Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Van91

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Van91's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Jest tu ponad tydzień
  • Twórca Konwersacji

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Hej, chciałabym prosić o poradę. Odkąd pamiętam jest we mnie duży strach przed popełnieniem błędów, porażka. Do tego stopnia, że rezygnuje w ogóle z podejmowania prób, strach mnie paraliżuje. Zwykle przełamuje się dopiero wówczas, gdy jestem zapędzona w kozi róg i po prostu nie ma już innego wyjścia, co jest oczywiście okupione ogromnym stresem. Nawet w sytuacjach, w których otoczenie daje mi pozytywny feedback ja w to jakoś nie do końca wierze. Przykład - po 10 latach od zdania prawka i nie jeżdżenia autem pojawiła się potrzeba jego zakupu. Kupiłam auto, wzięłam kilka jazd z instruktorem. Instruktor był pozytywnie zaskoczony, że po takim czasie świetnie sobie radzę i ja też czułam się za kółkiem bardzo dobrze. Ale tylko w jego towarzystwie. Sama nie byłam w stanie nawet wsiąść do auta. Kilkanaście razy jeździłam z siostrą i też szło mi naprawdę dobrze jak na osobę początkująca. Ale choć intelektualnie wiedziałam, że jest ok to nie byłam w stanie się przełamać do tego stopnia, że auto w zasadzie przez rok stało nieużywane. Przełom również nastąpił w momencie gdy już byłam postawiona pod ścianą i od tamtej pory z powodzeniem jeżdżę i nigdy nie miałam żadnej przykrej sytuacji. Ta sytuacja to tylko przykład ale tak naprawdę dotyczy w zasadzie każdego aspektu mojego życia. Nawet jeśli w teorii mam wiedzę i umiejętności to w środku czuje się niekompetentna, jakby syndrom oszusta. Nie wiem z jakiego powodu ale nie ma we mnie za krzty wiary w siebie i tak jest odkąd pamiętam. Niech za przykład służy jeszcze fakt, że mimo samych 5 i 6 na świadectwie w podstawówce i maksymalnej liczby punktów z egzaminów końcowych wybrałam gorsze gimnazjum bojąc się, że do lepszego się nie dostanę (a podanie można było wówczas złożyć tylko jedno). Z perspektywy czasu wiem, że z tamtymi wynikami dostałabym się gdziekolwiek bym nie chciała i tak jest często po fakcie, ale w danym momencie po prostu nie ma we mnie żadnej wiary we własne umiejętności. Jeśli chodzi o podejmowanie prób to jest we mnie odwaga póki stoi przy mnie ktoś bardziej kompetentny. Wówczas rozkwitam i sama sobie pokazuje ile potrafię, naprawdę dużo rzeczy w życiu mi wychodzi. Ale wystarczy, że jestem pozostawiona sama sobie i pewność siebie znika a ja czuję się totalnie nie na miejscu. Każdy wydaje mi się wtedy mądrzejszy, lepszy, bardziej doświadczony a ja jak pajac, który nie wiadomo czego tu szuka i co tu robi. Zdaje sobie sprawę, że każdy ma prawo do błędów i tylko tak można się czegoś nauczyć ale mimo tej świadomości nie trafia to do mnie, wstydzę się kompromitacji przed innymi ludźmi i sama sobą. Zawsze widzę najczarniejsze scenariusze co może pójść nie tak. I nawet jeśli np. przełamie się w jakichs kwestiach, jak chociażby to sztandarowe prowadzenie samochodu to nie przekłada się to w żaden sposób na wzrost pewności siebie i wiarę we własne możliwości w innych obszarach mojego życia. Po prostu mi sie jakoś udało i daje radę, co nie znaczy, że jest we mnie więcej odwagi na podejmowanie prób czy wyzwań w pracy czy w obszarach moich zainteresowań. Jak nad tym pracować? Poza tym, żeby podejmować próby? Jak przestać traktować siebie jako człowieka niekompetentnego i nie nadającego się do niczego? Choć intelektualnie wiem, że mam w sobie duży potencjał na niektórych polach, dużo czytam i mam w niektórych aspektach naprawdę spora wiedzę to podświadomie wciąż podważam swoje kompetencje i nie jestem w stanie pójść dalej. Będę wdzięczna za pomoc, może ktoś zmagał się z podobnym problemem i znalazł jakieś rozwiązanie. Pozdrawiam!
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.