Witam,
mój wstęp jest trochę podobny to Pana z pierwszego postu, bo też poszedłem na studia i też za bardzo mnie to wciągnęło ale z tą różnicą że ja studia zawaliłem
Jestem typem samotnika, nie potrafię "pielęgnować" znajomości, pogłębiać ich więc mimo, że w życiu poznałem masę osób, kontakt utrzymuję z garstką. P.s. też mam 32 lata. I teraz uwaga, nigdy nie potrafiłem poderwać dziewczyny w dosłownym tego słowa znaczeniu. Gdy mi się jakaś dziewczyna podobała i wszelkie działania były ukierunkowane na tym by ją zdobyć, wszystko jak krew w piach. Ze strachu, braku pewności i atutów (ani wyglądu, ani pieniędzy) zachowywałem się jak idiota. Czasem podczas rozmowy z dziewczynami chciałem samemu się strzelić w pysk za to co mówiłem. Nic dziwnego że dziewczyny ulatniały się.
Ale
Jestem już w 6 związku. Najkrótsza przerwa między jednym związkiem a drugim trwała dwa tygodnie. Zawsze po zakończeniu jednego obiecywałem sobie urlop, że popracuje nad sobą, że odpocznę. Nic z tego. Wiecie, ja nie chcę się tu chełpić przed Wami, tylko powiedzieć jak do tego dochodzi. O żadną dziewczynę z którą byłem w związku nie zabiegałem. Z pierwszą byłem bo mnie koleżanka prosiła, drugą zapytałem o nr tel na przystanku bo się patrzyła, trzecia sama mnie poprosiła, czwartą wyrwałem na najgłupszy tekst pod słońcem, piątą poznałem na badoo, a szósta to obecnie trwający związek. Byłem chory i odnowiłem starą znajomość z liceum.
Ani nie mam wyglądu, ani nie mam pieniędzy. Ale nigdy też nie miałem problemów żeby podejść do nowo poznanej osoby i zacząć rozmowę (no chyba że podobała mi się, wtedy to porażka). Wychodziłem z założenia że nawet jeśli nie wyjdzie, to nic straconego bo przecież nie zależy mi na tej osobie. Więc nie chodzi o to że jestem pewny siebie (bo nie jestem aż tak bardzo) co szukałem dogodnych i swobodnych dla siebie sytuacji. Wtedy można śmiało ćwiczyć sobie rozmowy z kobietami i niechcący rozpocząć związek.
Ale tak, stronię od ludzi. Zwłaszcza teraz w wieku 30+. Jak miałem dwadzieścia parę to garnąłem się do ludzi, chciałem ich poznawać, rozmawiać itd. Ale w momencie gdy Ci ludzie chcieli mnie bliżej poznać, zaczęli zapraszać na domówki, jakieś wypady wycofywałem się. Traktowałem to w jakiś pokręcony sposób jak zamach na moją swobodę. I gdy tak zbywałem raz, drugi, dziesiąty to ludzie przestawali a ja poznawałem nowych i tak w kółko.
pozdrawiam