cześć jestem MIKA i też mam teściową;) był czas w naszym życiu małżeńskim, że teściowa usilowła grać pierwsze skrzypce. była strasznie zazdrosna o syna. mielismy mieszkac z tesciami, ale absolutnie mi to nie pasowało i wybudowalismy z męzem własny dom. niezła była afera, że wyciągnelam syna z domu, jakos po latach zostało to w miarę zaakceptowane. kiedy mogła to mi dowalała, nie mogłam jej znieść. zaczełam olewać kontakty z nią i jeżdzic do niej tylko na swieta. jak urodzily sie dzieci trochę oprzytomniala i coraz rzadziej była niemiła bo widziala, ze niczego tym nie wskura. mąż też miał dość wtrącania się w nasze sprawy, więc musiała sie opamiętać bo wnuki też by straciła. dzisiaj jest lepiej, potrafi czasem cos palnąć ale potem mówi ze wie ze gada głupoty. mysle ze czasem trzeba postawic drastycznie granice, której tesciowa nie moze przekraczac i nie pozwolic zatruwac swojego zycia, bo mamy je tylko raz dane. obraża się? no cóż, trudno. każdy ma do tego prawo, synowa też. mam dwoch synów i nie chciałabym być toksyczną teściową, nie wyobrażam sobie żeby moje synowe tak mnie nie lubiły. chociaż może z wiekiem każda z nas się zmienia na gorsze...oby nie;)))