Dzień dobry mam 35 lat jestem wdowa. Mąż zmarł na raka w wieku 33 lat w 2014 roku zaraz po urodzinach synka. Po roku żałoby poznałam kogoś mieszkamy razem jest dobry uczuciowy kocham go ale ciągle myślami jestem gdzieś indziej. Niepotrafie się cieszyć życiem szukam pocieszenia w marichuanie, alkoholu. Mam brata alkoholika który jest w szpitalu psychiatrycznym mino to martwię się o niego ciągle biegają myśli po głowie. Czasami siedzę po nocach płaczę. Mam wszystko mieszkanie chłopaka dziecko ale ciągle czuje coś w sercu. Boję się że zwariuje że już nigdy nieosiagne szczęścia albo co gorsza wpadnę w nałóg. Czy mam się udać do psychologa?? Niewiem