prywatności. Wyzywany i bity z byle powodu. Nie wiem jednak co robić dalej, kontakt uciąłem ponieważ nie mogłem już słuchać szantazy i dalszych wyzwisk od niej i jej ojca. Wszystkie rzeczy zostawiłem u niej i nie mam jak po nie wrócić. Aktualnie nie mam nawet gdzie mieszkać. Proszę o jakieś wsparcie i rozmowe!!!
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.