Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

dsia

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez dsia

  1. Cześć wszystkim mam na imię Dorota mam 29 lat. Jestem tu na forum ponieważ mam problemy z mężem - tak naprawdę chyba chodzi o komunikację od jakiegoś czasu mam wrażenie że my w ogóle już nie umiemy ze sobą rozmawiać a ja nie umiem przestać obwiniać jego ale i siebie bo gdzieś z tyłu głowy mam to że nie każdy był przychylny abym za Niego wyszła... Zapisałam się tu po to aby uzyskać odpowiedź na dręczące mnie pytania i aby odzyskać wewnętrzny spokój. Obecnie jestem w ciężkiej sytuacji poprosiłam męża aby się wyprowadził abyśmy oboje nabrali dystansu do całej sytuacji i początkowo musze przyznać że sama byłam zdziwiona jak dobrze mogę zrobić poświęcając czas tylko sobie lecz wczoraj nastał pierwszy kryzys i chciało mi się wyć z rozpaczy. Mam nadzieje że uda mi się odnaleźć spokój wewnętrzny i ten żal do niego i samej siebie nie będzie już tak bolesny jak teraz...
  2. Dzień Dobry jestem 29 letnią kobietą. Wyszłam za mąż 3 lata temu z mężem jesteśmy ze sobą od 7 lat. Problemy pojawiały się już przed ślubem ale i tuż po dotyczyły głównie kradzieży finansowych. Mąż uczęszczał na terapie i od dłuższego już czasu nie dochodziło do takich przykrych sytuacji. Zgłaszam się tutaj jednak z innym problemem. Ja jestem osobą z wykształceniem wyższym mąż skończył jedynie zawodówkę podobno zawalał szkołę bo bardzo angażował się w poprzedni swój związek- ale to nie ważne chodzi o to że nigdy nie przypuszczałam że różnica w wykształceniu kiedykolwiek będzie mi przeszkadzać. Wiedziałam że mąż nigdy kokosów nie zarobi ale zgodziłam się na to i wzięłam z nim ślub. Właściwie mój mąż zmieniał się od śmierci swojego ojca- ja niestety nie zdążyłam dobrze poznać teścia widziałam go może dwa razy na oczy przed śmiercią. Wszystko zaczęło się od tego że kiedyś pomogłam mężowi znalesc prace pracował tam około 4 lat. Była to praca fizyczna na noce 6 dni w tygodniu wstępnie ustalaliśmy że popracuje tam ze względu na dobre zarobki do ślubu. Po ślubie wyjechaliśmy w podróż poślubna w między czasie mąż dostał telefon z pracy że ma wracać a ponieważ sie nie zgodził to usłyszał że już nie ma po co wracać do firmy i otrzymał wypowiedzenie dyscyplinarne. Od tego czasu mąż szukał pracy niestety z marnym skutkiem zahaczał się gdzieś na okres próbny i nie zawsze za to otrzymywał pieniądze. Po jakimś czasie mąż przekonywał mnie i całą rodzinę że ma prace (podobna branża do poprzedniej) firma w podobnej okolicy ale zarobki bardzo wysokie i lepszy czas pracy. Kiedy zaplanowałam nasze wakacje pytałam męża czy dostanie urlop on upierał się że tak że na pewno przy rodzinie często wyśmiewał kuzyna któremu załatwił prace w poprzedniej firmie że oni tam na pewno nie dostaną urlopu a on ma. Pomyślałam ok nic nie przeczuwałam po powrocie zaczął chodzić do pracy o dziwnych porach ciągle jakiś skrócony czas pracy godziny poranne zaczęłam coś podejrzewać. Po jakimś czasie przyszedł listonosz z listem poleconym to było wypowiedzenie. Nie chciał powiedzieć o co chodzi więc mieliśmy ciche dni. W dniu kiedy mnie przepraszał przygotował kolacje i wtedy powiedział mi prawdę to było wypowiedzenie ale jak się okazało z tej samej firmy w której pracował na początku!!!! Byłam wściekła tłumaczyłam i krzyczałam że nie ma honoru że dlaczego tam poszedł i okłamywał wszystkie osoby do okola!! On nie chciał słuchać najpierw zwalił wine na nas że my- rodzina nie pozwalamy mu pracować tam gdzie on chce że to jest praca która sprawia mu satysfakcje że jest w tym najlepszy a potem zaczął że jest beznadziejny przeprasza itp. Okej było ciężko przyznaje ale jakoś to przełknęłam dużo rozmawialiśmy i tłumaczyłam mu że to nie jest praca dla niego (jego kuzyn wygryzł go w międzyczasie ze stanowiska brygadzisty ale on i tak tam brnął). Po wielu rozmowach przyrzekł że już tam nie wróci. Szukał nowej pracy w jednej zahaczył się na miesiąc w międzyczasie kolega zaproponował mu prace po znajomości firma z branży podobnej ale dużo bliżej właściwie na miejscu i zarobki ok. Byłam zachwycona tamta prace porzucił rozumiałam że możliwe że po 2 tygodniach nie zostanie mu wypłacone wynagrodzenie ale cieszyłam się że tu będzie miał pracę w normalnych godzinach. Niestety historia znów się powtórzyła w firmie po okresie próbnym stwierdzili (podobno) że przykro im ale nie widzą go na tym stanowisku i pozwolili mu pracować do Świąt. Było mi strasznie przykro ale zaakceptowałam to. Szybko znalazł również nowa prace w firmie X. Niestety z poprzedniej pracy nie mogłam doczekać się wynagrodzenia ciągle wymyślał wymówki że nie ma że w następnym miesiącu że zapłacili 150 zamiast 1500 a ja pytałam wielokrotnie i wzięłam na życie pieniądze z naszych oszczędności- i tym sposobem narobiłam sobie długu na ponad 3000zł. W końcu pewnego dnia po kłótni kiedy wróciłam do domu i moja rodzina zaczęła naciskać co sie dzieje miedzy nami- on przyznał się że nie było firmy X że on znów wrócił do swojej pierwszej pracy- byłam tak sfrustrowana i zła i rozżalona że kazałam mu się wyprowadzić. Ani ja ani moja rodzina nie jest w stanie zrozumieć motywów jego postępowania. Dlaczego ciągle wraca do pracy z której dostaje co jakiś czas wypowiedzenie!. Tłumaczyłam mu i ja i inni że to nie jest praca dla kogoś kto ma rodzinę planuje dzieci itp. - praca na noce 6 razy w tygodniu tego czasu nie da sie nadrobić w jeden dzień. Mówiłam że przecież to oszustwo że pieniądze do ręki to inna kwota a na umowie najniższa krajowa ale do niego nic nie dociera. On ciągle tam wraca mówi że jest w tym najlepszy że tam go doceniają że lubi to co robi że ludzie go lubią- ale kilka razy widziałam że jeden z jego super kolegów go wykorzystał obiecując drobne kwoty w zamian za pomoc których nigdy mu nie wypłacił. Jestem załamana mąż nie ma żadnych ambicji nie ma poczucia że robi źle jest jak gdyby uzależniony od tej pracy nie widzi że praca ciągle na noce po 10-12 godzin to cos co wykańcza organizm. Nie wiem jak mam mu przemówić do rozumu? Ciągle mu tłumacze że w niego wierze (on jest bardzo zamknięty w sobie nie mówi prawie nic o uczuciach i o tym co mu w głowie siedzi). Że przecież może zrobic kurs prawo jazdy i znalesc coś lepszego. Bardzo proszę o pomoc w tym czy jest jakaś szansa na to by zrozumiał moje obawy i zmartwienia? Terapia indywidualna? Małżeńska? Po co te kłamstwa? Jak wspomniałam na początku o tacie on często mówi tez o tym że jego tata też taki był też miał różne tajemnice. Nie rozumiem dlaczego on wciska mi te wszystkie paskudne kłamstwa skoro ja przecież mam rozum i wiem że kręci. Czasem mówi że nie chciał mnie martwić , bał się mojej wybuchowej reakcji że nigdy tego nie zrozumiem albo że tak naciskałam że mamy problemy finansowe że był zmuszony tam wrócić bo tylko tam zarobi tyle by w miesiąc wszystko zwrócić. Bardzo proszę o pomoc!
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.