Jestem 35letnią kobietą, singielką już od prawie 4 lat. Od zawsze mam problem z budowaniem relacji z mężczyznami.
Jako dziecko, do ojca czułam głównie strach spowodowany ciągłymi awanturami i rękoczynami.
Dotąd, jedynym moim długim związkiem była miłość z czasów studiów. Powielałam w nim wiele zachowań swojego ojca co zauważyłam dopiero po zakończeniu związku po 6 latach. Od tamtej pory (ok 10 lat temu) nie stworzyłam stabilnego związku. Mimo pracy nad sobą i chęcią samorozwoju, relacje zanim się rozwiną już się kończą. Do tego stopnia że od 4 lat nie uprawiałam seksu. Zdażało się że niesłusznie odbierałam zwykła uprzejmość za obraz aprobaty i zainteresowania.
Nie jestem osobą która siedzi w domu. Uwielbiam taniec i w tej społeczności poznaję wiele ludzi. Jestem postrzegana jako osoba uśmiechnięta i bezproblemowa. Jednak, Ci którzy mnie znają wiedzą jak wiele we mnie niepewności. W obecności innych kobiet często czuję się gorsza. Mam wrażenie że nie interesuję płci przeciwnej jako kobieta, a moje poczucie własnej wartości w tym zakresie maleje z czasem. Lista moich kompleksów rośnie, a ja mam coraz mniej motywacji by dbać o siebie. Jednocześnie dopatruję się w zwykłych, uprzejmych gestach mężczyzn aprobaty i zainteresowania.
Domyślam się, że przydałaby mi się psychoterapia, ale obecnie zwyczajnie mnie na nią nie stać. Jak pracować nad sobą? jak szukać powodów z których mężczyźni nie patrzą na mnie jak na potencjalną partnerkę?