Witam. Mam 27 lat, jestem kobieta. Mam problem z moja rodzina mam wrażenie ze nie mam własnego życia przez to ze muszę zajmować się życiem ich. Mama nie żyje zmarła 5 lat temu od wtedy prawie wszystko jest na mojej głowie: gotowanie( do którego tata nie chce przystąpić) sprawy w domu wszystkie plus do tego pomoc bratu który ma 11 lat w nauce i wychowaniu go. Mam narzeczonego z którym właśnie zaczęliśmy budowę a za rok mamy ślub i chciałabym zacząć trochę bardziej żyć swoim życiem a od tego ich się odciąć na tyle aby nie myśleć nawet w pracy w której pracuje po 8 godzin codziennie o o ich problemach. Gdy się coś dzieje złego zawsze „pomóż” „jedz” „zrób” a ja naprawę nie mam już siły. Muszę biegać w domu po pracy aby zobaczyć się z narzeczonym albo aby mieć wolny weekend moc gdzieś wyjść. Do tego mama taty czyli babcia zachorowała i od tego piątku będzie potrzebna jej opieka 24 h a tata nie rozumie ze nie jestem w stanie Ja ani nawet on w swoim wieku się nią zająć bo przecież ma brata mojego jeszcze do wychowania plus własna prace, nie potrafi zrozumieć ze ja już teraz ledwo wyrabiam żeby wszystko jakoś łączyć a co dopiero gdyby wymagał ode mnie pomocy babci. Bardzo ich kocham ale naprawdę nie mam już sił, wstaje rano i już myśle z jakim problemem dziś będę musiała sie zmierzyć. Pomóżcie powiedzcie co robić